Rewolucja w Astonie Martinie. Odchodzi Andy Palmer, jego miejsce zajmie szef AMG Tobias Moers
Fatalne wyniki Astona Martina zmusiły nowy zarząd do podjęcia radykalnych decyzji. Stołek "CEO" opuszcza Andy Palmer, a zajmuje go Tobias Moers, szef Mercedes-AMG.
Andy Palmerzarządzał marką od 2014 roku, gdzie przeniósł się po 25 latach pracy w sojuszu Renault-Nissan. Za jego czasów marka odniosła szereg sukcesów, ale i jedną wielką porażkę. Od momentu debiutu Astona Martina na giełdzie w 2018 roku, ceny akcji tej firmy spadły o 90%. Niska sprzedaż, opóźniający się debiut SUV-a DBX oraz szereg innych przeciwności sprawił, że producent ten stanął na krawędzi bankructwa. W styczniu bieżącego roku Lawrence Stroll przejął 20% akcji, zajmując tym samym kluczowe miejsce w zarządzie. To dzięki jego inicjatywie podjęto szereg radykalnych działań, a jednym z nich z pewnością jest wymiana osoby na stanowisku dyrektora generalnego. Miejsce Palmera zajmie wyjątkowo ciekawa postać - będzie to Tobias Moers, szef Mercedes-AMG - tak donosi Financial Times
Tobias Moers to architekt sukcesu AMG
Moers pieczę nad gamą AMG sprawuje od 2002 roku, zaś od 2013 roku pełnił rolę szefa tej dywizji. To dzięki niemu początkowo niszowe sportowe modele zyskały na popularności, a finalnie stały się kluczową ofertą marki. Litery AMG na autach Mercedesa widujemy już niemal codziennie, a mimo to wciąż potrafią elektryzować i budzą dużo emocji.
Zmiana na stanowisku dyrektora zarządzającego może więc przynieść dobre skutki. Zaskakuje tylko moment, w którym Moers opuszcza pokład AMG i przenosi się do Wielkiej Brytanii. Jeszcze w ubiegłym roku pod jego okiem rozpoczął się proces powolnej elektryfikacji gamy Mercedes-AMG, co ma pomóc z dopasowaniem marki do nowych wymagań dotyczących emisji CO2.
Warto też dodać, że Daimler wciąż posiada 5% akcji w Astonie Martinie, a AMG dostarcza silniki do Vantage'a, DB11 i nowego DBX-a.
Z czym Tobias Moers będzie musiał się uporać?
Przede wszystkim z fatalną sprzedażą. W dobie koronawirusa ruch w Astonie niemal zamarł, a inwestycje poczynione w markę były ogromne. Ukończono i przygotowano już nową fabrykę w Walii, która będzie odpowiedzialna za SUV-a DBX. Start produkcji opóźnia jednak właśnie COVID-19 i brak gotówki na kontach marki. Problemem jest również małe zainteresowanie kluczowym modelem - Astonem Martinem Vantage.
Ten mały pojazd, będący konkurentem m.in. Mercedesa-AMG GT, sprzedaje się znacznie gorzej niż zakładano. Trudno powiedzieć, czy jest to kwestia stylistyki, czy też cena nie odpowiada klientom. DB11 również nie osiąga wyników poprzednika, czyli modelu DB9.
Lawrence Stroll w swoim planie restrukturyzacyjnym założył wycofanie się ze wszystkich pobocznych projektów, które uwielbiał Andy Palmer. Za jego kadencji inwestowano w elektryfikację czy dziwne pomysły, takie jak kooperacja przy budowie luksusowego apartamentowca w Miami.
Stroll chce, aby Aston Martin stał się realną konkurencją dla Ferrari. Jego celem jest więc stworzenie solidnej gamy modeli, z autem z centralnie umiejscowionym silnikiem na czele. To właśnie ten model ma wraz z DBX-em pociągnąć markę ku lepszym czasom. Mając taką osobę jak Tobias Moers za sterami, Stroll ma spore szanse na osiągnięcie upragnionego sukcesu.
Oficjalny komunikat o zmianach w zarządzie zostanie ogłoszony we wtorek.
Źródło: Financial Times