Toyota Hilux Invincible to jedna z najlepiej dobranych nazw w historii. Testuję prawdziwego "klasyka"

Od Arabii Saudyjskiej po Ziemię Ognistą. Pickup Toyoty jest jednym z najważniejszych aut w historii motoryzacji. Hilux Invincible to tylko nazwa wersji. Ale idealna. Sprawdzam więc "niezwyciężoną" legendę.

Trudno jest napisać test tak solidnego samochodu, jakim jest Toyota Hilux Invincible. W zasadzie nie ma sposobu, aby przetestować tego słynnego pickupa w warunkach, do których został stworzony.

Mimo 920 kg ładowności, pojemna paka nie pomieściła był całej historii, która stoi za tym samochodem, i historii, których był świadkiem. Hilux Invincible to nazwa wersji oferowanej obecnie, ale również to "styl życia" tego samochodu.

Od wypraw naukowych, przez pomoc humanitarną, pracę na plantacjach, w dżunglach, po mniej chwalebne wyczyny w postaci przeróbek na szybkie, partyzanckie wozy bojowe, które z dramatycznych pól walki przeniknęły do memosfery. Tymczasem równie dużo osób Toyota uratowała dzięki temu modelowi. Bo potrafił on służyć i za sanitarki, transportery, autobusy i miliony innych wersji. W każdej był "Invincible".

Hilux Invincible

Toyota Hilux Invincible - TEST. Tu nie potrzeba fajerwerków

Obecny model jest nie tylko niezwyciężony, ale i nie ima się go wiek. Prawie. Niedługo poznamy nową generację. Według niektórych źródeł, już w tym lub przyszłym roku. Po blisko 10 latach od prezentacji widocznego na zdjęciach samochodu. Oczywiście, przechodził on liftingi, starające się dopasować go do współczesności, ale mam wrażenie, że robiono tylko tyle, by sprzedaż nie spadła.

Dobrze widać to we wnętrzu, gdzie dyskretnie podokładano elementy podnoszące komfort, takie jak nieduży ekran z CarPlayem i Android Auto, czy głośniki systemu JBL (Hilux Invincible ma je w standardzie). Jest też skórzana tapicerka oraz kilku asystentów wymaganych przez regulatora. Są bardzo dołożone "na sztukę" i prawie nie przeszkadzają.

Ale ważniejsza jest specyficzna pozycja za kierownicą, prosty ale wygodny fotel, czy duża, wygodna kierownica w starym stylu. No i zegary. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłem odbierając Hiluxa, gdy w aucie z 2025 zobaczyłem analogowe zegary "ze wskazówką". Są czytelne do bólu i wygodne do patrzenia. Nowy model już ich nie będzie miał.

Deska pewnie za to będzie bardziej ergonomiczna, i pochodzić będzie z nowego Land Cruisera. Jest świetna, ale ta ma klimat auta do prawdziwej roboty. Takiego, zaprojektowanego po to, żeby przetrwało. Jakkolwiek, ale przetrwało.

Z tyłu jest wystarczająco dużo miejsca, choć do auta na pewno trzeba się wspinać. Ale nie po to kupujecie pickupa, żeby do niego wygodnie wsiadać. Dobrze, że jest stopień boczny, choć na pewno ogranicza on możliwości terenowe.

Pod maską pracuje stary dobry czterocylindrowy diesel 2.8

Możecie mi mówić, że są lepsze silniki. Bo są. Na pewno. Ale do auta, które ma pracować, czterocylindrowy duży diesel pasuje idealnie. Ma mnóstwo momentu obrotowego (500 Nm) i 204 KM. Teraz ma również miękką hybrydę, ale jej działanie jest trochę mało widoczne. Za to na pewno słychać ten silnik. Duży diesel pracuje jak... duży diesel, i uważam, że to jest piękne.

Klekocze, ale czuć, że pod nogą jest tyle, aby samochód pojechał tam, gdzie trzeba, bez problemu. Zresztą, subiektywnie jest całkiem dynamiczny. Zwłaszcza do 100 - 110 km/h wydaje się być szybszy niż na papierze. Ma tylko sześciobiegową skrzynię automatyczną, ale to wystarczy. Jest pewnie prosta jak drut i potrafi ją naprawić każdy mechanik.

Napęd? Tylny, na cztery koła, lub przełożenie z reduktorem. Do tego jedna blokada mostów. Nie jest to najbardziej terenowy samochód na świecie, ale tyle mu wystarczy. Zresztą, duży prześwit i proste zawieszenie powodują, że jazda po bezdrożach nie robi na nim wrażenia.

Większym zaskoczeniem była dla mnie stabilność auta na drodze. Zwłaszcza, jeśli akurat nie jedziemy w korku, tylko na autostradzie. Hilux Invincible może być tym szybko zbliżającym się autem w lusterku. Ma dynamikę i jest stabilny przy wysokich prędkościach (jak na pickupa).

A jaki nie jest? Nie jest cichy. I, o ile w przypadku silnika zupełnie mi to nie przeszkadza, to koszmarnie skrzypiące zawieszenie jest równie zabawne, co trochę smucące. Wiem, to układ piórowy, ale Hilux Invincible skrzypiał na wybojach jak stary fotel pod ciężarem piszącego te słowa.

Hilux Invincible

Przy tym nie jest źle ze spalaniem. W trasie potrzebuje od 7 do 12 l/100 km. W mieście od 11 do 15. Oczywiście bez niemal tony na pace i 3,5 tony na haku, bo i tak się da.

Cena legendy nie jest niska

216 400 zł netto życzy sobie Toyota za wersję Invincible. Dodatkowe 3200 za specjalny zielony lakier. Fajnie, że jest zielony, ale ten kolor nie jest spektakularny. I jeszcze 18 700 netto za pakiet Black obejmujący m.in. upiorną w obsłudze roletę skrzyni ładunkowej. 15 minut, trzy osoby i filmik z kodu QR przy klamce były potrzebne, żeby w końcu ją odsunąć.

Poza tym, wyposażenie jest kompletne. Łącznie z systemem utrzymania w pasie ruchu, który jest doklejony chyba w ostatniej chwili, bez kalibracji. Działa bardzo agresywnie i nie płynnie. Do wyłączenia od razu.

Toyota Hilux Invincible - podsumowanie testu i opinia

Tak jak mówiłem, trudno jest napisać test Hiluxa. Ma kupę zalet i parę wad. Większość z nich jest jednocześnie też zaletami.

Nie dziwię się, że nowy Ford Ranger jest najlepiej sprzedającym się pickupem w Europie. Jest od Hiluxa znacznie lepszy. A może inaczej. Jest bardziej dopracowany, spójny, młodszy i lepiej się nim jeździ po asfalcie.

Ale czy jest lepszy? Nie jest, spytajcie kogokolwiek na świecie, jaki jest najlepszy pickup. Bo Hilux jest Invincible. I jeździ się nim tak, że czuć całą tą legendę. Auto jest po prostu jedyne w swoim rodzaju.

Nowy model będzie znacznie lepszy. Ale czy będzie miał ten klimat i to poczucie, że da się nim objechać świat po równiku bez problemu? Na to poczekamy do testów, ale liczymy, że diesel 2.8 pozostanie w europejskiej ofercie.