Volkswagen Taigo - TEST. Studium dwóch rzeczywistości

Volkswagen Taigo jest idealnym przykładem rynkowej schizofrenii. Ulice wydały już swój wyrok, a recenzje są... no przeczytajcie sami.

"Więcej SUV-ów rynek nie wytrzyma" - nie powiedział nikt nigdy. Przynajmniej w działach marketingu koncernów motoryzacyjnych. W każdym segmencie "musimy" mieć SUV-a, SUV-a Coupe, crossovera i coś jeszcze. Takiego jak Volkswagen Taigo. Mały, garbaty, bez napędu 4x4. Typowy produkt marketingowy. Nie bez zalet i najlepszym dowodem na to jest jego rosnąca popularność. W wielu krajach Taigo już na drogach widać dość często. Tylko... w zasadzie dlaczego?

Jeśli chodzi o kwestię wizualną, to oczywiście jest kwestią gustu. Garbaty tył ma tyle samo zwolenników, co przeciwników i trudno się dziwić. Jeśli o mnie chodzi to... zależy z którego kąta spojrzeć. Czasem jest totalnie nieproporcjonalny, czasem wygląda nieźle. Na pewno jednak jest ciekawiej.

Volkswagen Taigo 1.0 TSI TEST

Volkswagen Taigo - TEST. Ten samochód ma spore możliwości

Co ciekawe, opadający tył nie idzie w parze z utratą praktyczności. Pierwszy punkt dla Volkswagena. Nawet w bagażniku zmieści się solidna porcja walizek. 440 litrów to podobna wartość jak w większym T-Rocu. Tutaj też mamy prawie sensowną podwójną podłogę. Zapewnia ona sporo miejsca "pod spodem", ale z dużym ALE. W dolnej części nie ma żadnej osłony, ani rozdzielenia od wnęki na koło zapasowe. Jeśli więc wrzucicie tam coś niedużego i twardego, będzie się obijać o gołą blachę i hałasować. Ja wiem, że to segment B, ale wygląda to średnio.

Nieźle jest za to na tylnej kanapie. Znowu muszę porównać z większym SUV-em w gamie VW. Te porównania będą narzucać się same przez cały test, bo poniekąd klienci mogą się zastanawiać pomiędzy tymi modelami.

Wróćmy więc do kanapy. Jest całkiem wygodna, ale przede wszystkim, z tyłu jest naprawdę sporo miejsca. Taigo okazuje się bardziej "rodzinne" od T-Roca. Ciekawe.

Nie znaczy to, że jest lepsze. Przynajmniej z punktu widzenia kierowcy. O ile wyprofilowaniu fotela nie mam wiele do zarzucenia, to grubość oparcia jest jakaś taka... bardzo budżetowa. Opierając się mocniej miałem wrażenie, że wpadnę razem z resztkami pianki pomiędzy ramę fotela. Do tego niestety nie może on się równać komfortem z fotelami ergoActive w innych VW. A, no i podłokietnik jest w mocno skarłowaciałej i mało przydatnej postaci. Do niczego nikomu nie jest potrzebny.

Volkswagen Taigo 1.0 TSI TEST

Duże możliwości Taigo to nie tylko przestronne wnętrze, ale też i napęd. Przede wszystkim, możemy tu skonfigurować teoretycznie optymalną na co dzień odmianę silnikową. Taką jak w teście, czyli 1.0 TSI o mocy 110 KM ze skrzynią automatyczną.

Tak, ale nie

Przy obecnych mandatach, cenach paliwa i gęstości dróg, taka kombinacja wydaje się optymalna. Ma wystarczające osiągi, automat dla wygody i nie będzie palić za dużo. I będzie tańsza niż 1.5 o mocy 150 KM.

W teorii wszystko się zgadza. Osiągi są całkiem znośne, a zużycie paliwa naprawdę przyzwoite, zwłaszcza przy odrobinie chęci - nawet w mieście da się zejść poniżej 6,5 l/100 km. Średnio jednak Taigo potrzebuje litr, do półtora więcej. W trasie bardzo dobrze - między 4, a 7 l/100 km to dobre wyniki. Samochód jest też nienajgorzej wyciszony, więc komfort jazdy autostradowej jest zachowany.

Zużycie paliwa: Volkswagen Taigo 1.0 TSI
przy 100 km/h: 4,4 l/100 km
przy 120 km/h: 5,3 l/100 km
przy 140 km/h: 7,2 l/100 km
w mieście: 6,5 - 9,0 l/100 km

Gdzie więc problem?

W skrzyni biegów. Automatyczna przekładnia DSG robi wszystko, żeby zniechęcić nas do siebie. Łącznie z tym że czasem... staje się niebezpieczna. Spóźnia zmiany biegów tak bardzo i zmienia tak niechętnie, że zdarzają się momenty, kiedy po wciśnięciu gazu nie dzieje się... nic. Przez tak długi czas, że np. samochód na skrzyżowaniu zbliży się znacznie bardziej niż się spodziewaliście.

