BMW 128ti, czyli pierwszy przednionapędowy hothatch z Monachium. Bawarczycy zrobili to dobrze. – TEST, OPINIA

Kilka lat temu brzmiałoby to jak mocny żart, a teraz staje się faktem. BMW stworzyło konkurencję dla europejskich i azjatyckich hothatchy, czyli weszło w dość trudny dla siebie teren.

BMW 128ti jest pierwszym takim testem dla marki, ale nie są to dla Bawarczyków całkowicie nieznane rewiry. Od wielu lat ich technologia siedzi w szybkich i zwartych modelach MINI, a flagowy John Cooper Works GP korzysta z jednostki w tej samej specyfikacji co choćby modele M135i i M235i xDrive. Jest przy tym pozbawiony tylnych siedzeń, waży na pusto mniej niż 1300 kg i w odpowiednich rękach ma skrajnie wybuchowy charakter.

GP to jednak auto przeznaczone w głównej mierze na tor. Zwykłe Coopery S i wersje JCW, choć bardzo przyjemne w kontakcie i równie stylowe, nie jeżdżą do końca tak, jak bym tego oczekiwał. I tu pojawiają się pewne wątpliwości. Czy BMW udźwignęło ciężar i stworzyło użytecznego na co dzień hothatcha na miarę silnej konkurencji w segmencie?

BMW 128ti front

128ti, czyli powrót popularnego dopisku przy mniejszych modelach z Monachium

W ostatnich latach oznaczenie ti kojarzone jest raczej z Alfą Romeo, ale mimo to BMW postanowiło wrócić do swoich korzeni. W przeszłości stosowało je choćby w modelach 1800 Ti, 2002 Ti, czy wersjach Compact serii 3. Sam miałem okazję pojeździć 325ti (E46) i miło wspominam to auto. Wolnossąca, rzędowa szóstka, manual i napęd na tył przy zwartej budowie „kompota” potrafią dać sporo zabawy i rasowych odczuć.

Ale najnowsze BMW 128ti to kompletnie inna bajka. Na celowniku hothatcha z Bawarii znalazł się przede wszystkim Golf GTI, który, mimo niewygórowanej mocy, w ósmej odsłonie znów nieco odjechał… cenowo. To idealna okazja, by w tej niszy odebrać pewną część sprzedaży Volkswagenowi. Choć z kontrowersyjnym wizerunkiem serii 1 będzie to spore wyzwanie.

BMW 128ti tył

BMW 128ti wyróżnia się licznymi czerwonymi akcentami…

…czyli teoretycznie niczym nowym w kategorii hothatchy. Ale w gamie BMW to dość spore wyróżnienie. Czerwono jest nie tylko na zewnątrz, ale również w środku. Nić w tym kolorze znajdziecie na fotelach, kierownicy, czy desce rozdzielczej, a także w postaci oznaczenia wersji na podłokietniku. Możecie oczywiście wybrać inną konfigurację, różniącą się kolorem tapicerki, wspomnianej nici, czy elementów wykończeniowych.

Możliwości, jak na ten segment, jest naprawdę sporo. Jeśli chcecie zrezygnować z wyróżników wersji ti na karoserii, czy usunąć wszelkie emblematy z M włącznie, producent również daje taką możliwość. Powrót do srebrnych listew? Bez problemu. Pamiętajcie jednak, że ciemne wypełnienia reflektorów M Shadowline i dodatkowy spojler dachowy to elementy wymagające dopłaty.

BMW 128ti front

Wnętrze 128ti to udane kompromisy – nowoczesności z łatwością obsługi i sportu z wygodą

Co ciekawe, testowany egzemplarz wyposażony był w seryjne w 128ti fotele, choć z dodatkową elektryką z pamięcią ustawień. Na liście opcji pojawiają się siedzenia ze zintegrowanymi zagłówkami, opisane jako fotele M. Ale nawet te „zwykłe” oferują świetne dopasowanie ciała, dobre trzymanie w zakrętach (z regulacją boczków w sporym zakresie) i wygodę na co dzień.

