Aby stworzyć najlepszego hothatcha, wszystko z niego wywalili. Dosłownie. Renault ujawnia specyfikację Megane Trophy-R
Jest piekielnie szybkie i daje niesamowicie dużo frajdy z jazdy. Renault Megane Trophy-R to hothatch marzeń.
Powiedzmy sobie jedno - Renault potrafi robić doskonałe hothatche. Są lepsze i gorsze auta tej marki, ale z reguły wszystkie sportowe auta produkowane przez nich to małe dzieła sztuki. Dają dużo radości i pozwalają bawić się na każdej prostej i każdym zakręcie. A Trophy-R z pewnością zyska status "złotego graala", głównie ze względu na to, co inżynierowie zrobili z tym autem.
A zrobili dużo. Zacznijmy od odchudzania - masę udało się zredukować o 130 kilogramów, stosując lekkie materiały oraz między innymi wyrzucając standardowe przednie fotele (zastąpiły je lekkie kubełki) oraz tylną kanapę. Jej miejsce zajęła rozpórka, która usztywnia konstrukcję całego nadwozia. Poza tym szyby są cieńsze (trudno, będzie głośniej), maska jest z włókna węglowego, a tylny stabilizator jest cieńszy i lżejszy, jednocześnie będąc sztywniejszym i bardziej wytrzymałym. Magia doboru właściwych materiałów jest tutaj kluczem do sukcesu.
Co jeszcze tutaj znajdziemy? Między innymi specjalnie opracowane zawieszenie Ohlinsa z dwuprzepływowymi amortyzatorami, oczywiście z pełną regulacją. Dorzucono tutaj także lżejsze sprężyny, a klienci opcjonalnie mogą zdecydować się na felgi z włókna węglowego, obniżające masę nieresorowaną. Co ciekawe wersja Trophy-R straciła system skrętnej tylnej osi. Według inżynierów odbierał on czystą przyjemność z jazdy oraz zwiększał masę samochodu, co było tutaj niedopuszczalne. Silnik? Jednostka 1.8 TCe została wzmocniona do 300 KM i 400 Nm momentu obrotowego. O skrzyni automatycznej zapomnijcie - dostaniecie tylko rasową manualną przekładnię.
Renault wyprodukuje tylko 500 egzemplarzy Megane Trophy-R. Co więcej, model ten będzie oferowany wyłącznie na wybranych rynkach. Cena? 55 000 euro, oczywiście wyjściowo.