Do tego wcale nie działa płynnie, a w połączeniu z powoli działającym układem start-stop jest po prostu jakimś upiornym tworem. Jeśli chcecie jeździć bez stresu, to musicie albo być bardzo delikatni, albo przełączyć w tryb manualny. Tylko czy dlatego dołożyliście do DSG?

Zadowoleni powinniście być z prowadzenia. Jest lekko i dość pewnie, bez zbędnego bujania, za to z dużą dozą stabilności. Nawet za dużą. To znaczy, mogłoby być nieco bardziej komfortowo. Akurat w tym egzemplarzu felgi nie są zbyt duże, a opona ma solidny kawałek "gumy", a i tak na krótkich nierównościach Taigo mocno podskakuje i przeciętnie wybiera nierówności.

Plastik to najmniejszy problem

To, że wnętrze małego crossovera jest mocno plastikowe, nie powinno już dziwić. Nie wygląda to najlepiej, ale jest solidnie spasowane. Wielu klientom nie będzie to przeszkadzać, zwłaszcza że narysowano je po volkswagenowsku minimalistycznie. Albo nudno.

"Po volkswagenowsku" do niedawna równało się "ergonomicznie". Nie w przypadku Taigo. Mam wrażenie, że ten samochód powstawał przez kilka miesięcy i codziennie coś do niego dokładano nie konsultując tego z innymi. W efekcie tych prac dostaliśmy samochód z przeciętnie czytelnymi zegarami oraz wielofunkcyjną kierownicą.

Pochodzi ona z wyższego modelu i... poza obsługą tempomatu w zasadzie przyciski do niej nie służą do niczego. Można zmienić ilość wyświetlanych danych - ale to można by ustawiać w systemie rozrywkowym. Zmiany widoku? Zapomnijcie. Obsługa asystentów? Nie da się. Zmiany komputera pokładowego i jego reset? Wyzerowanie wskazań w trakcie jazdy zajęło mi pewnie ze 2 kilometry. Są upchnięte tak głęboko, że łatwiej znajdziecie ustawienia trybu serwisowego wycieraczek. Zresztą, sterowanie asystentami jazdy (a jest ich sporo) też jest możliwe tylko przez dotykowy ekran i zajmuje znacznie za dużo czasu.

Dobrze, że chociaż jest bezprzewodowy interfejs AppleCarplay i Android Auto - dzięki temu choć część obsługi jest intuicyjna.

Nie da się tego powiedzieć o wspomnianym już podłokietniku, czy uchwytach na napoje, które są... sześciokątne. Może i to się sprawdza przy kubku z kawą, ale wąska puszka coli będzie się obijać i przewracać, a szeroka w niego nie wejdzie. Innymi słowy - nie należy pić w trakcie jazdy.

Volkswagen Taigo - cennik prawdę Ci powie

Dochodzimy do clou. Testowane Taigo 1.0 TSI Style, z dodatkami, kosztuje 131 tys. zł. Niemało, to fakt. Ale podobnie skonfigurowany T-Roc, choć z 1.5 pod maską, będzie kosztował blisko 150 tys. zł. Ta różnica już może okazać się kluczowa. Z drugiej strony, za blisko 10 tys. zł mniej możecie mieć Renault Captura z silnikiem o mocy 140 KM, skrzynią EDC (Też będzie szarpać) i podobnym wyposażeniem. Z kolei Puma będzie o kilka tysięcy droższa.

Podsumowanie

Klienci kupują Volkswagen Taigo. Jest przestronny i dość wygodny. Ma też odpowiedni silnik ze skrzynią automatyczną. Ale jest nieergonomiczny, skrzynia pracuje fatalnie, a cena wcale nie jest okazyjna. Nie jeździło mi się tym samochodem źle, ale trudno znaleźć mi jakiś powód, dla którego mógłbym się nim zainteresować.

Zalety
  • Przestronne wnętrze
  • Bogate wyposażenie
Wady
  • Upośledzona ergonomia
  • Praca skrzyni biegów i systemu start stop
  • Wykończenie wnętrza
  • Wcale nie taka niska cena

SILNIK t. benz, R3, 12 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 999 cm3
MOC MAKSYMALNA 81 kW (110 KM)
MAKS. MOMENT OBROTOWY 200 Nm przy 2000 - 3000 obr./min
SKRZYNIA BIEGÓW automatycznia, siedmiostopniowa, dwusprzęgłowa
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny McPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ belka skrętna
HAMULCE tarczowe
OPONY 205/55 R17
BAGAŻNIK 440/1222 l
ZBIORNIK PALIWA 40 l
TYP NADWOZIA crossover
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4266/1757/1518 mm
ROZSTAW OSI 2554 mm
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1260/460 kg
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 630/1100 kg
ZUŻYCIE PALIWA 5,91 l/100 km
EMISJA CO2 134 g/km
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 10,9 s
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 191 km/h
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/3 lata
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ (1.0 95 KM Life) 89 790 zł
CENA WERSJI TESTOWEJ 111 390 zł
CENA EGZ. TESTOWANEGO 131 450 zł