Toyota i Yamaha grają na nosie elektromobilności i robią V8. Wodorowe!

Każde V8 powoduje, że robi nam się ciepło na sercu. Toyota i Yamaha uznały, że samochody elektryczne to jedno, ale wodorowe V8 też się przyda. Brawo!

Dyskusje o tym, czy dla przyszłości motoryzacji lepsze są samochody elektryczne zasilane akumulatorami, czy na ogniwa paliwowe, toczą się od kilku lat i raczej nie przestaną. Porsche pracuje nad paliwami syntetycznymi. A na to wszystko wchodzi konsorcjum, w którym mają swoje udziały Toyota, Yamaha, Subaru, Mazda i Kawasaki i mówi "potrzymajcie nam sake". I przebudowuje silniki spalinowe na zasilanie wodorowe. Teraz zrobili solidne V8.

Yamaha to gwarancja sukcesu

Nie oszukujmy się w paru kwestiach. Silniki samochodowe budowane przez producenta znanego z motocykli, to zawsze jest arcydzieło inżynierii i szybko zyskują status kultowych. Firma z Iwata współpracowała z koncernem Toyoty przy jednostkach dla modelu 2000GT, przy słynnym 4A-GE oraz wielu innych. Mało znany z oznaczeń silnik 1LR-GUE to ich wizytówka - napędza Lexusa LFA. Jest też silnik 2UR-GSE, pięknie brzmiące, pięciolitrowe V8.

Yamaha

A, no właśnie. Nowe, zasilane wodorem V8 to właśnie ten silnik. Yamaha wraz z Toyotą przebudowały go na zasilanie paliwem alternatywnym, dodatkowo dorzucając kilka gadżetów, w tym niemalże absurdalny kolektor wydechowy typu "8 do 1", zamontowany u góry silnika. Na ten moment... mało praktyczne, ale ponoć brzmi nieziemsko.

Sam silnik stracił nieco mocy, obecnie ma 450 KM i 540 Nm. Lexus RC F Track Edition z tą jednostką miał 479 KM i 536 Nm. Wodorowa "pięciolitrówka" osiąga też moc nieco niżej, przy 6 800 obr./min, a moment obrotowy przy 3 600 obr./min. Trudno, ważne, że jest to jakaś szansa dla takich dużych jednostek.

Yamada Takeshi, inżynier odpowiedzialny za ten silnik wyjaśnia, że ma on nieco inną charakterystykę od wersji zasilanej benzyną. Jest łatwiejszy w kontrolowaniu i ponoć daje dużo pewności nawet bez systemów wspomagania jazdy. Kierowcy testowi na początku mieli być nieco sceptyczni, ale finalnie okazało się, że samochód prototypowy zapewnia mnóstwo radości z jazdy. Niestety, Yamada-san nie pochwalił się, do czego wsadzono nowy silnik.

Yamaha

Yamaha i Toyota pracują nad takimi projektami już dłuższy czas. To trzeci silnik japońskiego koncernu, który przeszedł konwersję - wcześniej wodorowe zasilanie trafiło do Corolli i GR Yarisa, wykorzystywanych w wyścigach.

Nie mamy pojęcia, jak Japończycy ogarną wsadzenie tego kolektora do czegoś dopuszczonego do ruchu. Mimo to, trzymamy kciuki, żeby ten poligon doświadczalny zaowocował naprawdę ciekawym projektem seryjnym.