Brytyjczycy wymyślili nowy podatek dla użytkowników elektryków. Nie ma większego sensu i wszyscy go krytykują
Wielka Brytania pracuje nad podatkiem dla użytkowników aut elektrycznych. Ich pomysł spotkał się z dużą krytyką.
Rząd Wielkiej Brytanii zapowiedział nowy system opodatkowania samochodów elektrycznych. Od 2028 roku kierowcy takich pojazdów mają płacić 3 pensy za każdą przejechaną milę. Władze chcą w ten sposób zrekompensować spadek wpływów z podatku paliwowego. Nowy podatek ma więc stanowić źródło dochodu, które zastąpi dotychczasowe przychody z akcyzy na benzynę i olej napędowy.
Podatek za użytkowanie samochodu elektrycznego. Idea słuszna, wykonanie fatalne
Opłata za przebieg będzie funkcjonować obok istniejącego podatku drogowego VED, który obecnie wynosi 195 funtów rocznie. W praktyce powstanie więc system określany przez urzędników jako „VED-plus”. Kierowca, który rocznie pokonuje 8000 mil, zapłaci łącznie około 435 funtów, z czego 240 funtów przypadnie na podatek od przebiegu, a 195 funtów na standardowy VED.
Nowy system ma wejść w życie dopiero po szerokich konsultacjach publicznych. Według wstępnych analiz rządowych, takie rozwiązanie mogłoby przynieść około 1,8 miliarda funtów rocznie już na początku lat trzydziestych. W tym czasie liczba samochodów elektrycznych w kraju ma gwałtownie wzrosnąć. Już teraz po brytyjskich drogach jeździ 1,3 miliona pojazdów elektrycznych, dlatego kwestia opodatkowania nabiera coraz większego znaczenia.
Problemem jest sposób prowadzenia rozliczenia. Ten podatek może prowadzić do szeregu nieścisłości
Pojawiły się jednak liczne wątpliwości co do sposobu egzekwowania podatku. Rząd planuje, aby kierowcy sami deklarowali przebieg pojazdu w momencie opłacania rocznego podatku VED. Następnie ewentualne nadwyżki lub niedopłaty miałyby zostać rozliczone w kolejnym roku. Wielu ekspertów uważa, że taki system może prowadzić do błędów, nieścisłości i trudności w kontrolowaniu rzeczywistego przebiegu aut.
Organizacja SMMT (Society of Motor Manufacturers and Traders) uznała ten pomysł za „zły środek w złym momencie”. Przedstawiciele stowarzyszenia ostrzegli, że nowy podatek może zniechęcić kierowców do zakupu samochodów elektrycznych. Zdaniem SMMT, taki krok utrudni również producentom osiągnięcie celów wynikających z brytyjskiej polityki ZEV, który określa minimalny udział aut bezemisyjnych w sprzedaży.
Eksperci nie kryją negatywnych opinii
Prezes AA Edmund King zaapelował, aby rząd postępował ostrożnie, natomiast James Court z firmy Octopus Electric Vehicles ocenił, że wprowadzenie podatku w 2028 roku może być zbyt wczesne.
Według niego, taka decyzja zahamuje rozwój rynku pojazdów elektrycznych w kluczowej fazie jego ekspansji. Krytycy podkreślają, że system nie uwzględnia inteligentnych rozwiązań, które już wykorzystują właściciele EV, takich jak taryfy nocne, inteligentne ładowanie czy bilansowanie sieci energetycznej.
Zachęty? Jakie zachęty?
Eksperci dodają, że proponowany system nie oferuje żadnych zachęt do oszczędnej lub ekologicznej jazdy. Zamiast promować efektywne korzystanie z energii, wprowadza po prostu jednolitą opłatę za przebieg. Takie podejście, ich zdaniem, stoi w sprzeczności z nowoczesną koncepcją mobilności elektrycznej, która powinna wspierać kierowców w wyborze bardziej zrównoważonych i energooszczędnych rozwiązań.


