Toyota układa się z rządem i Izerą? Wyciek ze skrzynki Dworczyka zaskakuje

Kolejny wyciek ze skrzynki pocztowej Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera sugeruje, że Toyota i Izera mogą stać się bliskimi partnerami. Japończycy zaproponowali bardzo "lukratywną" ofertę, która miała być utrzymana w szczególnej poufności.

Wycieki ze skrzynki pocztowej Michała Dworczyka regularnie publikowane są na koncie "Poufna Rozmowa" na komunikatorze Telegram. Z reguły nie zagłębiamy się w tematy stricte polityczne, aczkolwiek ten przykuł naszą uwagę. Okazuje się bowiem, że Toyota chce się dogadać z naszym rządem. Chodzi o budowę nowej fabryki, która mogłaby być także miejscem produkcji samochodów Izera.

Jak donosi mail, Toyota przygotowała bardzo kuszącą propozycję

Zacznijmy od początku, czyli od zalążka całego tematu. Z maila przesłanego przez Michała Dworczyka wynika, że Toyota szykuje się do budowy fabryki samochodów elektrycznych w Europie. To dość ciekawy zwrot akcji, zwłaszcza jak na markę, która póki co elektromobilność omija szerokim łukiem.

Toyota Wałbrzych

Japończycy na tapecie mają dwie lokalizację - Czechy, gdzie w Kolnie obok istniejącego już zakładu (niegdyś dzielonego z PSA) mogłaby powstać nowa hala, oraz Wałbrzych. Na Dolnym Śląsku produkowane są elementy do samochodów hybrydowych, w tym moduły napędowe i przekładnie CVT. Jeszcze niedawno japońska marka podkreślała konieczność zwiększenia zatrudnienia w tym zakładzie, celem zaspokojenia zapotrzebowania na komponenty.

Z maila, który wyciekł ze skrzynki Michała Dworczyka wynika, że Toyota zamierza w przyszłości ograniczyć działanie wałbrzyskich zakładów poprzez wygaszenie produkcji silników (do 2025 roku). Tym samym oznaczałoby to liczne zwolnienia, nawet do 900 pracowników.

Propozycja przygotowana przez markę Toyota w opinii Dworczyka, co wynika z maila, jest bardzo atrakcyjna. Polski rząd miałby wyjść z inicjatywą stworzenia spółki joint-venture, wnosząc grunt pod budowę fabryki i środki na rozwój. Toyota natomiast zajęłaby się produkcją nie tylko swojego elektrycznego auta, ale i Izery. Ta miałaby dzielić z japońskim elektrykiem platformę, a produkcja odbywałaby się na jednej linii. Nowy zakład miałby być zlokalizowany nieopodal Wałbrzycha, aby płynnie przejąć pracowników z wygaszanej fabryki silników.

Wśród zaznaczonych w mailu do premiera Morawieckiego minusów podkreślana jest zmiana lokalizacji z Jaworzna. To jednak jedyna negatywna opinia na temat tego projektu. Plusów w opinii Michała Dworczyka i Krzysztofa Michalskiego (doradcy premiera) jest znacznie więcej.

Toyota Izera

Przede wszystkim oznacza to mniejsze nakłady finansowe na rozwój Izery, strategiczne partnerstwo z Japonią, realne szanse na stworzenie samochodu montowanego w Polsce i zachowanie miejsc pracy. Dworczyk w wiadomości podkreśla też gotowość podjęcia kolejnych działań, a wszystko uzależnione jest od uzyskania "zielonego światła" od premiera Morawieckiego.

Gruby przekręt, czy też wbrew pozorom dobra propozycja?

Oczywiście wszystko to wygląda bardzo negatywnie z punktu widzenia zakulisowych rozmów i negocjacji, aczkolwiek sama idea połączenia fabryki Toyoty i Izery paradoksalnie zdaje się być jedyną szansą na produkcję polskiego auta elektrycznego. Projekt naszego "narodowego" samochodu od samego początku budzi wiele emocji, a brak konkretów zachęca do stawiania kolejnych znaków zapytania. Jeśli Izera miałaby być traktowana jako "budżetowy" elektryk zbudowany na platformie i podzespołach znanej marki, to szanse na sukces w Polsce i poza jej granicami zdecydowanie wzrastają.

Warto jednak przypomnieć, że decyzja o budowie fabryki w Jaworznie nie była przypadkowa. W ten sposób rząd chciał rekompensować znikające miejsca pracy w związku z zamykaniem kopalń. Jak widać propozycja przygotowana przez markę Toyota jest jednak na tyle atrakcyjna, że rząd byłby w stanie drastycznie zmienić podejście do tematu rozwoju Izery.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wałbrzych