Toyota Land Cruiser Se. Po raz pierwszy elektrycznie. Ale coś nam nie pasuje
Toyota Land Cruiser Se to wciąż auto koncepcyjne. Jest zapowiedzią nadchodzącego, siedmioosobowego SUV-a na prąd. Ale i tak "coś tu nie gra".
I nie mam na myśli wyglądu. Toyota Land Cruiser Se zadebiutowała właśnie na Japan Mobility Show, ale auto ma być... dla USA. I wygląda naprawdę dobrze. Oczywiście, jest futurystyczne jak to samochód koncepcyjny, ale mam wrażenie, że po niewielkich tylko zmianach może trafić do produkcji.
Zwłaszcza przód wygląda tutaj, jakby był już gotowy. Jest spójny i tak naprawdę tylko detale trzeba będzie zmodyfikować, aby auto stało się seryjne. Do tego, mimo teoretycznego braku podobieństwa, widzę też jakiś wizualny związek z pozostałymi modelami noszącymi tę nazwę.
Podobają mi się też mocno zarysowane nadkola, pływający dach i tył. Choć ten, moim zdaniem, ma w sobie coś z Range Rovera Velara.
Toyota Land Cruiser Se - to nie jest następca
I nawet nie możemy powiedzieć, że to napęd nas zaskakuje. Mimo, że Toyota kombinuje z różnymi rodzajami napędu i broni się przed masową elektryfikacją całej gamy, jasne jest, że tę gałąź silników będzie musiała rozwinąć.
Więc nie, nie dziwi mnie elektryczny Land Cruiser. Dziwi mnie wygląd i moment premiery. Auto wygląda jakby było mniejsze niż w rzeczywistości i nie miało trzech rzędów siedzeń. A ma. Do tego jest wielkie - ma 513 cm długości, 198 cm szerokości i 170 cm wysokości.
Rozmiarami więc jest niemal identyczna z modelem Grand Highlander. I pewnie też docelowo zajmie jego miejsce, schodząc z określenia "auto terenowe", na zwykłego SUV-a. Nawet trochę SUV-a coupe, patrząc na linię boczną.
Wszyscy wiemy, że Toyota Land Cruiser ma kilka linii modelowych - od "70-ki" na wymagających rynkach, po wielką i niezwykle popularną "300-kę". Wygląda jednak na to, że Toyota planuje rozszerzyć gamę i stworzyć z tego modelu całą submarkę. Toyota Land Cruiser Se może być więc pierwszym autem elektrycznym i bazowym modelem w serii.
A przy okazji hitem sprzedaży w dużych miastach, gdzie SUV w teren nie wjeżdża, ale "jest potrzebny". Nie zdziwiłbym się też więc, gdyby niedługo pojawił się Lexus np. TZ (nawiązując do TX), będący bardziej luksusową odmianą tego elektrycznego SUV-a.