BMW 128ti fotele

Bitwę z Golfem „jedynka” przegrywa na pewno z tyłu. Nie oferuje tam zbyt wiele miejsca na nogi i nad głowami. Nieco lepiej wygląda kwestia bagażnika, choć trzeba pamiętać, że spora część jego „katalogowej” objętości (380 l) znajduje się pod podłogą.

Samo wnętrze BMW 128ti to kawał dobrze wykonanej roboty. Jest ładne, nowoczesne i dobrze pomyślane pod względem ergonomii. Do tego nieźle wykonane, niepozbawione kilku sporych schowków i zwyczajnie miłe w kontakcie. Kierowca dostaje do dyspozycji świetnie wyprofilowaną kierownicę ze zintegrowanymi łopatkami do zmiany biegów. Co bym zmienił? Zdecydowanie zegary w wersji „ekranowej”, które nawet kształtem nie przypominają tradycyjnych tarcz.

No dobra, ale nie jesteśmy tu po to, by rozwodzić się nad wnętrzem

Sercem BMW 128ti jest dwulitrowa „turbobenzyna” o mocy 265 KM – dostępnej w szerokim zakresie 4750-6500 obr./min. Czyli praktycznie cały czas, licząc od momentu osiągnięcia jej na pierwszym biegu, aż do 250 km/h. Przednionapędowy hatchback z Monachium ma też „czym” gubić trakcję. Po maksymalne 400 Nm sięgnąć możemy od 1750 do 4500 obr./min. Choć początkowo auto nie daje nam o tym specjalnie znać (izoluje od otoczenia i dobrze "klei" dzięki oponom Michelin Pilot Sport 4), bardzo szybko nabiera prędkości na suchej nawierzchni.

Pochwalić należy również 8-biegowy automat (to nie „dwusprzęgłówka”), który bardzo sprawnie wrzuca drugi bieg w czasie sprintu. Skrzynia to zresztą jedna z mocniejszych zalet „jedynki” – pracuje szybko i gładko, a w razie potrzeby pozwala szybko zbić kilka przełożeń za pomocą łopatki. I charakterystycznie dla BMW lekko „kopie” w plecy przy zmianach w górę.

BMW 128ti to hothatch z gatunku dojrzałych, a nie krzykliwych

Jeśli liczyliście na głośne brzmienie i strzały z wydechu, możecie wrócić do oglądania filmów z Hyundaiem i30 N i Renault Megane Trophy. „Jedynka” jest nieco głośniejsza od bazowych wersji, w tle słychać dyskretny świst turbo, ale nic więcej nie dostaniecie. We wnętrzu oczywiście zadbano o to, by było głośniej, ale dobrze wiecie, jak to się teraz odbywa. Choć muszę przyznać, że „syntetyczne” brzmienie tym razem okazało się mało irytujące i w ostateczności da się z nim żyć.

Jeśli 128ti to hothatch, to gdzie tkwi w nim całe to szaleństwo? Pierwsze wrażenia zza kierownicy rzeczywiście były mało emocjonujące. Niezbyt rasowe brzmienie, kulturalnie pracujący automat i brak jakiejkolwiek „wajchy” pod prawą ręką. Przednie koła rzeczywiście walczą o przyczepność, co jednak też odbywa się w sposób wyjątkowo poukładany. No tak, w końcu mamy szperę typu torsen, nad którą czuwa jeszcze dodatkowa elektronika.

Suma wysokiej jakości składników

W pierwszej chwili myślałem, że się nie dogadamy. Podobnie jak w MINI JCW GP, szpera w zakręcie „łapie” dość mocno (choć oczywiście nie szarpie tak spektakularnie cięższym i większym autem), tylko odczucia są jakby mało naturalne. Ale szybko się w nią „wjeździłem”, w czym pomógł precyzyjny, pracujący bez opóźnień układ kierowniczy. Sama konstrukcja auta jest świetnie usztywniona, wyważenie auta bardzo dobre, a zawieszenie (bez możliwości regulacji twardości!) idealnie zestrojone do szybkiej jazdy, nie tylko po idealnie równych drogach.

