Te chińskie marki prężące muskuły w Monachium są gotowe na podbój Europy. BYD, MG i Xpeng zasługują na uwagę
Targi IAA Mobility pokazały, że Chińczycy są gotowi na zgarnięcie sporej części europejskiego rynku. Podczas tego wydarzenia zadebiutowało wiele nowych marek i kilka ciekawych aut. BYD, Xpeng, MG, HiPhi, Avatr, Seres i LEAP Motors to tylko wycinek tego, co miałem okazję poznać z bliska w Monachium.
Czasy, w których chiński samochód był tanim i przerażającym samochodem, są już dawno za nami. Chińczycy odrobili lekcję i nauczyli się budować dobre samochody. Teraz przed nimi kolejne wyzwanie w postaci stworzenia odpowiedniej sieci sprzedaży i przekonania do siebie klientów. Spojrzałem więc dokładnie na to, co oferują najbardziej obiecujące marki. Wśród nich bez wątpienia jest BYD, MG i Xpeng, aczkolwiek inni producenci również zasługują na uwagę.
BYD to firma, która na akumulatorach zjadła zęby. Teraz rozpycha się w segmencie aut elektrycznych
Mało kto wie, że ten producent działa zaledwie od 1995 roku, a początkowo produkował baterie, w tym te używane w telefonach komórkowych. Szybki rozwój pozwolił na przejęcie wielu innych firm, w tym grupy Tsinchuan Automobile w 2002 roku.
To właśnie wtedy rozpoczęła się motoryzacyjna historia tej marki, trwająca do dziś. Już w 2013 roku ich model e6 trafił do Europy i był reklamowany jako van, który sprawdzi się w roli taksówki. Jego specyfikacja jak na tamte czasy była imponująca - akumulator o pojemności 64 kWh zapewniał około 250 kilometrów zasięgu.
W ostatnich latach BYD współpracował z wieloma firmami, w tym z Mercedesem, tworząc submarkę Denza. Ta obecnie nie ma już nic wspólnego z niemieckim producentem, aczkolwiek Chińczycy pozyskali cenne "know-how".
W tej chwili BYD ma szeroką gamę modeli i chce rozpychać się w Europie
Ich obecność w Monachium widoczna była na każdym kroku. Na lotnisku wyświetlano co chwilę ich reklamy, a w mieście widać było zgrabnie ukryte reklamy, które promowały nowe modele.
O ile w miejskiej części IAA Mobility stanowisko BYDa było dość małe, o tyle w halach targowych zajęli najwięcej miejsca i pokazali wszystkie najważniejsze auta. A mowa tutaj o czterech modelach - Dolphin, Atto 3, Seal i Seal U.
Dolphin to mały samochód z pogranicza segmentu B i C (ma 4,2 metra długości), który wyróżnia się dość prostą stylistyką. Wnętrze wykończono raczej twardymi plastikami, ale pod kątem spasowania i jakości nie ma się do czego przyczepić. To poziom znany z wielu japońskich lub koreańskich aut z niższych segmentów.
Bazą jest tutaj konstrukcja e-platform 3.0, w którą wpasowano nowy akumulator BYD Blade. Ten jest jednym z najważniejszych dzieł tej firmy. Do tego docelowo trafi też do wielu innych samochodów, w tym europejskich, gdyż Chińczycy zamierzają oferować go także w formie podzespołu.
BYD Dolphin oferuje akumulator o pojemności od 45 do 60,4 kWh
Moc waha się tutaj od 95 do 204 KM w zależności od wersji, a zasięg wynosi od 310 do 427 kilometrów. Maksymalna moc ładowania prądem stałym to 88 kW, zaś w przypadku prądu zmiennego wynosi od 7 do 11 kW. Ceny w Europie startują od 29 900 euro za bazową wersję do 37 750 euro za topową.
Mocnym graczem będzie BYD Atto i BYD Seal
Ten pierwszy samochód to niemal kompaktowy SUV o dość przystępnej stylistyce. Akumulator ma tutaj 60,5 kWh pojemności, a moc silnika elektrycznego sięga 204 KM. To w zupełności wystarcza w takim samochodzie, a zasięg przekraczający 420 km nastraja optymizmem.
Ceny także nie wypadają źle na tle konkurencji. W Niemczech dobrze wyposażona wersja kosztuje 44-47 tysięcy euro i celuje w Hyundaia Konę oraz Kię Niro EV.
Seal, czyli nowy sedan marki, to z kolei zupełnie inna bajka. Mówimy tutaj o nowoczesnej konstrukcji, która ma rywalizować z Teslą Model 3. Zastosowano tutaj szereg unikalnych rozwiązań, w tym całkowicie zintegrowaną z nadwoziem baterię, którą ulokowano w podłodze.
BYD Seal dostępny jest w dwóch wersjach - z napędem na jedną oś, lub w wydaniu AWD. Ta pierwsza oferuje 310 KM, druga ponad 520. W obydwu przypadkach mowa o akumulatorze o pojemności 82,5 kWh, oferującym 520-570 km zasięgu.
Ceny są tutaj naprawdę imponujące, gdyż wahają się w granicach od 45 000 do 50 000 euro. Tym samym BYD mocno uderza w Teslę, a także w potencjalnie inne dobrze wycenione elektryki, z Volvo EX30 na czele.
