Jeep Wrangler 4XE - TEST. Rozumiem ten fenomen
Jeep Wrangler 4XE stał się na tyle popularny, że... wyparł w Europie pozostałe wersje silnikowe. Trochę to rozumiem, bo tej hybrydzie nic nie brakuje.
O tym, że Jeepa Wranglera, kultową amerykańską terenówkę, kupicie wyłącznie jako hybrydę typu PHEV, pisaliśmy Wam już wcześniej. Wrangler 4XE trafił też na chwilę do Michała, który mógł się z nim zapoznać na pierwszych jazdach. Ja przez tydzień sprawdziłem, gdzie kryje się fenomen tej wersji.
Jeep Wrangler 4XE zachował swój "Cool Factor"
No nie powiecie mi, że Jeep Wrangler nie jest fajny. Zawsze był i wciąż jest. Hybryda tego nie zmieniła. Wciąż można mu zamówić (za spore pieniądze, to fakt) sztywny dach, jak w naszym egzemplarzu, drzwi "połówki" i tym podobne gadżety. Wciąż można zdjąć mu większość paneli, położyć szybę i dać się ubłocić. Deska rozdzielcza, choć całkowicie nowa, jest płaska i nie zajmuje za dużo miejsca. A głośniki umieszczono w podszybiu oraz w ramie, pod sufitem, żeby po zdjęciu soft/hard topu móc cieszyć się soczystym basem i dobrą muzyką.
To nie jest super czyste audio, które powala swoją sceną. To zestaw Alpine, który ma solidnego, amerykańskiego kopa. W sam raz na jakiś rockowy kawałek, albo soczyste grube rapy. A, i mimo pochodzenia z USA, ten bas nie rusza plastików. Wszystko trzyma się kupy. Do tego jest wygodnie i przestronnie. Nowa generacja nie poszła też w nadmierny luksus i nowoczesne rozwiązania w stylu ekranów dotykowych. I bardzo dobrze.
To, że Wrangler 4XE jest hybrydowy, podkreśla tylko kilka znaczków na zewnątrz (w kolorze niebieskim) i przełączniki trybów w środku. Poza tym wszystko jest tak jak trzeba. Sprawdźmy więc, jak to sobie radzi.
Trzy silniki oznaczają bardzo dużo mocy
Dwulitrowe turbo we Wranglerze robiło całkiem niezłe wrażenie i wydawało się niezbyt dużym "upadkiem" od 3,6-litrowej V6. Przynajmniej w kategorii osiągów. Bo brzmieniowo to jest dramat. Tymczasem w wersji 4XE otrzymaliśmy do tego dwa silniki elektryczne. Pierwszy to typowy dla "miękkich hybryd" układ zintegrowany z ośmiobiegowym "automatem", a drugi to klasyczny silnik o mocy 145 KM. Razem z doładowanym 2.0 tworzą układ, który po wciśnięciu gazu do podłogi dysponuje 380 KM.
I 637 Nm, co na pewno spodoba się tym, który potrzebują tego parametru w terenie. Ale nawet i poza nim, Jeep jest bardzo szybki. Serio. Sprint do 100 km/h zajmuje mu 6,4 sekundy. Prędkość maksymalna nie jest może imponująca, ale to kwestia opon i przełożeń. Poza tym, elastyczność jest na świetnym poziomie, nawet po rozładowaniu baterii. Nie dziwię się klientom, że wolą mieć samochód, który brzmi kiepsko, ale za to "idzie" nawet przy wyższych prędkościach. Przy niższych za to skrzynia potrafi szarpnąć, zwłaszcza przy wyłączaniu silnika benzynowego i przechodzeniu "na prąd". Nie jest to przyjemne, ale z drugiej strony, da się z tym żyć. Zwłaszcza, że poza tym Wrangler, co cieszy w dzisiejszych czasach, potrafi zużyć mniej paliwa niż V6.
Choć na pewno nie w trasie. Tutaj aerodynamika robi swoje i zawsze będzie mocno przeciętnie. Dwulitrowa benzyna lubi sobie wypić i zupełnie się z tym nie kryje. Na szczęście mimo "uhybrydowienia" bak pozostał normalny - ma 65 litrów. Tyle, że wystarczy to na nieco ponad 400 km autostradą, bo Wrangler 4XE potrzebuje ok. 14 litrów na każde 100 km. Zwalniając o 10 - 20 km/h możemy przejść w tryb wyłącznie elektryczny, ale na wiele nam się to nie przyda. W standardowych warunkach przejedziecie na prądzie ok. 30 km w trybie mieszanym.
Wrangler 4XE zyskuje w mieście
Kiedy turlałem się po Warszawie, nawet po rozładowaniu baterii, okazało się, ż samochód jest całkiem oszczędny. Oczywiście jak na niemal 2,5-tonową terenówkę na oponach, które na pewno nie obniżają oporów toczenia. Udało mi się zejść do ok. 9 l/100 km (na dłuższym odcinku, ok. godziny 18), a średnio w mieście potrzebował litr - dwa litry więcej. Do mnie to przemawia.
