W Europie wszyscy chcieliby być jak Xiaomi. I cyk, roczna sprzedaż poszła 2 godziny
Niektóre marki w Europie z trudem sprzedają ponad 10 000 samochodów rocznie. Xiaomi zrobiło to w dwie godziny, To boli.
Kto by pomyślał, że producent odkurzaczy i smartfonów stanie się tak mocnym zawodnikiem w segmencie samochodów elektrycznych. Xiaomi weszło na scenę i niczym pieseł z memów pogoniło konkurencję. Chińska marka wstrzeliła się w idealne miejsce ze swoim pierwszy modelem. Jest on atrakcyjnie wyceniony, wydajny i ładny. To wystarczyło, aby sprzedaż w pierwszym roku była niemal dwukrotnie wyższa od zakładanej. Co więcej, SU7 przebiło Teslę Model 3 na tym rynku.
Teraz Xiaomi notuje kolejny sukces. W 2 godziny sprzedało 10 000 samochodów, które przewidziało na cały rok. A mowa tutaj o jednym, dość wyjątkowym modelu.
Xiaomi SU7 Ultra wywołało ogromne pożądanie w Chinach
I nie powinno to nikogo dziwić, bo mówimy tutaj o samochodzie oferującym 1546 KM w przystępnej cenie. W przeliczeniu na złotówki jest to niecałe 300 000 złotych. Tym samym mówimy o kwocie ponad czterokrotnie niższej, niż za Porsche Taycan Turbo GT, które teoretycznie uznaje się za konkurenta Xiaomi SU7 Ultra.
Chińska marka jeszcze bardziej obniżyła cenę tego auta, aby było ono dostępne dla szerokiego grona odbiorców. Taką strategię ten chiński koncern zamierza też stosować przy kolejnych modelach, w tym przy nowym SUV-ie YU7.
Do tego SU7 to maszyna bardzo nowoczesna, wydajna i ładna. Bateria oferuje tutaj 94 kWh pojemności, a sprint do setki w wersji Ultra zajmuje niecałe 2 sekundy (tak, to nie jest błąd).
Już 3 marca Xiaomi postawi pierwszy krok w Europie
SU7 pojawi się na targach MWC w Barcelonie. Podczas tej imprezy najprawdopodobniej poznamy plany marki dotyczące ekspansji na Starym Kontynencie. Warto zauważyć, że produkcja Xiaomi ruszyła dopiero... 28 marca. Tymczasem w niecały rok wyprodukowano blisko 140 000 samochodów, a cel na 2025 to ponad 300 000 aut. Ambicje są więc ogromne.
Co by tu dużo nie mówić - europejscy producenci chcieliby notować takie wyniki. Ich pozycja w Chinach nigdy nie będzie już taka jak przed laty i muszą być niestety świadomi tego, że koncerny z Państwa Środka dosłownie "zjedzą ich" na śniadanie.


