Bugatti zbuduje Ci stację benzynową pod domem. Po co masz się męczyć i szukać
Bogaci mają łatwiej. To fakt, nie opinia. A bogaci, którzy w przyszłości kupią Bugatti, będą mogli mieć własną stację benzynową pod domem. Ale po co? Wyjaśnienie ma sens.
Nadchodzą trudne czasy dla właścicieli samochodów spalinowych. Choć póki co sytuacja wygląda na odroczoną w czasie, zakaz sprzedaży pewnie w jakiejś formie wejdzie w ciągu najbliższych kilkunastu lat. Bugatti wierzy, podobnie jak Porsche, że przyszłość należy do samochodów spalinowych, napędzanych paliwami syntetycznymi.
A przynajmniej będzie to przyszłość dla tych najbogatszych.
Bugatti zapewnia klientów, że ich nie zostawi
Następca Bugatti Chirona już zmierza w stronę premiery. Wiemy, że będzie korzystało z unikalnego silnika w układzie V16, wspartego jednostką elektryczną. Jak na trzecią dekadę XXI wieku, to jednostka wyjątkowa. Stanie się legendą, zanim jeszcze ktokolwiek się nim przejedzie. Zresztą, posłuchajcie jak brzmi.
Nowe Bugatti trafi do klientów za dwa lata. I pewnie pozostanie w produkcji dość długo, aby móc załapać się na zakazy i utrudnienia dla mniej ekologicznych jednostek.
Firma jednak stawia na zadowolenie swoich, wydających fortunę, klientów.
Jeśli jedynym wyjściem będą silniki zasilane drogim i niedostępnym paliwem syntetycznym, to nie ma problemu. Postawią Wam stację benzynową z takim paliwem w ogródku.
Nie po to wydaliście dwa, trzy, pięć milionów Euro, żeby teraz jeździć i szukać odpowiedniej benzyny.
Stacje oczywiście mają być piękne. I pewnie będą równie drogie jak samochody, które będzie się na nich tankować.
Paliwo od Porsche? To możliwe
Długą przyszłość silników dla bogaczy wieszczy nie kto inny jak sam Mate Rimac, szef Bugatti i twórca elektrycznych hipersamochodów. Jak widać jedno nie przeczy drugiemu.
Sporą część udziałów w Bugatti ma także Porsche. A to właśnie firma z Zuffenhausen ma w tym momencie największe doświadczenie w paliwach syntetycznych. Pilotażowa produkcja benzyny trwa już w fabryce w Chile. Paliwo powstaje z dwutlenku węgla oraz wody, a efektem jest benzyna o niemal nieistniejącym śladzie węglowym.
Do 2027 roku fabryka ma wytwarzać ok 400 - 500 milionów paliwa rocznie. To kropla w morzu potrzeb, ale dla odpowiednio zasobnych portfeli, wystarczająca. W końcu nie mówimy tu o masowym zasilaniu aut, tylko utrzymaniu na chodzie zabawek dla najbogatszych.
Z jednej strony, to brzmi jak coraz bardziej postępująca klasowość. Z drugiej strony, ona zawsze była, a jako petrolheada cieszy mnie, że spalinowe samochody mogą przetrwać jeszcze długo.