Zużycie paliwa | Jeep Wrangler 4XE |
przy 100 km/h: | 9,7 l/100 km |
przy 120 km/h: | 11,5 l/100 km |
przy 140 km/h: | 14,2 l/100 kjm |
w mieście: | 9 - 12 l/100 km |
Po prostu wybierz trasę
Zwłaszcza, że Wrangler 4XE musi tylko uważać, żeby swoją masą gdzieś nie utknąć. Poza tym, możliwości terenowe są olbrzymie. Sporo dodaje tu elektronika, np. dzięki "terenowemu tempomatowi". Ten pozwala na utrzymanie stałej, zadanej prędkości podczas jazdy na reduktorze. Ale i bez takich gadżetów, Wrangler ma świetne parametry. Łącznie z głębokością brodzenia, która wynosi ponad 76 cm i jest identyczna jak w odmianach bez elektrycznego wsparcia.
Zabawa Wranglerem w terenie jest świetna. Samochód ma dużą moc i w odpowiednich warunkach zobaczycie też fontanny błota idące spod kół prącego do przodu Jeepa. Trzeba tylko umieć szybko kręcić kierownicą. To zresztą przydaje się też na ulicy, gdzie układ wyraźnie nie nadąża za mocą silników. Jest za mocno wspomagany i ma za duże przełożenie. W terenie się przydaje, ale na drodze można "nie trafić w czarne" na szybkich zakrętach. Nie, żebym polecał taką jazdę, ale Wrangler 4XE może zachęcać do mocniejszego wciskania pedału gazu.
Zwłaszcza, jak zawieszenie pozwala nie przejmować się dziurami. I to również w tym zupełnie "nieoffroadowym" sensie. A w przypadku takich opartych na ramie samochodów z dużymi możliwościami terenowymi nie jest takie oczywiste. Zazwyczaj trzęsą one niczym wóz drabiniasty. Tymczasem Wrangler podskakuje, ale jest przy tym miękko-komfortowy. Ważne też dla tych, którzy użyją go jako bulwarówki.
Niemal 1 000 zł za 1 KM
Jak na bulwarowy "kiosk" przystało, Jeep Wrangler 4XE się ceni. Może nie aż tak, jak Mercedes klasy G, ale trzy stówki trzeba mieć. I to z dużą górką. Linia Sahara, z nieco bardziej "drogowym" usposobieniem i słabszym wyposażeniem kosztuje 334 200 zł. Bardziej terenowy Rubicon (inny "szpej" terenowy, więcej wyposażenia) jest droższa o niecałe 10 000 zł. Natomiast doposażenie go np. w sztywny dach kosztuje kolejne 10 800 zł (o ile ma być w kolorze nadwozia), zdejmowane panele nad kierowcą i pasażerem - 4 200 zł, skórzana tapicerka - 9 300 zł. W sumie ponad 370 000 zł. Bardzo dużo, mimo tego, że samochód jest bogato wyposażony. Wspomniane audio, bardzo dobre światła LED, system bezkluczykowy, automatyczna klimatyzacja, adaptacyjny tempomat, podgrzewane siedzenia i kierownica oraz system multimedialny który bez zająknięcia "łyka" interfejsy telefonów komórkowych, działając szybko i sprawnie. Owszem, są SUV-y, w których wyposażenia jest więcej, ale w Jeepie zupełnie niczego mi nie brakowało.
Podsumowanie
O właśnie. Niczego mi nie brakowało. To świetne podsumowanie Wranglera. Fakt, jest drogi, przeciętnie brzmi, a układ kierowniczy nie nadąża za mocą silnika. Ale jest świetny. Robi wrażenie, jeździ przyjemnie, a przy tym w określonych warunkach potrafi być oszczędny. A wciąż mówimy o terenówce, która "niczego się nie boi". Naprawdę rozumiem, czemu klienci wybierają ten wariant.
SILNIK | t. benz, R4, 16 zaw. + dwa silniki elektryczne |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni + bateria |
POJEMNOŚĆ | 1995 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | b.: 200 kW (272 KM), el. 107 kW (145 KM), syst. 280 kW (380 KM) |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | b.: 400 Nm, e. 245 Nm, syst. 637 Nm |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, ośmiobiegowa + reduktor |
NAPĘD | 4x4 |
ZAWIESZENIE PRZÓD | wielowahaczowe |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe went. |
OPONY | |
BAGAŻNIK | 533/1910 l |
ZBIORNIK PALIWA | 65 l |
TYP NADWOZIA | SUV |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4882/1894/1848 mm |
ROZSTAW OSI | 3008 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 2409/494 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 750/1587 kg |
ZUŻYCIE PALIWA | 4,1 l/100 km |
EMISJA CO2 | 94 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 6,4 s |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 156 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (Sahara) 334 200 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 343 100 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 371 400 zł |