Ferrari Purosangue. To może być najważniejszy model w historii
Długo czekaliśmy, ale w końcu jest. Ferrari Purosangue. Możliwe, że najważniejszy współczesny model z Maranello. SUV, który nie jest SUV-em.
No właśnie, nie SUV, tylko FUV. Ferrari Utility Vehicle. Tak producent z Maranello nazywa nowy segment, w którym debiutuje Ferrari Purosangue. No i faktycznie - nie jest to typowy przedstawiciel segmentu. Ale będzie niezmiernie ważnym modelem dla marki.
Zwiększy sprzedaż, trafi do innych, nowych klientów i pozwoli na rozwój innych modeli. Tak to zadziałało w Porsche i Lamborghini. Z drugiej strony, Maranello zakłada, że nowy model będzie stanowił około 20% sprzedaży marki. To względnie niedużo.
Ferrari Purosangue - cztery drzwi i cztery miejsca
Purosangue, choć z nazwy "czystej krwi", łamie bariery włoskiej manufaktury. To pierwszy seryjny model, który ma czterodrzwiowe nadwozie. I to jakie. Z drzwiami otwieranymi pod wiatr. To Ferrari łamie wszystkie zasady marki.
Samo nadwozie jest zresztą dość ciekawe. Oczywiście, to bardziej crossover niż typowy SUV. Przypomina nieco podniesione Ferrari FF, tylko ze zaktualizowanym językiem stylistycznym, czerpiącym z modelu Roma. Spodziewałem się jednak, że będzie w nim więcej... Ferrari. Wycieki, które pojawiły się wcześniej, zostały potwierdzone. To "nasterydowana" Roma, ale mamy tu dużo zupełnie nowych detali, bardziej w stylu wspomnianych wcześniej marek. Mam na myśli chociażby felgi oraz linię tylnej klapy. Z przodu też widzę zadziwiająco dużo Taycana. Trzeba jednak przyznać, że samochód jest zadziwiająco spójny.
Wnętrze z kolei pomieści cztery osoby oraz 472 litry bagażu. Mamy więc do czynienia z autem, które nie będzie dla dużych rodzin. Raczej to rozwinięcie modeli FF czy GTC4 Lusso.
Samo wnętrze również jest nietypowe. Dwie "budki" i duży ekran przed pasażerem, zamiast centralnego, to coś czego się nie spodziewaliśmy.
V12 na start
Najważniejsze jest jednak to co pod maską. Choć już od dawna mówiło się o tym, że model będzie dostępny w kilku odmianach silnikowych, kluczowe jest tutaj V12. Ferrari Purosangue korzystać będzie z 6,5-litrowego, wolnossącego silnika, który znamy z modelu 812 Superfast oraz GTS. Połączono go z ośmiobiegową, dwusprzęgłową przekładnią, która zaliczyła debiut w modelu Roma.
Potężny silnik pozwala na rozwinięcie 725 KM oraz 715 Nm. Mało nie jest. Do 100 km/h przyspiesza w 3,3 sekundy (podobnie jak Urus Performante, czy Aston Martin DBX 707), ale ma najwyższą (razem z Astonem) prędkość maksymalną. To w końcu Ferrari. Jeśli znajdziecie miejsce, pojedziecie nawet 310 km/h. Jeśli ktoś potrzebuje - 200 km/h ma pojawiać się po 10,5 sekundy.
Oczywiście, samochód ma napęd na cztery koła. Jednak powyżej czwartego biegu lub 170 km/h przednie koła tracą napęd, żeby opory były niższe.
Dzięki rozkładowi mas 49/51 oraz bardzo nisko położonemu środkowi ciężkości samochód ma się fantastycznie prowadzić. Do kompletu mamy aktywne zawieszenie, korzystające z instalacji 48V do regulacji twardości amortyzatorów w czasie rzeczywistym. Do tego stopnia, że samochód potrafi się "przykleić" do ziemi o 10 mm w trakcie skrętu.
Muszę przyznać, że 390 tysięcy Euro, które będzie ceną bazową, nie powinno zniechęcić klientów. Samochód będzie nowym otwarciem i zapewne dużym sukcesem marki, mimo wielu "heretycznych" rozwiązań.