Volkswagen e-up! Ideał do miasta? – TEST, OPINIA

Na pierwszy rzut oka, Volkswagen e-up! nie wyróżnia się niczym szczególnym. Oprócz kilku niebieskich detali i emblematów, w zasadzie ciężko odróżnić go od odpowiednika z silnikiem spalinowym. Właściwie… najłatwiej poznać go po zielonych tablicach rejestracyjnych.

Poręczny, jak klasyczny up!

I dobrze. Ma spełniać swoją funkcję, a nie krzyczeć wszystkim wokół, jaki to jest nowoczesny, modny i eko! Tylko ten srebrno-szary lakier nie do końca przystoi w aucie za 100 tysięcy złotych. W połączeniu z „kołpakopodobnymi” felgami wygląda po prostu zwyczajnie. Reszta auta jest jak najbardziej w porządku.

Wnętrze, tak jak w każdym innym up!ie, to połączenie surowości, gołej blachy i twardych plastików. Najbardziej „przyjaznym” elementem jest tutaj kierownica, znana doskonale z innych modeli – od up!a aż po Touarega. W Touaregu nie przystoi, w elektrycznym „maluchu” jest w sam raz. Fotele to oczywiście konstrukcja stworzona typowo do miasta. Brak podparcia lędźwiowego na dłuższą metę będzie męczyć kręgosłup, ale na krótkich dystansach siedzenia są wygodne.

Obsługa multimediów jest prosta, choć początkowo kolorowy ekran bez funkcji dotykowej może wprawić w lekkie zakłopotanie. Zmieniające się funkcje są przypisane do konkretnych przycisków pod ekranem, ale na dłuższą metę da się do tego przyzwyczaić. Co ciekawe, miniaturowy (jak na dzisiejsze standardy) wyświetlacz pokazuje nawet nie najgorszej jakości obraz z kamery cofania.

Volkswagen e-up! najszybszym autem w mieście?

83 KM zdawałoby się wystarczające w tak małym aucie, ale o zaskakującej dynamice nie powinno być mowy. Ale nie w „elektryku”. 210 Nm dostępne „od zaraz” wyrywa do przodu ważącego 1160 kilogramów Volkswagena sprawiając uśmiech na twarzy i nieporównywalny z większością aut komfort we włączaniu się do ruchu, zmianach pasa, czy po prostu sprawnym przyspieszaniu. W połączeniu z niewielkimi wymiarami nadwozia, ciężko o lepsze czterokołowe narzędzie w przemierzaniu korków.

Prowadzenie jest przy tym dziecinnie proste, zawieszenie znosi szybkie zmiany kierunków jazdy, a hamulce są „zawsze i wszędzie”. e-up! nie jest może tak narwany jak BMW i3, szczególnie w wersji S, ale w tej półce cenowej naprawdę nie mamy na co narzekać. Samochód daje frajdę z jazdy porównywalną z up!em GTI, w którym mimo kilku wad również jej nie brakowało. Jeśli chodzi o dostępność trybów hamowania silnika – do dyspozycji mamy aż 4 poziomy. Szkoda tylko, że do ich przełączania nie przewidziano łopatek przy kierownicy, bo byłoby to idealnym dopełnieniem charakteru auta.

e-up! dobrze zarządza energią

Podczas testu udało mi się dosyć dokładnie sprawdzić wydajność całego napędu. Elektrycznym up!em zrobiłem 430 kilometrów, na co potrzebowałem dokładnie 1 i ¾ pojemności baterii. Średnie zużycie wyniosło przy tym 11,8 kWh/100 km, przy czym sporą część dystansu przejechałem bardzo spokojnie, często z wyłączoną klimatyzacją. Były też jednak momenty z włączoną klimą na maksymalne chłodzenie, próby autostradowe, czy trochę bardziej dynamicznych przejazdów. I przede wszystkim – dużą część tego dystansu pokonałem drogami ekspresowymi.

Przy w pełni naładowanej baterii (o pojemności 32,3 kWh), do momentu pokazania przez komputer 25 km zasięgu, udało mi się przejechać 230 km, co uważam za świetny wynik. Przy maksymalnym korzystaniu z klimatyzacji w ciepłe dni i nieco mniej ekonomicznej jeździe, w cyklu mieszanym zasięg powinien oscylować wokół 200 km.

Sama próba testowa w mieście przyniosła wynik zaledwie 9,3 kWh/100 km, co daje obraz tego, jak dużo e-up! traci po przekroczeniu 100 km/h. Przy 100 km/h jest to wciąż świetne 10,6 kWh/100 km, ale już od 120 km/h zużycie drastycznie rośnie. Choć, w gruncie rzeczy… wyniki wciąż są bardzo dobre.

Zużycie paliwa:	Volkswagen e-up!
przy 100 km/h	10,6 kWh/100 km
przy 120 km/h	14,5 kWh/100 km
przy 140 km/h	16,3 kWh/100 km
w mieście	9,3 kWh/100 km

Długie ładowanie, ale w opcji można szybciej

Szkoda, że przy pomocy standardowego ładowania (AC) ładowarką Greenwaya (obok hal Expo w Nadarzynie), ćwiartka baterii wypełniała się aż przez godzinę. 7,5 kW to niezbyt dobra realna moc ładowania. Podobną uzyskałem podłączając auto do ładowarki BMW Group przy ulicy Wołoskiej (która też już stanowi element sieci Greenway).

Za dodatkowe 2400 zł możemy dokupić do naszego e-up!a gniazdo do szybkiego ładowania CCS. Testowany egzemplarz miał niestety standardowe wejście, więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat szybkości przepływu prądu stałego. Jest to jednak opcja warta dopłaty.

Volkswagen e-up! to świetny „elektryk”, ale czy w naszych realiach?

Przy cenie w okolicach 100 tysięcy złotych, elektryczne auto segmentu A wciąż będzie trudnym orzechem do zgryzienia. Brak dopłat, użyteczność wyłącznie w dużym mieście i jego okolicach, a do tego już niemal wyłącznie płatne ładowarki np. w Warszawie – wszystko to nie napawa optymizmem. Z drugiej strony, elektryczny up! odwdzięcza się w tym wszystkim niesamowitą łatwością, komfortem i przyjemnością z pokonywania miejskich kilometrów. Liczenie złotówek pozostawiam więc Wam.

Podsumowanie

Volkswagen e-up! to po prostu solidnie odrobiona przez Niemców praca domowa w ciągle rozwijającym się rynku aut elektrycznych.