Elektryfikacja BMW - czy hybrydy plug-in dają radość z jazdy? Sprawdzamy to
BMW stawia na elektryfikację swoich aut. Czy ten kierunek jest słuszny i pozwoli zachować charakter samochodów z Monachium? Przekonałem się o tym na mazurskich drogach.
Elektryfikacja samochodów postępuje w błyskawicznym tępie. Mniej więcej 17 lat temu debiutowała druga generacja Toyoty Prius. Pojazdu, którego układ napędowy może i zużywał niewielkie ilości paliwa, ale też podawaną przez producenta moc przerabiał głównie na hałas, a nie przyśpieszenie. BMW wtedy korzystało głównie z wolnossących silników R6 i V8. Ekologia? Niespecjalnie. Liczyła się radość z jazdy, dźwięk i osiągi.
20 lat minęło…
Prawie dwadzieścia. Obecnie trzon oferty to silniki trzy- oraz czterocylindrowe. Dźwięk? Często podkręcany przez głośniki, na co zwróciłem uwagę w teście BMW 330e. Radość z jazdy? Bardzo często bawarskie samochody krytykowane są za sztuczność w prowadzeniu i coraz bardziej komfortowe zawieszenia. Z osiągami faktycznie trudno dyskutować. Ogromny progres w dziedzinie automatycznych skrzyń biegów powoduje, że nawet silnik o małej pojemności objeżdża bez problemu stare, mocarne V8-mki. Tak, sprawdzaliśmy to.
BMW mówi: "Elektryfikacja!"
Wprowadzane przez Unię Europejską coraz to nowe limity emisji dwutlenku węgla powodują, że producenci są zmuszani do oferowania aut w jakiś sposób wspomaganych przez prąd. W zasadzie każde nowe auto obecnie wprowadzane na rynek jest hybrydą. Tak, nawet diesle czy silniki benzynowe posiadają układ miękkiej hybrydy, który chociaż trochę obniża homologacyjne zużycie paliwa. Do tego hybrydy, hybrydy ładowane z gniazdka czy auta w pełni elektryczne. Część producentów skupia się na jednym rodzaju napędu (np. Toyota, która rozwija „zwykłą” hybrydę od wielu lat i nie oferuje obecnie innych rozwiązań). BMW jednak daje wybór.
Albo raczej - będzie dawało wybór, ponieważ gama jest obecnie rozbudowywana. Za przykład posłuży model X3, który obecnie jest już w komplecie. Możemy więc kupić wersję z silnikiem benzynowym (w tym bardzo szybkie i jeszcze twardsze X3M), jest też kilka oszczędnych diesli które świetnie sprawdzą się w trasie. W momencie pisania tego tekstu debiutuje hybryda typu plug-in (X3 30e) oraz… iX3, czyli model w pełni elektryczny.
Pozostała gama modelowa również jest rozbudowywana. We wspomnianej 330e narzekałem na mały i nieustawny bagażnik. Debiutuje 330e w wersji kombi gdzie problem zniknie. Podobny problem był w 530e która również dostaje wariant bardziej rodzinny. I coś jeszcze. Napęd znany z modelu 745e będzie przeniesiony do serii 5. Ekologia z silnikiem o sześciu cylindrach i mocą prawie 400 KM zdecydowanie mi się podoba.
Co więcej, BMW obiecuje, iż do 2023 roku wprowadzi na rynek aż 12 pojazdów w pełni elektrycznych oraz 13 hybryd typu plug-in. Oznacza to, że mniej więcej co miesiąc będziemy raczeni premierą. Trzeba przyznać, że tempo jest imponujące.
Teoria a praktyka
Zasadniczo organizowany wyjazd miał promować ekologię. Jednakże każde BMW ma nadal na ramkach tablic rejestracyjnych hasło: „radość z jazdy”. Zakręty: są. Mocne samochody: są. Drogi o trudnej do sklasyfikowania kategorii: są. Mówię więc: sprawdzam!
Nie będę tu pisał o działaniu systemów wspomagających czy zużyciu paliwa. Te pierwsze wyłączyłem, do drugiej kwestii lepiej się nie przyznawać. Energię zgromadzona w bateriach wykorzystywałem tylko i wyłącznie do wspomagania silnika spalinowego.
Dwa dni, ponad 400 kilometrów krętych dróg i porównanie trzech samochodów z trzech różnych segmentów.
