KIA EV9 w podróży przez Włochy. Ten samochód zrobił na mnie ogromne wrażenie
KIA EV9 to tak naprawdę nowy gatunek samochodu. Mówimy tutaj o wielkim suvie, stawiającym na pierwszym miejscu komfort podróżowania. To wszystko dostajemy razem z nowoczesnym wyposażeniem i z wielkim akumulatorem. Czy możemy więc mówić o rodzinnym pojeździe przyszłości? Po 500 kilometrach za kierownicą tego auta znam odpowiedź na to pytanie.
Mercedes EQE i EQS SUV, BMW iX, Audi Q8 E-Tron i Volvo EX90 to w zasadzie jedyne duże elektryczne suvy na rynku. Mówimy tutaj o modelach, które w niektórych przypadkach oferują trzy rzędy siedzeń, ogrom przestrzeni w kabinie i bardzo duże akumulatory. Łączy je też to, że wszystkie noszą metkę premium i tym samym są bardzo drogie. Tymczasem na to podwórko wparowała KIA EV9, która dość niespodziewanie wsadziła kij w mrowisko i pokazała, że wymiary i wydajność mogą iść w parze z lepszą ceną.
Koreańczycy zaskoczyli tutaj wszystkim. Pokazali auto, które ma ogromny akumulator, przestronną kabinę i dwa dobrze dobrane warianty napędowe. Swoją stylistyką przyciąga uwagę, a wyposażeniem nie odstaje od wielu wspomnianych wcześniej producentów. Do tego jest znacznie rozsądniej wycenione.
Czy jest to przysłowiowy gamechanger? Aby to sprawdzić udałem się do Włoch, gdzie przez 3 dni pokonałem tym samochodem 500 kilometrów. Nie jest to jeszcze podróż, która w pełni weryfikuje możliwości tego modelu, ale pokazuje jego mocne strony i kilka wad. Rozgośćcie się więc w wygodnym fotelu, zapnijcie pasy i przygotujcie na jazdę w ciszy.
KIA EV9 to rodzinne auto dla bardzo konkretnego odbiorcy. Ten samochód nie rozczaruje
Teoretycznie nowych samochodów spalinowych nie kupimy od 2035 roku. Niektórzy producenci chcą już nieco wcześniej pożegnać całkowicie auta zasilane benzyną i olejem napędowym, aby skupić się na elektryfikacji.
Formalnie mamy więc jeszcze od mniej więcej 7 do 12 lat na w pełni rewolucyjną zmianę w motoryzacji. Ten czas przyniesie ogrom zmian w technologii i w wydajności samochodów na prąd. Już teraz możemy jednak wybrać auto, które zadowoli dużą rodzinę, zapewni komfort podróżowania i przejedzie sporą liczbę kilometrów na jednym ładowaniu.
EV9 na dobrą sprawę przeciera szlak, którym KIA chce podążać w kolejnych latach. A jeśli tak wygląda pierwszy krok, to przyszłość zapowiada się tutaj bardzo obiecująco.
Mówimy bowiem o samochodzie, który ma naprawdę mało wad. Na przykład stylistyka, która ma w sobie coś z amerykańskich maszyn, w zasadzie nie spotyka się z krytyką. Wcale mnie to nie dziwi, bo wszystko wygląda tutaj spójnie, a na ulicach ciężko jest przeoczyć ten model.
Doceniam drobne smaczki, które KIA tutaj wplotła w nadwozie. Masywne felgi dobrze uzupełniają bryłę tego auta. Pionowe lampy przednie i tylne pasują do siebie. Geometryczne przetłoczenia optycznie uwydatniają odpowiednie cechy, budując unikalny wizerunek EV9.
Początek jest więc naprawdę dobry - a im dalej, tym lepiej.
Przekonacie się o tym po pociągnięciu za klamkę. Wnętrze największej elektrycznej Kii to nowa liga
I przede wszystkim popis kreatywności, który został przeciśnięty przez sito księgowości. Paradoksalnie musze tutaj zacząć od drugiego rzędu siedzeń, gdyż to on gra pierwsze skrzypce. Do wyboru mamy aż trzy konfiguracje - z dwoma fotelami obrotowymi, dwoma komfortowymi fotelami i z klasyczną kanapą.
Teoretycznie różnice pomiędzy pierwszą a drugą opcją nie są wielkie, ale całkowicie zmieniają sposób użytkowania tego samochodu.
Obrotowe fotele pozwalają na stworzenie "salonki" z tyłu i będą plusem przy montażu fotelików dla dzieci. Mają szeroki zakres regulacji, ale nie znajdziemy w nich np. wysuwanych podnóżków. Warto też zauważyć, że mamy tutaj "odwrotnie" założone pasy, czyli zapinamy je od środka do zewnętrznej.
