Twoje nowe Volvo pojedzie tylko 180 km/h. I nie ma w tym nic złego

Nastał ten dzień, w którym Volvo wprowadza ogranicznik do 180 km/h we wszystkich nowo wyprodukowanych egzemplarzach. W internecie zawrzało, ale czy w ogóle jest czym się denerwować?

Dramat! Zabieranie wolności i ograniczanie kierowców! Kiedy Volvo ogłosiło, że wprowadzi do swoich aut ogranicznik prędkości, w internecie zawrzało. Na markę wylano wiadro pomyj, choć tak naprawdę nikt nie potrafił uzasadnić co w tym jest złego. Poza tym powiedzmy sobie szczerze - czy ktokolwiek odczuje różnicę?

Volvo

Volvo podjęło taką decyzję, bo mogło

I kropka. Gdyby zdecydowali się na wstawienie śmiesznego kota w logotyp marki lub słynne komfortowe fotele zamienili na stołki niczym madejowe łoże, to może faktycznie trzeba byłoby zapukać do drzwi centrali w Szwecji i zapytać "coście odwalili?".

Tutaj jednak mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Szwedzi powiedzieli - dobra, dajmy ogranicznik na 180 km/h i będzie okej. Czy ta decyzja coś zmienia? Tak, w Niemczech nie wyciśniecie z tego samochodu 200 km/h i nie strzelicie przy tym efektownej fotki na Instagram. Wróć - w sumie tego drugiego też nie powinniście robić, o ile macie odrobinę oleju w głowie.

Z technicznego punktu widzenia ten ogranicznik uratuje też Wam tyłek w Polsce. Od lipca wchodzą w życie nowe przepisy, wedle których prawo jazdy stracimy za przekroczenie prędkości o 50 km/h także poza terenem zabudowanym. 190 km/h na autostradzie nie wykręcicie, tak więc możecie liczyć jedynie na wysoki mandat i do 10 punktów karnych.

Volvo

Nie tylko Volvo stosuje ograniczniki

Lexus i Toyota od wielu lat w swoich autach hybrydowych mają tego typu rozwiązanie. Nie chwalą się nim głośno i nikomu to nie przeszkadza. W niektórych krajach (np. w Japonii) większość samochodów musi być wyposażona w ogranicznik do 180 km/h - tak dla zasady.

O co tyle szumu?

Doskonałe pytanie. Zastanawiam się gdzie jest to porywanie się na wolność, o którym wszyscy piszą. Wy też macie wolność wyboru - jeśli nie pasuje Wam decyzja Volvo, to na świecie jest jeszcze multum innych producentów. Nie spodziewam się też, aby prorokowany przez internautów spadek sprzedaży faktycznie się pojawił. Ta szwedzka marka ma swoich wiernych klientów, którzy cenią sobie jej produkty. I jak widać rezygnacja z pięciu cylindrów czy innych charakterystycznych elementów nie miała wielkiego wpływu na popularność tych aut. Można wręcz powiedzieć, że jest dokładnie na odwrót - teraz Volvo bije kolejne rekordy sprzedaży i rozwija swoją gamę modelową. Czy kolejni producenci pójdą tą drogą? Nie sądzę. Volvo ma swoją własną strategię, która sprawdza się doskonale i przynosi realne zyski.