FIAT Punto w nowym wydaniu? Ten projekt stworzył Polak
A gdyby tak FIAT Punto powrócił? Swoją wizję tego modelu przedstawił nam Krzysztof Matysek, absolwent Scuola Politecnica di Design w Mediolanie. Jego koncepcja może Was zainteresować.
Bardzo cenimy sobie pomysłowość młodych absolwentów wydziałów designu. Często ich koncepcje są świeże i atrakcyjne wizualnie, dzięki czemu przyciągają wzrok. Krzysztof Matysek przesłał nam swój projekt auta, które przez lata było hitem sprzedaży w Polsce. To FIAT Punto - jeden z brakujących elementów w gamie tej marki. Przedstawiciel segmentu B ma niebawem powrócić na rynek. Czy forma zaprezentowana przez polskiego designera byłaby dla Was ciekawa?
FIAT Punto - dynamiczny i kanciasty
Koncepcja stworzona przez Krzysztofa Matyska wyróżnia się kanciastą i dość masywną wizualnie bryłą. Jest ona daleka od tego, co obecnie oferuje marka FIAT. Nie da się jednak nie zauważyć pewnych podobieństw do nadchodzącego Fiata Centoventi, zwłaszcza patrząc na profil tego auta.
W projekcie widać także szereg inspiracji pierwszą i drugą generacją Punto. Długie lampy ulokowane w słupkach C przywodzą na myśl zwłaszcza najstarszy model z lat dziewięćdziesiątych. Pokrywa bagażnika, częściowo malowana na czarno, ciekawie komponuje się z linią lamp i tworzy spójną całość.
Kabina jest bardzo minimalistyczna i nowoczesna. Cyfrowe lusterka i duże ekrany to ukłon w stronę przyszłości marki, która z pewnością będzie dużo bardziej "zdigitalizowana".
Jakie są plany FIAT-a wobec segmentu A i B?
Wszystko wskazuje na to, że Włosi postawią przede wszystkim na elektryka, który uplasuje się gdzieś na pograniczu segmentu A i B. Ma to być model bazujący na platformie pochodzącej z Peugeota e-208, wizualnie będący rozwinięciem koncepcji modelu Centoventi. Na drogi wyjechały już pierwsze zamaskowane egzemplarze, noszące póki co nadwozie Opla Mokki.
Wszystko wskazuje natomiast na to, że Panda zakończy swój żywot i nie zyska bezpośredniego następcy. Segment A stał się nieopłacalny dla producentów. Wymagania Unii Europejskiej dotyczące emisji dwutlenku węgla i obecności szeregu systemów na pokładzie sprawiają, że ceny takich aut stają się bardzo wysokie, a klienci wybierają większe i praktyczniejsze auta. Tym samym zostaniemy skazani na droższe elektryki z segmentu B, których ceny z pewnością będą przekraczały 100 000 złotych.