Komfortowe fotele posiadają szerszy zakres regulacji i mają efektowny wysuwany podnóżek. Do tego są regulowane w pełni elektrycznie.
Pozycja na fotelach jest dobra. Co prawda nogi są lekko poniesione do góry, ale nie powinno to męczyć w trasie. Warto też dodać, że do dyspozycji pasażerów jest nie tylko podgrzewanie i wentylacja siedzisk, ale także praktyczna szuflada, półka i zestaw uchwytów na kubki.
Trzeci rząd siedzeń paradoskalnie nie jest bezsensowny
To wielki samochód, liczący ponad 5 metrów długości. Sam rozstaw osi ma ponad 3 metry - a to pozwala na lepsze rozplanowanie kabiny. Dzięki płaskiej podłodze udało się tutaj wygospodarować dużo miejsca, także w trzecim rzędzie. Nawet nieco dłuższa podróż nie będzie tutaj problematyczna i męcząca, także dla wyższych osób.
Kiedy nie potrzebujemy tych dodatkowych miejsc, możemy je złożyć naciskając przyciski w bagażniku. Dzieje się to w pełni automatycznie - zarówno składanie jak i rozkładanie foteli nie wymaga użycia siły.
Zyskujemy wówczas ogromny bagażnik, który pomieści naprawdę dużo rzeczy. Widzę w nim tylko jedną wadę - nie ma żadnej rozkładanej siatki, która odgrodziłaby fotele od przestrzeni ładunkowej. Tym samym mniejsze przedmioty przy hamowaniu mogą wpaść do kabiny.
Plusem jest też spory "frunk", czyli przedni bagażnik. Mieści on z powodzeniem dwa zestawy kabli i przejściówkę V2L (która pozwala na zasilanie zewnętrzych urządzeń "z samochodu").
Deska rozdzielcza Kii EV9 to nowa jakość. Poprawiono tutaj największe błędy modelu EV6
Nie będę ukrywać, że podoba mi się ten prosty i minimalistyczny projekt. Nie tylko dobrze koresponduje ze stylistyką nadwozia, ale także jest bardzo przemyślany pod kątem ergonomii.
Przede wszystkim ograniczono się tutaj do "zdrowego minimum". Mamy więc dwa duże ekrany o przekątnej 12,3 cala, pomiędzy którymi ukryto wyświetlacz klimatyzacji. Na desce ulokowano też haptyczne przełączniki do kluczowych funkcji oraz przyciski regulujące temperaturę.
I to wystarczy, naprawdę. Obsługa jest prosta i przyjemna (minus wyłączanie systemu ISA i kamery obserwującej wzrok kierowcy). Do tego całe otoczenie kierowcy wykończono solidnymi i dobrze dobranymi materiałami. Plastiki są miękkie, a twarde elementy wykonano z przyjaznych tworzyw.
Pożegnano też fikuśne kształty i błyszczące elementy w kolorze piano black, które były słabszą stroną starszej Kii EV6. Mam wrażenie, że Koreańczycy odrobili tutaj lekcje wzorowo i wysłuchali opinii swoich klientów. Widać tutaj dobry kierunek zmian i po cichu liczę na to, że będzie on kontynuowany w kolejnych nowościach marki.
A jak jeździ KIA EV9 GT-Line? Sprawdziłem ją w skrajnych warunkach
Było ciepło i zimno, było płasko i górzyście, były autostrady i serpentyny. Krótko mówiąc na przestrzeni tych 500 kilometrów mogłem zobaczyć różne twarze tego modelu.
W moje ręce trafiły kluczyki do wersji GT-Line, czyli mocniejszej, z napędem na cztery koła. Pod podłogą kryje się akumulator o pojemności 99,8 kWh, a do dyspozycji mamy 384 KM, co przekłada się na dobre osiągi.
I pod tym kątem zastrzeżeń mieć nie można. EV9 odpycha się sprawnie i szybko nabiera prędkości, zaskakując przy tym wielu kierowców. Warto pamiętać, że mówimy o 5-metrowym samochodzie, ważącym około 2600 kilogramów.
O ile dynamika nie zawodzi, o tyle musi być okupiona wyższym zużyciem energii. Fizyki nie da się oszukać, a wymiary, aerodynamika i masa robią swoje. Przy spokojnej autostradowej jeździe (w tempie 120-130 km/h, zgodnie z włoskimi ograniczeniami) po płaskim terenie udało mi się uzyskać wynik na poziomie 26-27 kWh.
Wystarczy jednak o 10 km/h, aby chwilowe zużycie wzrastało do 35-36 kWh. Przy takich wartościach zasięg spada do 240-250 kilometrów, co i tak nie jest złym wynikiem. Realnie na jednym ładowaniu pokonamy około 340-350 kilometrów w trasie i ponad 400 w mieście. A to już obiecujące wartości.
