Zaspałeś i przepadło Ci Porsche 911 Dakar? Możesz kupić coś lepszego. Ma wolnossący silnik
Porsche 911 Dakar, ale lepsze od tego auta, które opuściło zakład w Zuffenhausen? Bardzo proszę - oto Kalmar RS-7, czyli maszyna dla purystów.
Przegapiliście okienko na zakup Porsche 911 Dakar? Spokojnie - jest alternatywa. Ma wolnossący silnik i zdecydowanie bardziej zachęca do zabaw poza utwardzonymi szlakami.
Kalmar RS-7 bazuje na Porsche 911 generacji 997. Za tylną osią pracuje wolnossący bokser o pojemności 3,6 lub 3,8 litra, w zależności od wyboru klienta.
Moc? Od 325 do 385 KM, zależnie od wersji. To wszystko trafia na cztery koła za pośrednictwem 6-biegowej manualnej skrzyni biegów. Automat też jest oczywiście dostępny. W opcji pojawia się mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu na tylnej osi.
Zawieszenie to osobna historia. Aktywne, z adaptacyjnym tłumieniem i hydrauliczną regulacją wysokości, opracowane wspólnie z TrackTive Suspension. Brak stabilizatorów pozwala na duży wykrzyż osi. Prześwit? 170 mm w trybie drogowym i aż 210 mm w trybie terenowym. To więcej niż w seryjnym Porsche Cayenne.
Porsche 911 Dakar chowa się przy tym aucie. Kalmar RS-7 nie boi się trudniejszych warunków
RS-7 to trzeci projekt Kalmara po modelach Beyond Adventure RS (993) i RS-6 (996). Tym razem wygląd odgrywa większą rolę, choć funkcjonalność wciąż stoi na pierwszym miejscu.
Karoseria otrzymała poszerzone nadkola, które mieszczą terenowe opony Michelin. Z przodu pojawiły się masywne wloty powietrza, a z tyłu zainstalowano specjalny panel poprawiający odprowadzanie ciepła. Jest też spojler typu ducktail, a z przodu na masce ulokowano potężne światła LED. Według producenta „zamieniają noc w dzień”. Warto dodać, że Kalmar pochodzi z Estonii, więc o ciemności coś wiedzą. Wiele elementów wykonano tutaj z kompozytów wzmacnianych kevlarem.
Ten samochód ma wytrzymać piekło pustyni
Aluminiowa płyta chroni spód auta, a konstrukcję dodatkowo wzmocniono. Amortyzatory są hydraulicznie wysuwane, a punkty mocowania obniżono, by zwiększyć prześwit. Kalmar zapewnia, że mimo zmian samochód prowadzi się jak przystało na 911 - lekko, precyzyjnie i dynamicznie.
Wnętrze ma ciekawe smaczki
Kokpit jedynie delikatnie zmodyfikowano względem standardowego 911 997. Fotele Recaro CS obito klasyczną tkaniną Pepita. Zrezygnowano z nagłośnienia i nawigacji, aby zredukować masę. W zamian pojawił się lekki głośnik Bluetooth oraz tablet z mapą i ekran sterowania zawieszeniem. Dla miłośników surowości przewidziano też bardziej „spartańską” wersję kabiny.
Według firmy Kalmar Porsche 911 997 to ostatnia sensowna "baza" dla takich projektów
Kalmar twierdzi jasno: generacja 997 to ostatni model 911, który nadaje się do konwersji Safari. Powód? Klasyczna stalowa konstrukcja nadwozia. W nowych seriach 991 i 992 nadwozie to już mieszanka aluminium i klejonej stali. A to oznacza kłopoty.
Jan Kalmar tłumaczy to prosto: „Samochód Safari musi dać się naprawić młotkiem i spawarką, nawet gdzieś na końcu świata. Nowe nadwozia są sztywne, ale potrafią pękać przy niewielkich uderzeniach. A wtedy jesteś zdany tylko na lawetę”.


