To najdziwniejszy Mercedes ostatnich lat. Nie ma dachu, szyby i zaskakuje frontem

Przed Wami Mercedes PureSpeed, czyli SL na sterydach - bez dachu, szyby i z przedziwnym pasem przednim. To pierwszy model z linii Mythos, czyli unikalnych modeli opracowanych dla najwierniejszych i najbogatszych klientów marki.

Wiedzieliśmy, że będzie to zaskakujący samochód. Pewne jest to, że Mercedes PureSpeed zaskakuje pod wieloma względami. Pamiętacie stworzony kilka lat temu projekt modelu GT w wersji Speedster? Było to dzieło niemieckiem manufaktury, która postanowiła opracować swoją wersję tego samochodu. Można odnieść wrażenie, że marka ze Stuttgartu znalazła w tym inspirację, aczkolwiek przedziwną.

PureSpeed to bowiem pierwsze dziecko nowej linii Mythos, czyli serii aut produkowanych w krótkich seriach. Są bardzo drogie i wyjątkowo unikalne, ale też i kontrowersyjne. Inaczej tego samochodu opisać się nie da.

Mercedes PureSpeed czerpie z klasyków marki. Ma w sobie geny modelu 300SLR i wyścigowej maszyny z 1924 roku

Mowa tutaj dokładniej o modelu 300SLR, który wystartował w wyścigu Mille Miglia w 1955 roku. Z niego zaczerpnięto charakterystyczne zabudowy zabezpieczające kierowcę i pasażera. Z kolei malowanie jest hołdem dla auta, które w 1924 roku zwyciężyło w wyścigu Targa Florio.

Mercedes PureSpeed 2024

Wyjątkowym elementem jest też tutaj "halo", czyli pałąk, który zwiększa bezpieczeństwo w razie uderzenia i dachowania. Całe nadwozie dodatkowo zoptymalizowano pod kątem aerodynamiki, czerpiąc z doświadczenia pozyskanego przy budowie modelu AMG One.

Stąd też chociażby tak kontrowersyjny pas przedni. Bez wątpienia budzi on skrajne emocje, ale ponoć aerodynamika grała tutaj pierwsze skrzypce. Nie da się też ukryć, że nie zamaskowano tutaj faktu, że bazą jest wspomniany SL. Z niego bezpośrednio przełożono przednie i tylne lampy, a także zachowano ogólną bryłę nadwozia.

Sercem jest tutaj silnik V8

Mercedes nie wchodzi jednak w szczegóły i nie zdradza specyfikacji tej jednostki napędowej. Wiemy za to, że PureSpeed będzie rzadkim widokiem na drogach. Niemcy zbudują 250 takich samochodów. Nie kupi ich także zwykły śmiertelnik. Przewidziano je dla najwierniejszych i najbardziej oddanych klientów marki.

To sugeruje, że na celownik trafili tutaj nabywcy wspomnianego wcześniej AMG One, a także wyjątkowych projektów stajni z Affalterbach, takich jak chociażby GT Black Series. Cena nie jest znana, ale spodziewajcie się tutaj kwot sięgających co najmniej dwóch milionów euro.