Audi A4 2.0 TFSI S-Line Quattro
To, co widzicie na zdjęciach, to nie jest zwykłe A4. Choć do Audi S4 jest mu naprawdę daleko, prezentowany sedan spełnia wszystkie założenia, aby być stereotypowym szybkim sedanem spod znaku czterech pierścieni. Ma benzynowy silnik turbo, napęd Quattro i dwusprzęgłową skrzynię S-Tronic.
Wszelkiego rodzaju pakiety stylistyczne, upodabniające podstawowe modele do topowych wersji, uważam za nie do końca trafione. Choć często poprawiają stylistykę, trochę głupio mieć podstawowy silnik i detale wskazujące na to, że mocy mamy dwa, czy trzy razy więcej. Poliftingowe Audi A4, które trafiło do naszej redakcji, jednak się broni. Przede wszystkim dlatego, że po najnowszym restylingu "A-czwórka" stała się o wiele bardziej agresywna, gubiąc gdzieś nieco nudny wygląd poprzedniej wersji. Do tego udało się uniknąć największego dysonansu. Pod maską nie pracuje najsłabszy, 140-konny diesel, czyli najpopularniejszy pojazd menagementu wyższego szczebla (również w S-line). Tu jest benzyna. I to nie najsłabsza - choć są mocniejsze A4, zanim wejdziemy w "strefę S", to dwulitrowy, doładowany silnik o mocy 211 KM, znany np. z Golfa GTI, sprzężony ze skrzynią S-Tronic i z napędem na cztery koła, wykonuje świetną robotę.
Wydajność
To chyba jedno z największych wyzwań producentów w ostatnich latach. Widać to w BMW, widać to również w Audi. Wyścig zbrojeń, polegający na coraz mocniejszych wersjach w pewien sposób się zakończył. Teraz najważniejsze są jak najlepsze osiągi "wyduszone" z jak najmniejszej mocy. Inżynierowie kombinują nad przeniesieniem każdego konia mechanicznego na asfalt, poprawieniem aerodynamiki, zmniejszeniem masy i poprawieniem przełożeń skrzyni biegów. Oczywiście, nietrudno się domyślić, że ma to również wpływ na zużycie paliwa i emisję CO2 - a więc przychylność niektórych urzędników Unii Europejskiej, którzy widzą to, co chcą widzieć, a nie rzeczywistość.
Efektem takich działań konstruktorów jest na przykład nasze Audi. Dwulitrowa turbobenzyna z bezpośrednim wtryskiem znana jest już od kilku lat. Siedmiobiegowa skrzynia S-tronic to również nie jest nowość. O napędzie na cztery koła opartym o system Torsen również nie ma co wspominać. Ale wszystko to wzięte razem "do kupy" daje odpowiedni efekt. Mimo mocy, takiej jak w Golfie GTI oraz zdecydowanie większej masy, osiągi są dużo lepsze.
Dwulitrowy silnik nie brzmi rewelacyjnie, choć trzeba przyznać, że i specjaliści od wydechu trochę nad nim popracowali - w efekcie pod dużym obciążeniem silnik buczy przyjemnie. Poza tym jego dźwięk nie dobiega do uszu kierowcy i pasażerów. W końcu to samochód klasy średniej, reprezentacyjny, bądź rodzinny, a nie pełnokrwisty sportowiec. Nie zmienia to faktu, że po przestawieniu skrzyni biegów w tryb S i dociśnięciu prawego pedału do oporu, Audi zaprze się wszystkimi czterem kołami o asfalt i wystrzeli do przodu.
Setka to 6,5 sekundy - świetny wynik, jak na w sumie niewielką moc. Potem samochód przyspiesza równie żwawo i równie stabilnie. Wiadomo, codzienne starty spod świateł to raczej nie jest żywioł Audi A4. Częściej będzie "leciał" na trasie, gdzie przydatna jest elastyczność. A tej nie brakuje. Moment obrotowy wynosi 350 Nm i dostępny jest w bardzo szerokim zakresie między 1500, a 4200 obrotów na minutę. Dzięki temu "Niemcowi" pary nie zabraknie, niezależnie od tego, czy wyprzedzacie ciężarówkę pełną jajek na drodze powiatowej, czy gracie "mistrza lewego pasa" na którejś z autostrad.
Siedmiobiegowa "dwusprzęgłówka" wciąż jest klasą samą dla siebie - prawie. Podczas normalnej jazdy, bez trybu sportowego, redukcja jest wyczuwalnie dłuższa. Wciąż jest to wyraźnie wyższy poziom niż większości skrzyń automatycznych, również dwusprzęgłowych, ale bez wątpienia tryb sportowy jest o wiele szybszy i przyjaźniejszy, kiedy trzeba szybko coś wyprzedzić. Do płynności skrzyni nie mam jednak żadnych zastrzeżeń. W zasadzie nie szarpie, a o zmianie biegów informuje głównie strzałka obrotomierza i prędkościomierza.
