Wiem już jak na żywo wypada nowa Mazda 6e. Jest inna, ale...

Umarł król, niech żyje król. Bardzo ważna dla Japończyków cyfra "6" powraca na rynek, choć w zupełnie innym wydaniu. Mazda 6e ma w sobie cechy tej marki, ale jest... inna. Nie ma w tym jednak niczego złego.

To nie są łatwe czasy dla producentów samochodów. Kiedyś proces decyzyjny był prosty - analizy rynku przynosiły konkretne efekty, bazując na nich tworzono produkt, sprzedawano go, notowano większy lub mniejszy sukces. Proste, nieprawdaż? Teraz wszystkie koncerny muszą elastycznie dopasowywać się do coraz bardziej wyśrubowanych wymagań regulatorów, humorów przywódców największych państw i do zmiennych oczekiwań klientów. Stworzenie od podstaw nowego auta jest więc nie lada wyzwaniem. I tutaj, cała na biało (lub w kolorze Soul Red Crystal), pojawia się Mazda 6e.

Na pierwszy rzut oka wygląda niczym każda nowa Mazda, choć pewne detale sugerują, że coś ją wyróżnia. Ma nieco inaczej narysowany pas przedni, a w linii bocznej nie pojawiły się charakterystyczne przetłoczenia, odbijające światło w unikalny sposób. Nie ma tutaj też klasycznych klamek - te ukryto w linii nadwozia. Co więcej, nie jest to też sedan. 6e jest liftbackiem, czego Mazda nie widziała od czasów drugiej generacji "szóstki". Zresztą takie nadwozie było przez lata symbolem modeli 626.

Te różnice wynikają z prostego faktu. Mazda 6e to dziecko współpracy z Chińczykami

Czasy, w których oznaczało to coś złego, są już dawno za nami. Co prawda marki z Chin dzielą się na te dobre i bardzo zaawansowane technologicznie, przyzwoite i do bólu zwyczajne, oraz na oferujące często proste starsze konstrukcje.

W tym miejscu mamy do czynienia z firmą stojącą pomiędzy pierwszą a drugą grupą, gdyż obok dość dobrych, ale i zwyczajnych aut, w ofercie ma zaawansowanego technicznie Avatra.

Mazda 6e była zaprojektowana w Japonii, ale punktem wyjścia jest dla niej Changan Deepal L07. Zresztą zdradza to bryła nadwozia, która jest bardzo podobna. Mazda na szczęście postawiła na gruntowne przeprojektowanie pasa przedniego i tylnego, nadając sylwetce unikalny charakter. Uważam, że tutaj wyszło im to doskonale.

Linia jest dość lekka, zgrabna i spójna. Pas przedni wygląda dynamicznie, a tył przywodzi mi na myśl właśnie Mazdę 626 GE, głównie za sprawą tego małego spoilera na pokrywie bagażnika.

Mazda 6e 2025 opinia

Pierwsze wrażenia są więc dobre. A jak wypada tutaj wnętrze?

Nie będę ukrywać - tutaj miałem największe obawy. I przyznam szczerze, że bardzo miło zaskoczyło mnie to, co zobaczyłem w kokpicie. Na targach w Poznaniu wystawiono flagową wersję Takumi Plus, która wcale nie jest "obrzydliwie droga". Do cen wrócę jednak za chwilę.

Wita nas tutaj brązowa skóra, która łączy się z alcantarą/zamszem w tym samym kolorze. Spasowanie elementów jest świetne. Kolorystyka przednia. Zapach miło zaskakuje, gdyż nie czujemy tutaj żadnych plastików. Pierwszy kontakt jest więc naprawdę pozytywny.

Niestety, nie wszystko mogliśmy jeszcze poznać. O ile cyfrowe wskaźniki były gotowe do użycia, o tyle multimedia wciąż korzystały z niewłaściwego softu. O systemie nic Wam jeszcze nie mogę więc powiedzieć.

Fotel kierowcy wypada dobrze - zdaje się być wygodny. Z tyłu zaś miejsca jest w sam raz, choć na stopy mogłoby go być nieco więcej. Pomimo opadającej linii dachu, mając 185 cm wzrostu, mieszczę się w drugim rzędzie bez problemu.

Mazda 6e wnętrze

Mazda 6e jest też zaskakująco praktyczna. Ma dwa bagażniki, przy czym ten dodatkowy jest ogromny

Tylny bagażnik oferuje niecałe 500 litrów pojemności, zaś przedni, w zależności od danych, od 70 do 100 litrów. Realnie wpasujecie do niego nawet walizkę kabinową, co jest miłą niespodzianką.

Dwie wersje, dwie koncepcje, ale wygra ta... tańsza

Mazda 6e będzie dostępna z baterią o pojemności 66,8 kWh i 80 kWh. W pierwszym przypadku mamy do dyspozycji 258 KM, zaś w drugim 245 KM. Moc zawsze trafia na tylne koła. Tym, co je różni, jest moc ładowania. Przy mniejszym akumulatorze dostajemy maksymalną moc na poziomie 165 kW, zaś w wariancie Long Range jest to tylko 95 kW.

Zapytałem Wojciecha Halarewicza, człowieka odpowiedzialnego za sprzedaż w Mazda Motor Europe, o jego predykcje dotyczące popularności poszczególnych wersji. Oczywiście każdy rynek ma swoje preferencje, ale liderem ma być ta tańsza wersja z mniejszą baterią.

Mazda 6e frunk

Nie chodzi tutaj wyłącznie o cenę, ale przede wszystkim o to szybsze ładowanie. Z kolei Norwegia najprawdopodobniej postawi na wariant Long Range, gdyż tam wiele osób i tak ładuje się nocą we własnym domu.

A skoro o cenach mowa, to te startują od 198 200 złotych

Japończycy mają ambitne plany, ale i liczą na sukces tego samochodu. To dla nich nie tylko nowy rozdział, ale przede wszystkim sposób na redukcję emisji CO2. A niskie liczby w tym zakresie oznaczają uchylającą się furtkę do kolejnych ciekawych aut - tym razem już będących autorskimi konstrukcjami Mazdy.