Kupujcie, bo jeszcze można. Za 12 lat pożegnamy auta spalinowe
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych staje się rzeczywistością. Od 2035 roku z salonów wyjadą już wyłącznie auta elektryczne - i tyczy się to także producentów supersamochodów, choć Ci dostali nieco więcej czasu.
Program "Fit for 55" zakłada maksymalną redukcję emisji dwutlenku węgla i szkodliwych substancji. Cel jest szczytny - chodzi o powstrzymanie procesu globalnego ocieplenia. Jednym z kroków podjętych przez regulatorów jest zakaz sprzedaży aut spalinowych. Dyskusja na ten temat ciągnęła się latami, a różne koncepcje wprowadzenia takich ograniczeń były przedmiotem dyskusji pomiędzy krajami członkowskimi.
Teraz już wiemy, że rok 2035 finalnie staje się datą graniczną. Od tego momentu sprzedaż aut spalinowych będzie zakazana. Porozumienie wewnątrz Unii Europejskiej oznacza, że machina rusza, a odpowiednie regulacje wejdą w życie.
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych nie oznacza zakazu użytkowania takich pojazdów
To nie jest przedmiotem programu Fit for 55. Na tę chwilę ograniczenia tyczą się wyłącznie sprzedaży nowych pojazdów.
Wiele marek zapowiedziało, że już wcześniej będzie przygotowanych na te zmiany. Volkswagen ogłosił wczoraj, że do 2033 całkowicie zelektryfikuje swoją gamę, a w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat poznamy ostatnie generacje aut spalinowych.
To samo tyczy się Forda. Amerykańska marka do 2030 roku pożegna samochody zasilane benzyną lub olejem napędowym. Podobne kroki podejmuje Stellantis, choć tutaj kluczowe jest wyrównanie poziomu pomiędzy wszystkimi markami grupy.
To bez wątpienia będzie koniec silników spalinowych w obecnej postaci. Są jednak tematy eksplorowane przez niektórych producentów, budzące wiele emocji
Porsche przykładowo pracuje nad paliwami syntetycznymi, które mają być neutralne węglowo. Choć ta idea brzmi cudownie, to ma jednak pewne ograniczenia. Wszystko wskazuje na przykład na to, że cena takiego paliwa, nawet przy upowszechnieniu technologii, pozostanie bardzo wysoka.
Syntetyczne paliwa mogą więc być alternatywą dla garstki zapaleńców z grubymi portfelami. Toyota stawia na nieco inny kierunek rozwoju, gdyż testuje zasilanie klasycznych silników wodorem.
To ciekawa koncepcja, choć oznaczająca jednak pewną emisję szkodliwych substancji. Do tego produkcja wodoru wciąż jest bardzo kosztowna energetycznie i tym samym mało opłacalna z punktu widzenia motoryzacji.
Jedno jest pewne - czekają nas szalone lata
Czy cieszy nas ta decyzja? Jako pasjonatów motoryzacji - ani trochę. Charakterystyki silników spalinowych, ich sposobu pracy i dźwięku nic nie zastąpi. Problem polega jednak na tym, że Ziemia nie ma zamiennika, który będzie naszym "planem B" w przypadku krytycznej sytuacji. Czy elektromobilność jest więc kompromisem? Być może - choć najbliższe lata mogą przynieść jeszcze wiele zwrotów akcji.