Audi zachęca do dynamicznej jazdy i robi się to z prawdziwą przyjemnością. Ma to jednak swoją cenę, wbrew zapewnieniom producenta. O tym jednak później.
Bo...
... póki co, możemy skupić się na prowadzeniu. A wiecie, jak to jest z Audi. Niby mają głównie samochody z przednim napędem, mają wiele mechaniki z tanich Volkswagenów (żeby nie powiedzieć - ze Skody), ale i tak wszyscy kojarzą Audi z napędem na cztery koła - słynnym Quattro. A co najlepiej pasuje do duetu skrzyni i silnika, który mamy w A4? Właśnie taki napęd. Nie ma co się za bardzo rozpisywać - to klasa sama dla siebie. Świetnie rozprowadza moc pomiędzy te koła, które akurat jej potrzebują. Dzięki temu, samochód jest bardzo stabilny i prowadzi się jak po sznurku. Przy szybkiej jeździe wykazuje tendencje do minimalnej podsterowności, jednak wyjątkowo prosto można ją skorygować i dalej czerpać przyjemność z jazdy samochodem, który wszystkimi czterema "łapami" wczepia się w asfalt.
Układ kierowniczy jest tylko minimalnie gorszy od układu jezdnego. Sam w sobie jest wystarczająco bezpośredni i precyzyjny, jednak sposób, w jaki przekazuje informacje o drodze, nie jest idealny. Mam wrażenie, że za dużo w tym elektroniki, a za mało mechaniki. Szybka jazda to oczywiście zwiększenie oporu na "kółku", ale sprawia to wrażenie, jakby po prostu komputer narzucał opór, bo "tak powinno być". Za bardzo sztuczne, przez co kierowca czuje się podczas jazdy A4-ką trochę jak w grze komputerowej.
Zawieszenie w A4 ma najcięższą robotę. Po pierwsze musi sprostać aspiracjom samochodu (i kierowcy, nie oszukujmy się), po drugie, jakości polskich dróg, a po trzecie, po części powiązane z wyżej wspomnianą jakością, z kołami, w które został wyposażony. Felgi mają 19 cali, a opony są w rozmiarze 255/35. To niemalże guma natryśnięta lekko na felgę. Z tego też powodu, choćby zawieszenie nie wiem jak bardzo się starało, krótkie, poprzeczne nierówności zawsze będą słyszalne i wyczuwalne. Również koleiny to nie jest żywioł tego A4. Tyle, że taka charakterystyka to po prostu specyfika większości samochodów z takimi kołami. Tłumienie mniejszych nierówności jest na poprawnym poziomie poprawnym dla klasy premium. Nie można się więc czepiać za bardzo - tam, gdzie powinien wyłapać dziurę i ją wytłumić, tam to robi.
Świetną robotę wykonują za to hamulce - czy to na zimno, czy rozgrzane, spowalniają Audi błyskawicznie, a samochód zachowuje przy tym niezmącony spokój, nawet jeśli jest to awaryjne hamowanie na autostradzie.
eStetyka
A może nawet nie tyle sama estetyka, co ogół tego, co spotkamy we wnętrzu A4 sygnowanego linią "S". Z miejsca wpasowujemy się w czarne, półkubełkowe fotele, pokryte skórą oraz alcantarą. Są rewelacyjne. Z jednej strony komfortowe, pozwalające na bezproblemową podróż, a z drugiej strony świetnie trzymające ciało. Tak powinno być. I to wszystko mimo braku elektrycznej regulacji w milionie kierunków. Ba, nawet podgrzewania nie mają.
Za to jak usiądziemy w fotelu kierowcy, oczom naszym ukażą się dobrze znane zegary, dobrze znany ekran wyświetlający informacje z dobrze znanego systemu MMI (wciąż nie jest tak intuicyjny jak np. iDrive), ale zaskoczy nas nowa kierownica. Jeśli o mnie chodzi, o niebo ładniejsza od poprzedniej. Trójramienna, obszyta perforowaną skórą, ale z nowym, okrągłym środkiem. Dzięki temu sprawia o wiele bardziej sportowe wrażenie, jednocześnie dobrze wpasowując się w estetykę wnętrza. A do tego, mimo nienajmniejszej średnicy, świetnie leży w dłoni.
Takie rzeczy to drobiazgi, ale zdecydowanie warte wspomnienia, bo powodują, że we wnętrzu Audi czuję się dobrze, co nie zdarzyło mi się w poprzednio testowanych modelach. Jednak poza emblematami S-line i korzyściami wynikającymi ze sportowych foteli i kierownicy, nie odnajdziemy w naszej A4-ce "fajerwerków". Poza systemem MMI opartym o podstawowy system Audio (ale z nawigacją), możliwością regulacji trybu jazdy oraz zwykłym tempomatem, nie znajdziemy tu żadnego "wypasu" klasy premium. Nie ma kamer cofania, asystenta toru jazdy, martwego pola, nie ma internetu, nie ma wentylowanych siedzeń, nawet portu USB nie ma (w zamian są, jak to w Audi, dwa wejścia dla kart SD). Na osłodę pozostają materiały i spasowanie. Co prawda po marce z Ingolstadt trudno spodziewać się czegoś innego, ale kombinacja skóry, alcantary i wysokiej jakości plastików pozwala poczuć, że pieniądze ulokowaliśmy prawidłowo.
