Toyota Verso-S 1.4 D-4D Premium

Toyota znana jest z produkcji wszelkiego rodzaju aut o charakterze rodzinnym. Nie odnosi jednak na tym polu samych sukcesów. Po słabym wyniku z dziwacznym Yarisem Verso, japoński producent próbuje swoich sił po raz drugi. Czy tym razem z lepszym skutkiem?

Toyota powróciła do stworzonego przez siebie w 1999 roku segmentu mikrovanów na bazie segmentu B w lutym bieżącego roku po sześcioletniej przerwie, kiedy to wycofano z produkcji Yarisa Verso. Czy nowy przedstawiciel japońskiej marki nawiąże rywalizację z konkurencją i czy w ogóle tego typu samochody są komukolwiek potrzebne? Postaramy się odpowiedzieć na te pytania.

Nomenklatura
Z biegiem czasu reguły nazewnictwa stosowane przez Toyotę ewoluowały. Zacznijmy więc od krótkiej historii dziejów minivanów tej japońskiej marki. Otóż, na początku była duża Toyota Picnic na bazie modelu Avensis. Potem powstało pierwsze Verso - kompaktowy minivan Corolla Verso. Następny był wspominany wcześniej, jeszcze mniejszy Yaris Verso. W dalszej kolejności druga generacja Picnica została przechrzczona na Avensisa Verso. Zagmatwane, prawda?

Obecnie żadnego z tych aut już nie ma. W zamian od 2009 roku w sprzedaży występuje po prostu Verso - kompaktowy minivan na bazie Corolli. Dwa lata później dołącza do niego nasz dzisiejszy bohater - Toyota Verso-S. Uff.

S jak...
Co oznacza literka S? Sport? Special? Nie, to pierwsza litera od angielskiego słowa small, czyli mały. Rzeczywiście, Verso-S jest niewielkie. Niecałe 4 m długości sprawiają, że autem łatwo będziemy poruszać się w zatłoczonym miejskim środowisku. Pomimo małych rozmiarów, samochód wcale nie jest ciasny w środku. Został tak opracowany by był jak najprzestronniejszy. Pudełkowaty kształt, koła maksymalnie w skrajnych rogach (rozstaw osi 2550 mm), krótkie zwisy i pionowo ścięty tył.

Wynikiem jest całkiem spora ilość miejsca w kabinie, która pod pewnymi względami odpowiada kompaktom. Cztery, nawet wysokie, osoby (dużo miejsca nad głową) nie powinny więc narzekać podczas dłuższej podróży. Bagażnik mierzy prawie 430 litrów pojemności. Niezły wynik. Łatwo składając tylną kanapę (wystarczy pociągnąć dźwignię z kabiny lub od strony bagażnika) tworzy się płaska podłoga i przestrzeń powiększona do 852 litrów (licząc do linii dachu 1388 l). Przydatnym rozwiązaniem jest regulowana wysokość podłogi kufra (wersja Premium).

Kierowcy preferujący wysoką pozycję za kierownicą polubią Verso-S. Fotel z możliwością regulacji wysokości siedziska i kierownica regulowana w pionie i w poziomie (Premium) pozwalają na znalezienie odpowiedniego ustawienia dla każdego. Niestety, przednie fotele nie posiadają regulacji lędźwiowej. Dodatkową wygodę mają zapewniać podłokietniki w przednich fotelach oraz centralny na tylnej kanapie.

Jak na vana przystało (nawet mikro), samochód dysponuje wieloma praktycznymi miejscami, gdzie możemy schować liczne drobiazgi. W sumie jest ich dziewiętnaście. Na tę liczbę składają się m.in.: podwójny główny schowek w desce rozdzielczej, kieszenie w drzwiach i oparciach foteli, szuflada pod siedzeniem pasażera oraz uchwyty na kubki.

Design kokpitu Toyoty, podobnie jak stylistyka nadwozia, nas nie zachwycił, jednak te elementy każdy powinien oceniać według własnego uznania. Za to ergonomia stoi na wysokim poziomie. Nie można też powiedzieć, że wnętrze jest słabo wykończone. "Nasze" Verso-S posiadało materiały wykończeniowe premium. Miły w dotyku, gruby welur na siedzeniach sprawia pozytywne wrażenie. Plastiki są co prawda twarde, ale co do ich spasowania nie można mieć zastrzeżeń. Samochód doposażono także w pakiet Vision (1900 zł), na który składają się przyciemniane tylne szyby oraz dużych rozmiarów dach panoramiczny. Dzięki temu uzyskujemy większą prywatność przy jednoczesnym doświetleniu ciemnego wnętrza od góry.

