Jeźdźcy Mordoru, czyli Toyota Camry i Skoda Superb w porównaniu. Czego pragną menadżerowie?
Są solidnymi przedstawicielami segmentu D (a niektórzy twierdzą, że nawet segmentu E), mają łatkę typowego samochodu służbowego i posiadają długą listę zalet. Toyota Camry i Skoda Superb to jedne z nielicznych już samochodów w tej klasie. Jak wypadają w bezpośrednim porównaniu? Sprawdziliśmy to.
Mordor istnieje - i jest w Warszawie. Lata temu Służewiec Przemysłowy zamienił się w biurowe zagłębie stolicy. Wielkie hale i różne zakłady ustąpiły miejsca szklanym biurowcom, w których praca na wysokich obrotach trwała od 8 do 17. Oczywiście niektórzy robili nadgodziny, serwując ostatnie świetlne plamy w tej pustej wieczorami dzielnicy. Przed tymi wszystkimi budynkami stopniowo pojawiały się typowe "samochody służbowe". Ulice zalały Passaty, Avensisy, Corolle, Golfy, Vectry, Insignie, A4 i A6, Serie 3 i 5, a także wiele innych modeli. Teraz większość z nich zastąpiły różne SUV-y, a ostatnimi "klasycznymi" modelami ze starej ligi jest właśnie Toyota Camry i Skoda Superb.
Ta pierwsza zastąpiła sprawdzonego Avensisa, który po trzech generacjach przeszedł na emeryturę. Polski rynek potrzebował klasycznego samochodu i to głównie dla nas Camry dotarło do Europy. Skoda zaś dalej pielęgnuje swojego Superba, obecnie oferując nam czwartą generację tego samochodu.
Wbrew pozorom te samochody sporo łączy i jeszcze więcej dzieli. Jedno jest pewne - dla wielu wciąż są jakimś "szczeblem w karierze" w korporacyjnym świecie. I wcale mnie to nie dziwi, bo zdecydowanie zwiększają komfort codziennej jazdy.
Toyota Camry i Skoda Superb, czyli klasyka gatunku w nowoczesnym wydaniu
Choć mówimy tutaj o nowoczesnych samochodach, to są one wykonane według dwóch różnych przepisów. Toyota postawiła tak naprawdę na bardzo gruntowne odświeżenie dotychczasowej generacji Camry. Całkowicie zmieniono stylistykę nadwozia, upodabniając je do nowych modeli, takich jak Prius, czy C-HR. Efekt tych zmian jest świetny, gdyż limuzyna japońskiej marki zyskała naprawdę ciekawy styl.
Japończycy nie skupiają się też na różnorodności. Dostajemy tutaj tylko jedno nadwozie (sedan) i jeden silnik, 230-konną hybrydę z silnikiem 2,5-litra. To nowa, piąta już generacja tego układu.
Skoda z kolei trzyma się receptury, która działała w poprzedniku. Wciąż mamy tutaj dwie wersje nadwoziowe (liftback i kombi), design będący ewolucją trzeciej generacji i szeroką paletę jednostek napędowych. Ofertę otwiera silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM, a zamyka jednostka 2.0 TSI oferująca 265 KM. W zależności od silnika dostajemy napęd na przednie lub na wszystkie cztery koła.
W aucie, które zestawiliśmy z Camry, pojawił się 193-konny diesel 2.0 TDI, wciąż bardzo popularny w tym modelu. Z Toyotą łączy go oszczędność i sensowny zasięg.
Czas więc odpowiedzieć na kluczowe pytanie - który z tych samochodów robi lepsze wrażenie i czy w ogóle jest w tym zestawieniu "gorsza" propozycja?
Toyota Camry i Skoda Superb, czyli jeźdźcy Mordoru. Klienci indywidualni rzadko wybierają te modele
Zresztą i tak sprzedaż w Polsce napędzają głównie firmy i JDG. Superb i Camry stały się typowym symbolem kadry menadżerskiej i często są jakimś celem w tej korporacyjnej wspinaczce po szczeblach kariery.
Szkoda, że Toyota nie posiada wersji kombi, bo Camry w takim wydaniu byłoby świetnym i praktycznym samochodem, choć zapewne bardzo niszowym, zwłaszcza w obecnych czasach. Czesi oferują dobrze wyglądającego i praktycznego liftbacka oraz kombi. Co ciekawe w tym miksie podział jest dość równy, co pokazuje, że eleganckie nadwozie wciąż cieszy się popularnością.
Wygląd to oczywiście kwestia gustu, więc zajrzyjmy do kabiny. Są to dwie skrajnie różne koncepcje na samochód. W Toyocie mamy prosty projekt kokpitu, który nieco nawiązuje do bliźniaczego Lexusa ES. Nowy duży ekran multimediów ładnie wpasowuje się w linię deski rozdzielczej, a zachowanie fizycznych przełączników od klimatyzacji było strzałem w dziesiątkę.
Materiały wykończeniowe nie rozczarowują - są miękkie i dobrze spasowane. Fotel kierowcy należy do komfortowych, choć niestety ma minimalnie zbyt krótkie siedzisko. Z tyłu zaś miejsce przygotowano głównie dla dwóch osób. W podłokietniku ukryto sterowanie klimatyzacją i fotelami (dostępne w wersji Executive), które jest rozwiązaniem kojarzonym głównie z modelami z wyższej półki. Ilość przestrzeni nie rozczarowuje, ale Skoda ma tutaj przewagę. To samo tyczy się bagażnika - w Toyocie mamy mniej miejsca (524 litry), a kanapa w topowej odmianie ma tylko rękaw na narty. Składana jest w niższych liniach.