Miejsca też nie ma... za dużo. Jak to w A4. Choć to największa z generacji Audi klasy średniej, wciąż nie jest ona gigantem. Powiedziałbym, że miejsca jest na styk. Po liftingu oczywiście nic się nie zmieniło, wciąż fotele kierowcy i pasażera są dopasowane niczym rękawiczka, do postury kierowcy. I co ciekawe, niezależnie od wzrostu da się wygodnie usiąść. Z tyłu jest nieco gorzej. Na kanapie jest miejsca dla dwóch osób, a przestrzeni zarówno na nogi, jak i na głowę, nie ma w ilościach, których byśmy oczekiwali.
Tu nic się nie zmienia, pod tym względem samochód jest całkowicie poprawny. Z przestrzenią na bagaże jest podobnie - 480 litrów to dobry wynik, zwłaszcza w segmencie premium. Mimo, że przyzwyczajono nas przy pomocy Skody Octavii czy Renault Thalii do gigantycznych bagażników, w taki kufer jak w A4 zapakujemy swobodnie wszystko to, co chcemy.
Z zewnątrz, jak wspomniałem, A4 dostało nowego, agresywnego "looku". Reflektory są węższe, a diody świateł dziennych tworzą jednolity kształt. Mniejszy model został lekko upodobniony do A6, jednak ma w sobie więcej dynamiki. Nasz egzemplarz, na którym lśni ciemnoszary lakier, ma do kompletu grafitowe felgi (wspomniane wyżej "dziewiętnastki") oraz pozbawiony chromów grill, polakierowany na czarno. Z tyłu standardowy mały spojlerek, dyfuzor pod tylnym zderzakiem i podwójna końcówka wydechu. Z daleka naprawdę robi wrażenie mocniejszego niż w rzeczywistości. Aż szkoda, że S-line można zamówić również do najsłabszych wersji.
ekSkluzywność
Na pewno nie jest to samochód dla każdego. 160 900 zł to minimum, które musimy zostawić w kasie bawarskiej firmy. 217 410 zł to suma po skompletowaniu wyposażenia. Do tego dokładamy felgi z katalogu akcesoriów za 13 860 zł oraz pakiet S-line. Czyli musimy być gotowi na pozbycie się ponad 230 tys. zł, jeśli chcemy wejść w posiadanie A4. A to już kwota, która zbliża nas do nowego BMW 328i. Testowany egzemplarz, wyposażony w dużo różnych gadżetów, kosztował nieco ponad ćwierć miliona, mając silnik o "pół numeru" większy, o wyposażeniu nie mówiąc.
Koszty zakupu to jedno, a utrzymania to co innego. Nie martwię się o klientów Audi - na pewno stać ich na wykarmienie dwulitrowej "A czwórki", ale zużycie paliwa nieco rozbiegło się z normami. W mieście miało być niecałe 10 litrów na setkę, w trasie niecałe 6,5 (odpowiednio 9,4 i 6,4 l/100 km). Praktyka wskazuje, że osiągnięcie 11 w mieście stołecznym jest rzadko możliwe - zdecydowanie częściej widać wyniki 12, 13, 14, 15 - zwłaszcza, jeśli często korzystamy z mocy, która jest pod nogą. Średnia w teście - 12,7 l/100 km. Spalanie trasowe jest zdecydowanie bardziej przyzwoite, choć na trasie poniżej 7-7,5 nie zobaczymy. Jeżdżąc w trasie z różnymi prędkościami po drogach pozamiejskich i po autostradzie (tu prędkość przepisowa - 140 km/h) średnie zużycie wyniosło 8,6 litra. Jak na 211 KM - wynik niezły.
Nie zmienia to faktu, że A4 pali sporo. Ale coś za coś - jeździ świetnie, ma dynamiczny silnik, który pozwala na bezproblemową, szybką jazdę, a do tego z roku na rok wygląda coraz lepiej. Na widocznych na zdjęciach felgach, z pakietem stylistycznym i z tą konfiguracją napędu, silnika i skrzyni w pełni zasługuje na przydomek "baby S4".
Plusy:
+ dynamika silnika
+ świetne prowadzenie
+ wysoka jakość
Minusy:
- układ kierowniczy nieco bez czucia
- wysokie spalanie w mieście
- mimo wszystko, nieco zbyt wysoka cena
Podsumowanie:
Taka wersja Audi to albo mniej rozsądne A4, albo dużo bardziej rozsądne S4.