Znalazłem samochód niemal idealny. Nazywa się Mercedes Klasy E i ma metkę All-Terrain
Praktyczne kombi, zwiększony prześwit, pneumatyczne zawieszenie i silnik wysokoprężny pod maską, do tego połączony z hybrydą plug-in. Mercedes E300de All-Terrain ma wszystko, czego poszukuje wiele osób - i naprawdę ciężko znaleźć w nim jakiekolwiek wady.
Łączy dwa światy pod jednym nadwoziem. Z jednej strony ma wyklętego diesla, który dla wielu osób jest ucieleśnieniem motoryzacyjnego zła. Z drugiej łączy go z układem plug-in hybrid, który umożliwia jazdę na samym prądzie (i wpływa na niższe zużycie paliwa, także w trasie). To wszystko połączono lekko podniesionym praktycznym nadwoziem o bojowym wyglądzie. Gdzie są więc wady? Mercedes E300de All-Terrain jest bliski ideałowi - ale nie ma pojazdów doskonałych.
Zacznę więc od tych słabszych stron. Mercedes E300de All-Terrain ma kilka minusów
Pierwszą jest prześwit, który w standardowym ustawieniu jest tylko nieco lepszy od tego, który oferuje standardowa odmiana. Na szczęście Mercedes odrobił lekcje i dodał tutaj kilka centymetrów. Wsparciem jest wspomniana pneumatyka, dzięki której zyskujemy dodatkowe dziesiątki milimetrów, które ułatwiają pokonywanie szutrów i większych nierówności. Nie róbmy jednak z tego samochodu terenówki - do tego jest tutaj daleko.
Drugim elementem, który może budzić wątpliwości, jest podłoga bagażnika. Duży, bo liczący 25,4 kWh akumulator trzeba było gdzieś ulokować. Mercedes wpasował go pomiędzy tylne zawieszenie a kufer. Nie udało się jednak osiągnąć idealnie płaskiej przestrzeni, a pod podłogą nie ma żadnego schowka. Cóż, coś za coś.
Tak naprawdę tutaj kończy się lista największych minusów tego samochodu
A długie portfolio zalet otwiera wspomniany silnik, czyli dwulitrowy diesel, połączony z układem hybrydowym. Tylko dwie marki tak naprawdę zgłębimy ideę kombinacji jednostki wysokoprężnej z hybrydą. Przez pewien czas taki kierunek eksplorowała grupa PSA, ale szybko zarzuciła swoje działania. Niemcy byli dużo bardziej uparci i szlifowali ten układ latami. Efekt końcowy robi wrażenie.
Tak, dwulitrowa jednostka jest dość głośna i szorstka w odbiorze, zwłaszcza na zimno. Zapominacie jednak o tym w momencie, w którym Waszym oczom ukazuje się wskazanie zużycia paliwa. Przy 140 km/h jest to raptem 6,5 litra. Przy 100 - 4. Średnie zużycie z mojej trasy, liczącej ponad 450 kilometrów, nie przekroczyło 6 litrów. Wskaźnik poziomu paliwa przesuwa się mozolnie, a zasięg na jednym tankowaniu sięga 1000 kilometrów. To naprawdę przyjemne uczucie.
przy 100 km/h: | 4,1 l/100 km |
przy 120 km/h: | 5,2,-5,4 l/100 km |
przy 140 km/h: | 6,2-6,5 l/100 km |
w mieście: | 1,1-4,8 l/100 km |
A jeszcze przyjemniej jest w momencie, w którym po prostu oddajemy się komfortowi podróżowania
Pneumatyka zgrabnie wybiera nierówności, a doskonałe wyciszenie odcina nas od świata zewnętrznego. Szum powietrza i opon zdaje się nie istnieć, a lekki „klekot” diesla pozostaje jedynie dyskretnym tłem. Fotel jest bardzo wygodny, a pozycja za kierownicą niemal idealna.
Czy czegoś tutaj brakuje? Może jedynie „dotychczasowej” koncepcji wnętrza. Nie będę ukrywać - do nowego kokpitu w Mercedesie Klasy E ciężko jest się przyzwyczaić.
Niemcy postawili na układ z ekranem Superscreen, zdecydowali się na w pełni dotykową obsługę, a do tego całość udekorowali wszechobecnymi „świecidełkami”. Ledowe podświetlenie wielu osobom z pewnością przypadnie do gustu, ale w niektórych ustawieniach zamienia ten samochód w mobilny klub - i to raczej ten, który gra przeciętną muzykę. O gustach jednak nie dyskutujmy.
Na tylnej kanapie jest sporo miejsca, a bagażnik, pomimo pewnych ograniczeń, wciąż mieści komfortowo zestaw bagaży. W zapleczu mamy też napęd na cztery koła, który dobrze radzi sobie na śliskiej nawierzchni i na szutrach. Pokonałem tym autem kilkanaście kilometrów po piachu i błocie i przyznam szczerze, że byłem miło zaskoczony pewnością jazdy, którą oferuje.
Takie przyjemności kosztują - i to niemało
To bez wątpienia największa wada tego samochodu. Mercedes Klasy E All-Terrain do tanich nie należy - jego ceny startują od 333 300 złotych. W przypadku tego wariantu, z hybrydą plug-in pod maską, idziemy jeszcze wyżej - do ponad 370 000 złotych. Ten egzemplarz zbliża się zaś do granicy 450 000 złotych.
Czy faktycznie warto zapłacić niemal pół miliona za ten samochód? Diesel i hybryda dają radę, ale to wciąż czterocylindrowy silnik w tak drogim samochodzie. Jeśli zużycie paliwa gra pierwsze skrzypce, a jednak chcecie mieć nieco więcej miejsca, to zrezygnowałbym z hybrydy plug-in na rzecz wersji E300de, która wciąż będzie bardzo oszczędna, lżejsza i naprawdę wystarczająca.
Idąc w drugą stronę, postawiłbym na rzędową szóstkę E450 - bardzo pasującą do tego samochodu. Tu jednak cena startuje od 400 000 złotych.