Toyota C-HR wydoroślała. Te rzeczy zaskoczyły mnie podczas pierwszego testu

Nowa Toyota C-HR ma wszystko, czego potrzeba do odniesienia sukcesu na rynku. Jest nowoczesna wizualnie, dobrze wyposażona, solidnie wykończona i oszczędna. Czy to oznacza, że będzie powszechnym widokiem na naszych drogach? Bez wątpienia.

Czasami przepis na dobry samochód pojawia się dość niespodziewanie. Coś, co ma być po prostu solidnym uzupełnieniem oferty, nagle staje się bestsellerem. W takiej sytuacji stworzenie kolejnej generacji jest ogromnym wyzwaniem. Konieczne jest znalezienie perfekcyjnego balansu pomiędzy ewolucją, a rewolucją. Toyota C-HR 2023 trafiła w przysłowiową dziesiątkę. Jest lepsza pod każdym kątem, a jednocześnie zachowała najlepsze cechy swojego poprzednika.

Nowa Toyota C-HR 2023. Po pierwsze - wygląda naprawdę dobrze

Pierwsze wcielenie tego samochodu zaskoczyło swoją stylistyką. Japońska marka postawiła na odważne, wręcz "fikuśne" linie, które w niczym nie przypominały tego, co Toyota miała w swojej ofercie. I to okazało się być strzałem w dziesiątkę.

Do października tego roku sprzedano w Polsce ponad 56 00 egzemplarzy tego modelu. Obecnie C-HR jest czwartym najpopularniejszym autem w gamie, a ustępuje tylko Corolli, Yarisowi i Yarisowi Cross.

Nowe wcielenie zachowało najważniejsze cechy poprzednika. Mowa tutaj przede wszystkim o charakterystycznej tylnej części nadwozia, z opadającą szybą i wysoko zabudowanymi światłami. Te stały się jednak dużo nowocześniejsze.

Wąskie pasy optycznie "poszerzają" ten samochód, tworząc jednocześnie przyjemną sygnaturę świetlną. Małym smaczkiem jest świecący się napis "Toyota C-HR", który swoje barwy pokazuje na postoju. Spokojnie, w czasie jazdy nie będziecie tym zaskakiwać innych kierowców.

Toyota C-HR 2023 TEST

Najwięcej zmian zaszło z przodu

Tutaj Toyota postawiła na dynamiczne linie, nawiązujące do prototypów tej marki. Widać tutaj także kierunek stylistyczny, który jest konsekwentnie realizowany w innych autach - w tym w Priusie i w całej rodzinie Crownów.

Choć na zdjęciach początkowo nie przekonywała mnie ta koncepcja, to na żywo robi już dużo lepsze wrażenie. Jest dynamicznie i nowocześnie - czyli tak, jak być powinno.

Charakterystycznym elementem nowej generacji jest dwukolorowe malowanie, z czarną tylną częścią nadwozia. Ja osobiście wolę klasyczne wydanie lakierów w tym modelu, ale bez wątpienia ten wyróżnik zwraca na siebie uwagę i przyciąga ciekawskie spojrzenia.

Wnętrze zmierza wizualnie w stronę Lexusa

Sama koncepcja deski rozdzielczej jest naprawdę dobra. Centrum dowodzenia stanowi system multimedialny z 12,3 calowym ekranem, a pod nim ukryto nawiewy i klasyczny panel klimatyzacji. Za to należy się pierwszy duży plus.

Prawa strona konsoli centralnej zyskała ładnie zabudowany fragment, otoczony od strony pasażera odrobiną miękkiego plastiku. Po prawej stronie deski rozdzielczej wygospodarowano także dodatkową półkę, która może sprawdzić się podczas długiej podróży.

Poza tym nie zabrakło tutaj uchwytów na kubki, ładowarki indukcyjnej i skrytki w podłokietniku. W drzwiach też można bez problemu ukryć sporo rzeczy - kieszenie są głębokie i pomieszczą nawet butelki.

Jakość materiałów wykończeniowych nie rozczarowuje - zwłaszcza z przodu

Nie brakuje tutaj miękkich plastików, skóry (w topowych wersjach z atrakcyjnymi przeszyciami) i alcantary. Jedyną rzeczą, do której bym się tutaj przyczepił, jest specyficzne spasowanie linii drzwi z górną partią deski rozdzielczej - tutaj przydałyby się drobne szlify.

Nieco ogrzej wypada tył, gdzie dostajemy się przez wąskie i otwierające się pod niewielkim kątem drzwi. Boczki wykończono twardym tworzywem, a na tunelu środkowym zabrakło nawiewów dla pasażera. Jest też tylko jedno złącze USB-C. Poprawiono za to kształt szyb, dzięki czemu do środka wpada więcej światła, a siedząc na kanapie możemy spokojnie wyglądać za okno.

Niestety, ilość miejsca nad głową wciąż jest bardzo skromna. Toyota jednak mówi niemal wprost, że C-HR w ich opinii jest autem "2+1", gdzie tylna kanapa będzie używana raczej sporadycznie. Dla rodzin pozostaje Corolla Cross (zdecydowanie praktyczniejsza), lub większy SUV w postaci RAV4.

Warto też wspomnieć o nowym szklanym dachu. Ten nie ma rolety i ciągnie się niemal do linii bagażnika. Japończycy postawili na mocno przyciemnione szkło, które odbija promieniowanie podczerwone. W efekcie wnętrze ma się nie nagrzewać, a słońce nie oślepi kierowcy. Choć byłem sceptycznie nastawiony do tej koncepcji, to muszę przyznać, że sprawdza się ona całkiem nieźle.