Testowe Verso-S wyposażone było w nowy system multimedialny Toyota Touch z ekranem dotykowym o przekątnej 6,1 cala, który od początku roku zaczyna być sukcesywnie wprowadzany do wszystkich modeli marki. Dzięki niemu na desce rozdzielczej nie ma gąszczu przycisków, a obsługa jest bardzo prosta i intuicyjna. System jest elastyczny, można go aktualizować, jak i poszerzyć o nawigację. Standardowo w Verso-S obsługuje on: radio CD/MP3/WMA, zestaw głośnomówiący Bluetooth, wyświetla rozbudowane statystyki podróży (fajna sprawa) oraz obraz z kamery cofania, do której człowiek szybko się przyzwyczaja i po przesiadce do innego auta niechętnie odwraca głowę podczas cofania. Do systemu można oczywiście podłączyć urządzenia zewnętrzne za pomocą złącza USB lub poprzez wspomniany Bluetooth.

Jak to jeździ?
Pod maską mikrovana Toyoty pracuje znany silnik wysokoprężny 1.4 D-4D, który generuje moc 90 KM. Jednostka cechuje się wysoką kulturą pracy i w zupełności wystarczy do sprawnego poruszania się autem, które jest jednym z najlżejszych w segmencie (1200 kg).

Do wyboru jest jeszcze benzynowy motor 1.33 Dual VVT-i o mocy 99 KM, który może współpracować także ze skrzynią CVT Multidrive S. Trzeba go jednak ostro traktować, wkręcając na wysokie obroty, by chciał jechać, a wtedy jest głośny. Natomiast w przypadku testowanego turbodiesla już po przekroczeniu 2000 obr/min. mikrovan zaczyna sprawnie przyspieszać. Odczuwalne wrażenia są dużo lepsze niż dane podawane przez producenta (0-100 km/h w 12,1 s). Do tego silnik wykazuje niski apetyt na paliwo. W trasie nie powinniśmy przekroczyć 5 litrów ON na 100 kilometrów. W mieście przy niezbyt agresywnej jeździe powinniśmy się spodziewać spalania o litr większego.

Na przyjemne prowadzenie pojazdu składają się również: skrzynia biegów, bezpośredni układ kierowniczy i miękko zestrojone zawieszenie, dzielnie radzące sobie z ubytkami w nawierzchni, ale przechylające się w ostrzej pokonywanych zakrętach. Trzeba mieć to na uwadze przy wysokim aucie. Ręczna, 6-stopniowa przekładania o krótkich drogach prowadzenia lewarka zapewnia precyzyjną zmianę biegów, a usytuowana na konsoli centralnej dźwignia, wygodny dostęp. Świetna jest też wielofunkcyjna kierownica. Gruba, delikatnie spłaszczona u dołu gwarantuje pewny chwyt. Szkoda tylko, że na żadnym z jej ramion nie znalazł się guzik odpowiadający za sterowanie komputerem pokładowym i musimy go obsługiwać przyciskiem znajdującym się przy prędkościomierzu.

Mały samochód, duża cena
Toyota Verso-S występuje w trzech wersjach wyposażenia: Terra, Luna oraz Premium. Ceny zaczynają się od 57 600 zł z silnikiem benzynowym. Turbodiesel dostępny jest tylko od drugiego poziomu wyposażenia w cenie od 69 700 zł. Opisywany egzemplarz występuje w najbogatszej odmianie Premium, która wywindowała cenę do 72 300 zł.

Na pokładzie znalazło się bogate wyposażenie, o czym można było dowiedzieć się we wcześniejszych akapitach. Konfiguracja jest jednak bardzo dziwna. W topowej opcji nie otrzymamy felg aluminiowych (dopłata 2500 zł), a stalowe 15-tki. By móc korzystać z automatycznej klimatyzacji, należy zamówić któryś z opcjonalnych pakietów: Comfort, który obejmuje jeszcze elektryczne tylne szyby (3000 zł) lub droższy o 1,5 tysiąca VIP, dodatkowo z dachem panoramicznym, ale już nie z elektrycznymi szybami. Naprawdę dziwne rozumowanie i opracowanie oferty.

Egzemplarz testowy bez wspomnianych "ekstrasów" kosztuje cennikowo blisko 77 tys. zł! Wysokie ceny mogą spowodować, że Toyota Verso-S będzie białym krukiem na polskich ulicach. Czy ktoś o zdrowych zmysłach kupi samochód, za którego równowartość można mieć kompaktowego hatchbacka Aurisa, sedana Corollę czy nawet zacząć myśleć o podstawowym Avensisie? Co ciekawe... wydaje się, że tak, patrząc na stale rozwijający się segment tzw. mikrovanów. Na takie auto po prostu potrzeba amatora, który nie będzie chłodno kalkulował, a oczekiwał czegoś nowego. Taka jest charakterystyka obecnego rynku motoryzacyjnego. Przez różnych producentów zapełniana jest niemal każda nisza. Klienci powinni być zatem zadowoleni - do wyboru, do koloru.