Skoda Superb łączy nowoczesność z klasyką
Znajdziemy więc w niej cyfrowe wskaźniki i nowoczesne multimedia, ale także "osobny" panel klimatyzacji. To ciekawe rozwiązanie ukrywa pod trzema pokrętłami sterowanie temperaturą, podgrzewaniem/wentylacją foteli i nawiewem. Środkowe pokrętło może też służyć do sterowania głośnością lub przybliżaniem mapy.
Tworzywa są tutaj typowo "niemieckie" i wielu osobom mogą przypaść do gustu ze względu na fakturę. Skoda ma też szerszy wybór kolorów tapicerek, co jest dużym plusem. Na tylnej kanapie nie znajdziemy tak szerokiej regulacji siedzisk jak w Toyocie, ale miejsca jest tutaj zdecydowanie więcej. Bagażnik to także ogromna zaleta czeskiego liftbacka - oferuje 645 litrów pojemności.
Jak jeżdżą te samochody?
Toyota Camry z 230-konną hybrydą jest naprawdę zaskakującym samochodem. Przede wszystkim stała się dużo bardziej dynamiczna, a jednocześnie wciąż cieszy niskim zużyciem paliwa. Przy 140 km/h zużycie paliwa nieznacznie przekracza 7 litrów, a przy 120 mieści się poniżej sześciu. W mieście jest to średnio 5,5-5,7 litra na sto kilometrów.
Japońska marka dopracowała wyciszenie, więc przy prędkościach autostradowych w kabinie jest bardzo przyjemnie. Camry ma raczej komfortowo zestrojony układ jezdny, więc nie zachęca do szybkiej jazdy w zakrętach. To przyjemnie odprężający samochód, dobry do pokonywania długich dystansów. Minusem tego egzemplarza były przeciętne opony, przez co na śliskiej nawierzchni auto miało tendencję do podsterowności.
W Camry trzeba też przyzwyczaić się do charakterystyki przekładni eCVT. Nigdy nie nazwę tego jednak wadą - to po prostu cecha układu hybrydowego Toyoty. Nie powiem, aby było to coś męczącego - nie wiem jak trzeba jeździć, aby wygenerować to "wycie", na które narzeka tak wiele osób.
Skoda Superb to nieco inna bajka. W 193-konnym dieslu dostajemy napęd 4x4, który automatycznie wpływa na właściwości jezdne. Tu zawieszenie jest też sztywniejsze i posiada pełną regulację przy dopłacie do DCC. Jedynym minusem jest fakt, że pracuje dość głośno. Wyciszenie w trasie (silnika i szumu powietrza) jest bardzo dobre - nieco lepsze, niż w Toyocie.
Toyota Camry i Skoda Superb to po prostu solidni gracze w dwóch różnych wydaniach
Japoński styl i specyficzne podejście do pewnych rzeczy nie przypadnie wszystkim do gustu. Nie jest to samochód kochający zakręty, a jego elektronika (zwłaszcza system ISA) potrafią nieco zmęczyć. Skoda z kolei łączy niemiecki know-how z praktycznością i dobrym wyglądem. Na tle Camry Superb sprawia jednak wrażenie auta znacznie bardziej ociężałego wizualnie.
A jak wyglądają cenniki tych samochodów?
Skoda jest tańsza - Superb startuje od 156 000 złotych. Za najtańszą Toyotę Camry zapłacimy cennikowo 186 900 złotych, aczkolwiek obecnie obowiązuje oferta rabatowa i najtańszy model kosztuje 172 400 złotych.
W moje ręce trafiły topowe wersje - Executive i Laurin&Klement. Za Camry w takim wydaniu zapłacimy 226 900 złotych wyjściowo, za Skodę 205 800 zł, ale ze słabszym silnikiem. 193-konny diesel od razu startuje od blisko 240 000 złotych, czyli wyprzedza Toyotę. Teoretycznie jednak najbliższej do japońskiego auta jest wersji 2.0 TSI o mocy 204 KM (213 900 zł).
Skoda ma dłuższą listę opcji i nieco lepsze wyposażenie. Znajdziemy tutaj skuteczniejsze światła LED MATRIX, czy też bardziej zaawansowane multimedia. Nie są to jednak cechy, które sprawiają, że bezpośrednio można określić to auto lepszym.
Wniosek jest prosty: jeśli dostaniecie jako służbówkę jeden z tych samochodów, to będziecie zadowoleni
Na pewno Skoda ma przewagę za sprawą przestrzeni ładunkowej, szerszej palety silników, wersji kombi w ofercie i dzięki napędowi 4x4 w opcji. Toyota zaś cieszy zużyciem paliwa w mieście (ogromny plus) i płynnością jazdy. Szkoda, że ten model nie występuje w innych wariantach - w tym przykładowo z praktyczniejszym nadwoziem.
Muszę przyznać, że szanuję te marki za to, że trzymają się segmentu, który w Europie powoli gaśnie. Królują w nim głównie marki premium, ale i te zmieniają nieco przepisy na swoje popularne samochody. Toyota Camry i Skoda Superb trwają w niszy, która wciąż ma klientów i świetnie wykorzystują brak silnej konkurencji.