Hyundai Ioniq 5 N wybiera się na Pikes Peak. Będzie mocniej i... głośniej. A nie będzie też sam
Koreańczycy ogłosili, czym w tym roku zamierzą powalczyć podczas słynnego wyścigu Pikes Peak. Hyundai Ioniq 5 N składa się ze spoilerów i 687 elektrycznych koni mechanicznych.
Na czerwcowy wyścig pod górkę, na Pikes Peak w Kolorado, Hyundai wystawia silną ekipę. W klasie "elektryków" wystartują aż cztery auta. Wszystkie to będzie Hyundai Ioniq 5 N. Przy czym dwa z nich będą seryjne. Ciekawsze są jednak dwa pozostałe, opisane jako TA Spec (Track Attack).
Koreańczycy bardzo ambitnie podchodzą do tematu motorsportu w przypadku linii N, zwłaszcza jeśli chodzi o "nowe rozdanie", czyli elektrycznego Ioniqa 5.
Zobaczmy zatem, czym powalczy elektryczny crossover podczas słynnego wyścigu.
Hyundai Ioniq 5 N składa się głównie z potężnych skrzydeł
To cecha typowa dla aut ścigających się w tym wyścigu, bo docisk jest kluczowy przy wspinaniu się na tak dużą wysokość z ekstremalnymi prędkościami.
Jednak nawet jeśli mamy tego świadomość, to modyfikacje aerodynamiki robią wrażenie. Przednia "szufla" i potężna półka z tyłu powodują, że Ioniq 5 N, i tak już wyglądający zadziornie, staje się naprawdę poważnym graczem. Zresztą, tak też traktują go Koreańczycy, którzy w klasie elektrycznych SUV-ów/Crossoverów chcieliby powalczyć o rekordy.
Dlatego samochód został też dodatkowo wzmocniony. Dwa elektryczne silniki generują teraz 687 KM (doszło 37). Zmieniono też zawieszenie, które dostało nowe amortyzatory z trzema stopniami regulacji. Oczywiście, Ioniqi mają też wyczynowy układ hamulcowy, a na osiemnastocalowych felgach znalazły się slicki Yokohama ADVAN 005.
O ile w przypadku aut spalinowych modyfikacja wydechu byłaby czymś normalnym, to w przypadku samochodu elektrycznego może dziwić. Ale właśnie tak będzie. Głośnik N Active Sound+, który "udaje" dźwięk samochodu spalinowego również przeszedł tuning. Dzięki temu Hyundai Ioniq 5 N w trakcie wyścigu będzie mógł generować aż 120 dB hałasu.
Po co? Może po to, żeby zagłuszyć inne "elektryki"? Ale firma deklaruje, że ten dźwięk ma być też pomocny dla kierowców. Dzięki temu mają lepiej wiedzieć, co dzieje się z samochodami.
Za kierownicami usiądą naprawdę znane nazwiska. Modele TA Spec "popilotuje" kierowca rajdowy Dani Sordo oraz Robin Shute, który na Pikes Peak wygrywał cztery razy. Standardowe modele trafią w ręce nowicjusza Rona Zarasa oraz jedenastokrotnego zwycięzcy wyścigu i trzykrotnego zdobywcy tytułu "King of the Mountain" Paula Dallenbacha.
Wyścig już 23 czerwca.