BMW 745e
Na pierwszy ogień poszedł topowy model z Monachium. Najmocniejszy napęd (w sumie 394 KM i aż 600 Nm) mimo, iż w najcięższym samochodzie zdecydowanie góruje nad niższymi seriami.Głównie dzięki jednostce spalinowej, która ma tutaj trzy litry i sześć cylindrów. Zapewnia to niesamowite przyśpieszenia jednocześnie relaksując kierowcę i pasażerów.
Wduszenie w dywanik pedału przyśpieszenia w szczycie łuku powoduje natychmiastową wycieczkę wskazówki szybkościomierza w rejony zarezerowane dla niemieckich odcinków autostrad. Pneumatyczne zawieszenie natomiast pochłonie wszystkie dziury. Wyrwy, uskoki, kratery i innego tego typu niespodzianki też. Jedyne na co trzeba było uważać to felgi, ponieważ niski profil opony groził ich łatwym uszkodzeniem. Mimo wymiarów i masy, Seria 7 prowadzi się lekko i przyjemnie. Ma pewien sportowy sznyt, jednak to przede wszystkim luksusowa limuzyna, która odizolowuje od otoczenia.
BMW 330e
Na przeciwnym biegunie znajduje się seria 3 ze wyróżniającym się układem kierowniczym. Ten w połączeniu z niższą masą oraz mniejszymi gabarytami auta powoduje, że to trójka z tej trójki prowadzi się najlepiej. W stylu starszych modeli tej marki, kiedy nastawienie było na charakter sportowy. Jednocześnie komfort podróżowania jest na niezłym poziomie a zestrojenie zawieszenia jest świetne. W przypadku tej podróży ograniczona przestrzeń bagażowa nie miała żadnego znaczenia, jednak bardzo brakowało porządnej ścieżki dźwiękowej. Zwłaszcza, że na event jechałem modelem M235i, który również napędzany jest dwulitrowym silnikiem a brzmi świetnie i nie musi być wspomagany z głośników.
BMW 530e
Seria 5. Powinna stanowić pewien kompromis pomiędzy opisanymi powyżej modelami. I tak faktycznie jest. Konkretnie ten sam egzemplarz wcześniej testował rednacz (klik klik). Tak się złożyło, że do piątki przesiadałem się z siódemki i bardzo wyraźnie widać było zejście o ten jeden poziom. Mniejsze odizolowanie, trochę inna pozycja za kierownicą i nie taki zły układ kierowniczy. Tak, jest bardzo cyfrowy, ale nadal precyzyjny. Czy to przeszkadza? Początkowo. Bardziej brakowało mocy. Niby prawie 300 KM i 400 Nm to niemało, ale 530e waży blisko dwie tony. Silnik elektryczny robi co może, aby wspomóc spalinowy, ale przy dynamicznej jeździe, prędzej czy później skończy mu się zapas elektronów. A wtedy jest po prostu bardzo źle. Ponieważ malutki benzyniak nie dość że napędza samochód to jeszcze próbuje dorzucić chociaż trochę prądu do baterii.
Jednak ten problem będzie rozwiązany - w ciągu kilku tygodni zadebiutuje model 545e, czyli seria 5 z napędem z opisywanego modeli 745e. I szczerze nie mogę się doczekać. Bo to auto będzie musiało być świetne!
Cechy wspólne
To na co należy zwrócić uwagę to zawieszenia. W każdym przypadku układy jezdne zapewniały ogromne pokłady przyczepności i dawały pewność prowadzenia. Mimo najszczerszych chęci i kilku wymuszonych prób wytrącenia aut z równowagi, nie dało się tego zrobić. Nawet bardzo nierówny asfalt na ostrym zakręcie z podbiciem w wierzchołku nie zrobił wrażenia na samochodzie a koła cały czas miały kontakt z asfaltem. Tudzież tym czymś co asfaltem było dwa bombardowania i 100 lat wcześniej.
Podsumowując
Które z tych aut jest najlepsze? Żadne. Każde jest do innego klienta. Moim faworytem obecnie jest seria 5. Za 10 lat to będzie zapewne seria 7, ale 10 lat temu byłaby to „trójka”.
Ale każde z nich potrafi dać wspomnianą „radość z jazdy”. Tylko w odrobinę inny sposób. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że każdy z tych modeli jest spójny i zrealizowany konsekwentnie według założeń projektantów i inżynierów.