Poziomem dopracowania układu jezdnego „jedynka” naprawdę robi wrażenie. Nie jest autem zaskakującym poszczególnymi składnikami, a raczej tym, jak ze sobą współpracują. Nie przypomina w prowadzeniu gokarta, nie budzi mieszkańców miasta głośnymi strzałami i nie zwraca uwagi przechodniów wielkimi wlotami i spojlerami. Ale w zakrętach robi to, co do niej należy, oddając kierowcy odpowiednią kontrolę i precyzję, a na życzenie potrafi też lekko nadrzucić tył.

BMW 128ti tył

BMW 128ti to dobry wybór na co dzień

Jeśli jesteście zwolennikami trakcji i skuteczności w każdych warunkach, nawet nie będę Was przekonywać do wyboru przednionapędowego BMW. W deszczowych warunkach dynamiczne przyspieszanie z miejsca praktycznie traci sens. Na suchej nawierzchni 128ti może dać za to sporo zabawy, której nie zapewni flagowe M135i z neutralnie i mało emocjonująco działającym napędem xDrive.

128ti trochę zaprzecza też cechom, których zawsze szukałem w tego typu autach. Ale dotychczas tak wyważone i poukładane auta okazywały się zbyt nudne i często niedostatecznie precyzyjne. Bawarczykom udało się połączyć gładkość i łatwość prowadzenia z odpowiednim czuciem i skutecznością.

Nie będzie to pewnie najszybsze auto na torach, ale może okazać się idealnym wyborem jako auto „do wszystkiego”. Świetnie izoluje przy wysokich prędkościach, ale nigdy nie zabiera kierowcy pełnego czucia, co jest dość rzadką cechą. Do tego przy normalnej jeździe na co dzień nie pali dużo.

Zużycie paliwa: BMW 128ti
przy 100 km/h 5,5 l/100 km
przy 120 km/h 6,7 l/100 km
przy 140 km/h 8,4 l/100 km
w mieście 10,4 l/100 km

Cennik 128ti – nie jest tanio

Ceny BMW 128ti zaczynają się od 180 700 złotych i tyle mniej więcej kosztuje Golf GTI… po dorzuceniu opcji za mniej więcej 30 tys. złotych. Testowany egzemplarz dobija już niemal do kwoty 220 tys. złotych. Co ciekawe, na przykład w Wielkiej Brytanii ceny bazowych wersji „jedynki” i Golfa są niemal identyczne. Z bezpośredniego porównania na jednym z portali możemy się nawet dowiedzieć, że przy podobnym wyposażeniu BMW zawsze będzie nieco tańsze.

W naszym kraju cennik wygląda na przeliczony „po linii prostej” z tych zagranicznych, a od całkowitej kwoty zakupu należy zapewne odliczyć jeszcze spory rabat. Z tym pytaniem odsyłam Was jednak do dealerów.

Podsumowanie

BMW 128ti to zaskakująco dojrzałe auto, które swoją siłę pokazuje w dość dyskretny sposób. W zakręcie jest rasowym hothatchem, na co dzień zaskakuje łagodnym charakterem, a przy tym wszystkim wciąż daje precyzję i przyjemność z prowadzenia.

Zalety
  • świetny układ jezdny
  • precyzyjne prowadzenie
  • dynamiczny i stosunkowo ekonomiczny silnik
  • udane wnętrze
  • przyjazny charakter w mieście i na autostradzie
Wady
  • brak ciekawszego brzmienia wydechu
  • wysoka cena katalogowa

SILNIK benzynowy, turbo, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 1998 cm3
MOC MAKSYMALNA 265 KM (195 kW) przy 4750–6500 obr./min
MAKS. MOMENT OBROTOWY 400 Nm przy 1750–4500 obr./min
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, 8-biegowa
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe went.
OPONY 225/40 R18
BAGAŻNIK 380/1200 l
ZBIORNIK PALIWA 50 l
TYP NADWOZIA hatchback
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4319/1799/1434 mm
ROZSTAW OSI 2670 mm
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1445/555 kg
ZUŻYCIE PALIWA 6,9-7,5 l/100 km
EMISJA CO2 157-170 g/km
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 6,1 s
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 250 km/h
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/2 lata
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ 116i: 103 600 zł
CENA WERSJI TESTOWEJ 180 700 zł
CENA EGZ. TESTOWANEGO 219 200 zł