Włosi stworzyli idealnego vana. Pozycja za kierownicą rodem z McLarena, silnik V12 pod nadwoziem
Może i nie był najpiękniejszym samochodem na świecie, ale za to oferował wyjątkowe wnętrze, niesamowitą pozycję za kierownicą i korzystał z jednostki V12. Czego więcej potrzeba do szczęścia?
Pamiętacie te pięknie czasy, kiedy dla wielu producentów idea vana była czymś kuszącym? Wiele firm eksperymentowało z takimi samochodami, stawiając na praktyczność i uniwersalność. Tak powstał Chrysler Voyager, przed nim na drogi wyjechało Renault Espace, później w ślad za tymi markami poszli inni producenci. Na początku lat dziewięćdziesiątych swoje eksperymenty z vanami zaczęli włosi. Nie mam tutaj jednak na myśli masowych produktów w postaci "eurovanów" Peugeota, Fiata i Citroena, a dzieło firmy założonej przez Giorgetto Giugiaro. Italdesign Columbus wyprzedził konkurentów pod każdym kątem - od koncepcji, aż po silnik.
Połączono w nim wiele nietypowych rozwiązań. Po wnętrzu można było poruszać się w stosunkowo wygodny sposób, fotele oferowały bardzo wysoki poziom luksusu, a silnik generował zapas mocy.
Italdesign Columbus był okrętem na autostrady
I nie ma w tym stwierdzeniu ani słowa przesady. Mówimy tutaj o aucie, które mierzyło blisko 6 metrów długości, miało 3820 mm rozstawu osi, oferowało napęd na cztery koła i miało 5-litrowe V12 zapożyczone z BMW, generujące 300 KM.
Cała konstrukcja wykonana jest tutaj z włókna węglowego, z bardzo nietypowo rozwiązanym pasem przednim. Silnik ulokowano centralnie pod kabiną, którą wysunięto do góry względem reszty nadwozia. Co więcej, kierowca, niczym w McLarenie F1, siedzi tutaj na środku, co zapewnia rewelacyjną widoczność.
Do tego towarzyszą mu z przodu dwa fotele, które zamocowano po lewej i prawej stronie. Pozostałe miejsca ulokowano zaś w tylnej części nadwozia, znacznie niżej. Tam też znajdziemy magnetowid (co za czasy) i ekran.
Italdesign postawiło na wiele nietypowych rozwiązań. Na przykład oświetlenie wnętrza wykonano przy pomocy światłowodów, a na pokładzie znalazły się nowoczesne wyświetlacze, które przekazywały kluczowe informacje.
Columbus powstał z okazji 500-lecia podróży Krzysztofa Kolumba
Włosi nazywali ten projekt "statkiem do żeglugi po oceanach autostrad". To określenie idealnie pasuje do auta, które stworzyli. Niestety - powstał tylko jeden taki samochód, a słuch o nim zaginął. Być może wciąż jest gdzieś w magazynach Italdesign, ale równie dobrze może być już garstką złomu.