Miałem okazję poznać auta BYD z bliska i nie jestem nimi rozczarowany
Nie tylko wyglądają solidnie, ale też nie zawodzą jakościowo. Widać, że Chińczycy naprawdę szybko się uczą, choć gdzieniegdzie stosują jeszcze elementy "inspirowane" tymi z europejskich samochodów. W modelu Seal urzekł mnie panel sterowania szybami, który wygląda niczym żywcem wyjęty z Porsche.
Xpeng to kolejna marka, która zaczyna odnosić sukcesy w Europie
Ten chiński producent rozwija już skrzydła w Skandynawii i w Holandii, gdzie uruchomił sieć sprzedaży. Póki co kluczowe są dwa modele - P7 i G9.
Ten pierwszy to dobrze narysowana limuzyna, która także celuje w Teslę Model 3. Akumulator ma pojemność 82,7 kWh (netto), a zasięg według normy WLTP sięga 570 kilometrów. To wszystko dostajemy razem z nowoczesnym wyposażeniem, szybkim ładowaniem (170 kW DC) i w atrakcyjnej cenie.
Ta wynosi od 50 do 70 tysięcy euro w Holandii. Warto tutaj dodać, że Xpeng jest lepiej wykończony i wyposażony od i tak solidnego BYD-a Seal.
Xpeng G9 jest jeszcze ciekawszy
Znajdziemy w nim nie tylko instalację 800V, która zapewnia bardzo szybkie ładowanie, ale też nowoczesny akumulator wykorzystujący węglik krzemu.
Wersja RWD wyposażona jest w mniejszy akumulator 78,2 kWh i oferuje 313 KM, zaś AWD ma akumulator 98 kWh i 551 KM.
Ceny są oczywiście odpowiednio wyższe, ale wciąż wypadają lepiej od wielu europejskich aut. Bazowa wersja kosztuje niecałe 58 000 euro, zaś topowa 72 000 euro.
MG już od dawna buduje mocną pozycję na rynku
Jeśli mieliście okazję odwiedzić w ostatnich latach Wielką Brytanię (w tym Londyn), to pewnie byliście zaskoczeni obecnością tej marki na ulicach. MG jest bardzo popularne i nie ma w tym niczego dziwnego.
Spalinowe samochody tej marki zaskoczyły solidnością i jednocześnie były tanie. To samo tyczy się elektryków, które notują dobre wyniki sprzedaży.
Teraz ta chińska marka (nosząca jedynie stare znane imię) tworzy całkowicie nową gamę modelową. Otwiera ją MG4, czyli konkurent Volkswagena ID.3. Jest może nieco plastikowy w środku (za to dobrze spasowany), ale dostajemy tutaj sensowny zasięg i dobre osiągi w świetnej cenie.
Bazowa wersja ma akumulator o pojemności 51 kWh (340-350 km zasięgu), zaś dwie bogatsze wersje oferują baterię 64 kWh. W ofercie jest też wariant Extended Range z akumulatorem 77 kWh. Tam zasięg przekracza 500 kilometrów. Do tego model zamykający ofertę, XPOWER, ma 435 KM i wciąż jest tańszy od Volkswagena ID.3 w średnim wydaniu.
W Niemczech MG4 kosztuje wyjściowo 32 300 euro, a cennik zamyka kwotą 44 300 euro. Jest to więc jeden z najatrakcyjniej wycenionych samochodów na prąd na rynku.
Warte uwagi jest też praktyczne kombi - MG5
Tutaj do wyboru są dwa akumulatory, oferujące 51 kWh i 61 kWh pojemności. To wszystko dostajemy w konwencjonalnym kombi o przyzwoitej stylistyce. Cena? 32 300 euro za najtańszy wariant, 35 800 euro za model z większym zasięgiem i 38 000 euro za samochód wyposażony pod korek. Wybierając samochód rozsądkiem ciężko jest pominąć ofertę tej marki.
Co więcej, nawet topowy SUV marki, MG Marvel R, kosztuje od 44 500 do 50 000 euro. Jesteśmy więc wciąż w pułapie, w którym obecnie europejscy konkurenci dopiero "otwierają" ofertę.
Dla osób, które do zakupu podchodzą rozsądkiem, a nie sercem, chińskie samochody będą idealną propozycją
Mamy tutaj powtórkę z rozrywki. W latach dziewięćdziesiątych i wczesnych dwutysięcznych motoryzacyjne produkty z Korei traktowano z przymrużeniem oka. W Polsce przyjęły się doskonale (idealnym przykładem jest Daewoo, dzięki produkcji w FSO i niskim cenom), ale KIA i Hyundai także szybko zyskiwały uznanie.
Koreańczycy cały czas się uczyli i szybko nadrabiali zaległości. Teraz to oni wyznaczają trendy, którymi podążają inne marki, a wybór koreańskiego auta jest absolutnie naturalny.
To samo stanie się z chińskimi samochodami. Skoro nosimy ubrania made in China i używamy elektroniki made in China, to czemu mielibyśmy nie jeździć autami z Chin? To czysty rozsądek - jeśli nie liczy się marka, a dobry stosunek ceny, jakości i zasięgu (w przypadku aut elektrycznych), to te auta są niekwestionowanymi liderami na rynku.
Europejscy konkurenci muszą więc naprawdę przemyśleć swoją strategię. O ile Unia Europejska nie nałoży cła na samochody z Chin, to te będą stopniowo wypierały znane nam marki. Czy mnie to dziwi? Wcale nie. Chińczycy szybko nadrabiają zaległości i ekspresowo rozbudowują sieci dealerskie. A na koniec dnia zawsze liczą się pieniądze i to, co za nie dostajemy. A tu otrzymamy po prostu najwięcej.