A w pogotowiu jest szybkie ładowanie za sprawą instalacji 800V
Teoretycznie KIA EV9 może ładować się z mocą sięgającą nawet 250-300 kW. Do tego do inicjacji ładowania nie potrzeba karty, gdyż usługa plug&charge sama aktywuje ten proces i reguluje należność.
W praktyce jednak dużo zależy od ładowarki. A z tym niezmiennie bywają problemy. Nawet sieć IONITY nas lekko rozczarowała, gdy w punkcie, w którym ma 6 ładowarek, tylko dwie działały. Do tego serwowały niższą moc, co wydłużyło postój. Cóż, tak bywa - ale faktycznie z roku na rok jest pod tym kątem coraz lepiej.
Jest pod wrażeniem właściwości jezdnych tego samochodu. KIA EV9 jest idealnie wyważona
KIA stworzyła tutaj doskonały kompromis. Z jednej strony masę dobrze maskuje zadziwiająco komfortowe zawieszenie. Dobrze radzi sobie z nierównościami, choć krótkie poprzeczne uskoki nie są tym, co lubi.
Z drugiej nisko położony środek ciężkości przekłada się na dobre właściwości jezdne i wysoką stabilność. W parze z tym wszystkim idzie też odpowiednio zestrojony układ kierowniczy.
To nie jest samochód sportowy i nie próbujcie nim jeździć z wysokimi prędkościami w zakrętach. Mimo to na przełęczy Futa, wiodącej z Florencji do Bolonii, zdarzało mi się dociskać mocniej prawą nogę i czerpać z tego sporo radości. Przód nawet na mokrej nawierzchni nie ma tendencji do uciekania, a tył grzecznie stabilnie podąża nawet gdy nieco przesadzimy z gazem na wyjściu z zakrętu.
A więc kim jest ten konkretny odbiorca, który wybierze Kię EV9?
Moim zdaniem mówimy tutaj o osobach, które już są gotowe na przesiadkę do samochodu elektrycznego. Ba, być może użytkują pojazd na prąd i po prostu chcą wybrać coś większego i praktyczniejszego. To neofici, którzy godzą się na dobre, ale i na słabsze strony elektromobilności.
Nie ma co ukrywać - to jeszcze nie jest dokładnie ten sam komfort, co w przypadku samochodów spalinowych. Zasięg potrafi stopnieć szybciej, niż zakładamy. Ładowarki zawodzą, a niekiedy w okolicy nie ma alternatywy.
KIA EV9 ma jednak rozwiązania, które w tym pomagają. Nawigacja z planerem podróży uwzględnia odpowiedni dobór stacji ładowania, sprawdzając ich dostępność.
Już sama ta funkcja ma uprościć użytkowanie w długich trasach. Dodając do tego bardzo szybkie ładowanie (co skraca czas postoju) zyskujemy naprawdę dobry zestaw cech w takim aucie.
Poza tym technologia akumulatorów ewoluuje z roku na rok. Gęstość energetyczna nowych ogniw rośnie ekspresowo. Na horyzoncie są też alternatywne rozwiązania, z akumulatorami półprzewodnikowymi na czele. Jeśli więc EV9 już teraz potrafi dużo, to unowocześniona i wyposażona w kolejne generacje baterii będzie jeszcze lepsza i przyjaźniejsza w użytkowaniu.
To wszystko dostaniemy w cenie startującej od niecałych 324 000 złotych
Mówimy wciąż o dużych pieniądzach, ale zarazem o małych kwotach w zestawieniu z konkurencją. Poza tym takie samochody mało kto kupuje prywatnie. Z reguły są wybierane przez firmy, lub w finansowaniu dla działalności. A to zmienia postać rzeczy, gdyż rata miesięczna staje się często praktycznym i poszukiwanym "kosztem".
Wersja GT-Line, którą jeździłem, w pełnej opcji kosztuje niecałe 380 000 złotych. Konkurencji de facto nie ma, ale zestawiając EV9 ze wspomnianymi autami z segmentu premium zauważymy ogromną różnicę.
Czy czegoś brakuje mi w tym aucie?
Chyba tylko jednej rzeczy - lepszych świateł. Seryjne ledy mogłyby świecić lepiej. Nie mają także funkcji doświetlania zakrętów, co bardzo mi doskwierało na pokonywanych po zmroku ciasnych serpentynach.
Myślę, że KIA może w najbliższych latach zbudować sobie jeszcze mocniejszą pozycję na rynku. Choć auta elektryczne wciąż budzą wiele kontrowersji, to w przypadku tej firmy po prostu miło zaskakują i nie nudzą. A to coś, czego konkurenci nie potrafią często osiągnąć.