Jaguar ma być bardzo luksusowy. Nowy model wyciągnie z portfela co najmniej 500 000 złotych
Jaguar zmienia charakter. Oto trzy rzeczy, które warto wiedzieć o nowym nadchodzącym modelu tej brytyjskiej marki.
Jeśli Jaguar kojarzy Wam się z SUV-em, modelem XE, XF i ewentualnie z XJ-em, to znaczy, że ta firma ma przed sobą dużo pracy. Jeśli zaś pierwszy na myśl przychodzi F-Type, lub inne luksusowe projekty z przeszłości, to patrzycie w dobrą stronę. Brytyjska marka zmieni swój charakter o 180 stopni.
Do tej pory Brytyjczycy chcieli rywalizować z BMW, Mercedesem i z Audi. To się jednak nigdy nie udało, a wyższe ceny w zestawieniu z awaryjnością nie przyciągały klientów. Teraz więc czas na reset i nowe ambicje. A te są bardzo wysokie.
Po pierwsze - Jaguar celuje w Porsche
I nie jest to coś, co sobie wymyśliliśmy. Brytyjska marka informuje, że już za kilka miesięcy pokaże zapowiedź nowego wyczekiwanego modelu. Wiemy, że będzie on bardzo drogi w porównaniu do obecnych aut. Ceny wystartują od 100 000 funtów, czyli od 500 000 złotych. A mowa tutaj o bazowym wydaniu tego samochodu.
Po drugie - auta tej marki będą wyłącznie elektryczne
I to jest wiadomość, która zasmuci wiele osób. Nawet pomimo problemów na rynku aut na prąd, władze Jaguara nie zamierzają zmieniać kierunku. Tym samym przyszłością jest prąd, prąd i jeszcze raz prąd. Nowe auta mają być mocne, szybkie i bardzo efektywne. Ale czy to wystarczy, aby przekonać rynek?
Po trzecie - Brytyjczycy na nowo wymyślą swój wizerunek
I tu pojawia się największy znak zapytania. Dokąd zmierzają i co pokażą? Póki co poznaliśmy jedynie jedną marną zapowiedź nowego auta. Widać, że będzie ono bardziej kanciaste, niż jakikolwiek dotychczasowy samochód marki.
Poza tym wiemy, że mowa tutaj o czterodrzwiowym coupe. Tym samym zakładamy, że Jaguar faktycznie mierzy w Porsche i Taycan jest tutaj jakimś punktem odniesienia.
Jaguar EV
Póki co jednak możemy tylko gdybać. Na drogach nie sfotografowano ani jednego prototypu, a grupa JLR jest skąpa w dzieleniu się informacjami. Tym samym budzi to wiele niepewności, ale i trzyma wszystkich w napięciu. Pozostaje więc liczyć na to, że dostaniemy coś naprawdę ciekawego - nawet pomimo braku V8 pod maską.