Hyundai Santa Cruz jest fajnym pickupem, ale raczej nie do pracy

To już oficjalnie, Koreańczycy mają swojego pickupa. Hyundai Santa Cruz jest ciekawy i stylowy, ale raczej nie dla tych, którzy szukają "woła roboczego".

Zresztą, nawet patrząc na zdjęcia prasowe widać, że Hyundai Santa Cruz jest skierowany do tych klientów, dla których pickup jest wygodą, a nie koniecznością. Pod względem charakteru przypomina mi nieodżałowane Subaru Baja, bazujące na Legacy Outbacku.

Hyundai Santa Cruz

Podobnie jest i w przypadku Hyundaia, jeśli chodzi o stylistykę. "Skrzynia" jest jednym elementem z pozostałą częścią nadwozia, tworząc spójną całość i dynamiczny wygląd. Oczywiście, mocno inspirowany Tucsonem. Hyundai Santa Cruz przejął cały front z kompaktowego SUV-a, pozwalając poszaleć projektantom z gigantycznymi tylnymi lampami. Samochód jest zresztą, jak na pickupa, dość kompaktowych rozmiarów. Ma 4971 mm długości, ale rozstaw osi przekracza 3 metry.

Ponieważ Hyundai Santa Cruz jest raczej samochodem "dla aktywnych" niż "dla pracowników", nie dziwią ułatwienia w postaci stopni na skrzynię ładunkową oraz podwójna podłoga ze schowkiem. To akurat fajny patent, bo przy wielkich "pakach" w samochodach tego typu zrobienie nimi zakupów kończyło się wożeniem siatek za fotelami. W Santa Cruzie będzie można je włożyć do "wanny" pod podłogą skrzyni. Ta, swoją drogą, ma 132 cm długości.

Kolejny patent jest z tyłu. Tylko że... to patent Hondy. Hyundai Santa Cruz ma bowiem coś w rodzaju Magic Seats, czyli siedzisk kanapy podnoszonych do pionu. Nie tylko tworzy to praktyczną i wysoką przestrzeń w kabinie, ale również daje dostęp do kolejnych schowków.

Reszta wnętrza jest już bardziej standardowa - zapewne wygląda jak w Tucsonie lub Santa Fe. Widać duży ekran systemu multimedialnego BlueLink oraz cyfrowe zegary znane z innych modeli marki. Czyli - będzie nieźle.

Hyundai Santa Cruz - 2.5 litra i sporo mocy

Oczywiście, nie muszę nikogo przekonywać, że Santa Cruz nie jest na razie przewidziany dla Europy. Zapewne wtedy dostałby diesla o podnoszącej cenę pojemności 2.2 litra. Albo, co gorsza, hybrydę, która nijak tutaj nie pasuje.

Dlatego wersja USA może mieć jeden z dwóch silników o nieujawnionych do końca parametrach. Słabszy ma "ponad 190 KM" i jest wolnossącą, czterocylindrową jednostką o pojemności 2.5 litra. Mocniejszy z nich jest wersją z doładowaniem i ma "ponad 275 KM". Nie ukrywam, całkiem fajnie. W standardzie dostaniemy też dwusprzęgłową skrzynię automatyczną (8 biegów) oraz napęd na cztery koła z blokadą (zapewne automatycznie dołączany). Koreańczycy chwalą się, że ich pickup jest w stanie pociągnąć przyczepę o masie 2 268 kg (5 000 lbs).

Hyundai Santa Cruz trafi do sprzedaż w połowie roku. Do tego czasu powinniśmy poznać więcej szczegółów technicznych oraz cenę.