Bagażnik nowej Toyoty C-HR 2023 ma 388 litrów pojemności. Jego kształt nieco ograniczają nadkola zakrzywiające się w stronę tylnej kanapy i obudowy elementów zawieszenia, które minimalnie wysunięto ponad linię podłogi.

A jak jeździ nowa Toyota C-HR 2023?

Do dyspozycji mieliśmy zarówno wersję 1.8, jak i 2.0, także w wydaniu AWD-i. W każdym przypadku mowa o hybrydzie piątej generacji. Co to oznacza? Japończycy chwalą się tutaj wysoką wydajnością napędu i możliwością dłużej jazdy na prądzie. Na papierze wszystko wygląda dobrze - a jak jest w rzeczywistości?

Zacznijmy od mocniejszej wersji 2.0. Ta generuje 197 KM, przenoszonych na przednią oś. W wersji AWD-i tylne koła wspiera jednostka elektryczna, co ma przełożyć się na lepszą trakcję, zwłaszcza na śliskiej nawierzchni.

Konstrukcja ta znana jest już z Corolli i technicznie niczym się od niej nie różni. Po uruchomieniu silnika wita na cisza, a dopiero przy mocniejszym dodaniu gazu do życia budzi się dwulitrowa benzyna. W mieście jeździmy więc niemal bezszelestnie, faktycznie przez większość czasu poruszając się na prądzie.

Dopiero w trasie benzyna musi wziąć się do roboty. Nie sprawia jej to problemu, aczkolwiek daje o sobie znać dyskretnym warkotem. Przekładnia eCVT utrzymuje wyższe obroty przy mocno dociśniętym pedale gazu, ale każdorazowe uniesienie prawej nogi oznacza szybki spadek "na obrotomierzu" i ciszę.

To jedna z kwestii, którą Japończycy poprawili, aczkolwiek wciąż mają duże pole do popisu. W nowym C-HR jest przyjemniej, ale kilka decybeli dałoby się tutaj jeszcze zbić. Plusem jest natomiast fakt, że przy prędkościach 120-140 km/h szum powietrza nie jest już tak dotkliwy, aczkolwiek wciąż go zauważycie.

Średnie zużycie z trasy po krętych górskich drogach Ibizy wyniosło 6,8 litra. To przyzwoity wynik, który przy regularnej eksploatacji w mieście i w trasie spokojnie obniżymy. Warto jednak pamiętać, że zbiornik paliwa ma 43 litry pojemności. W trasie oznacza to około 500-700 kilometrów zasięgu, w zależności od prędkości jazdy i ukształtowania terenu.

Mile zaskoczyły mnie właściwości jezdne

Toyota postawiła tutaj na bardzo fajny kompromis pomiędzy sztywnością a komfortem. Nowy C-HR nie buja się w zakrętach i jest bardzo stabilny, a nawet pozwala na szybszą jazdę w zakrętach. Nie jest to jednak rasowy sportowiec, o czym konsekwentnie przypomina w wielu chwilach.

Układ kierowniczy nadąża za zawieszeniem, ale należy do tych leniwych i przyjemnych, a nie ostrych niczym skalpel. W trybie Sport mógłby być odrobinę mniej wspomagany, ale to już kwestia indywidualnych upodobań.

Plusem jest dobre wybieranie nierówności i progów zwalniających. Tutaj wygrywają standardowe wersje - wariant GR Sport ma sztywniejsze nastawy, które minimalnie wpływają na dynamikę jazdy, ale jednocześnie odbierają odrobinę cennego komfortu.

Na deser zafundowałem sobie rundkę Toyotą C-HR z hybrydą 1.8 o mocy 140 KM

To będzie bez wątpienia najpopularniejszy wybór w tym aucie. Idealny kompromis pomiędzy osiągami a ceną może być kluczem do sukcesu. Osiągi są wyczuwalnie gorsze, tak więc dla osób ceniących sobie przyspieszenie nie będzie to idealny strzał.

Dostajemy tutaj za to abstrakcyjnie niskie zużycie paliwa. Na drogach Ibizy udało mi się uzyskać wynik na poziomie 2,2 litra na dystansie 30 kilometrów - i to bez większych starań! W mieście utrzymywanie wartości z trójką z przodu, lub "niskiej czwórki" będzie bajecznie proste.

Co jeszcze pozytywnie zaskakuje w Toyocie C-HR 2023?

Mamy tutaj kompletne wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa, sprawne multimedia, światła LED z przodu i atrakcyjne oświetlenie nastrojowe w kabinie. Jest też przyzwoita gama silników - warto tutaj dodać, że na jej szczycie stanie hybryda plug-in, oferująca 220 KM i przejeżdżająca 70 km na prądzie.

Do listy zaskoczeń dodam też cenę, która w zestawieniu z propozycjami konkurentów nie jest zła. Cennik otwiera kwota 139 900 złotych. Sporo, ale w standardzie dostajemy naprawdę solidne wyposażenie. Wariant Style, który jest złotym środkiem, w wydaniu 2.0 kosztuje z kolei 165 900 złotych.

Kliknij tutaj, aby poznać cennik nowej Toyoty C-HR

Ta cena zdaje się być wciąż abstrakcyjna w perspektywie tego segmentu, ale tutaj należy wspomnieć, że obecnie średnia transakcyjna kwota zakupu w Polsce to 171 000 złotych. Tym samym Toyota łapie się w średnią i nie wychodzi przed szereg. Dla porównania Volkswagen T-Roc wyjściowo kosztuje 122 690 złotych, ale po wyrównaniu wyposażenia o silników jest droższy o mniej więcej 3 tysiące złotych.

Poza tym Japończycy zapewne będą kusić dobrym finansowaniem. Możecie więc śmiało założyć, że nowa Toyota C-HR 2023 zachowa mocną pozycję w gamie marki i utrzyma "czwarte miejsce" w statystykach.