KIA Sportage - TEST. Pierwsze jazdy nową edycją bestselleru marki dały obiecujące wyniki

Chcemy czy nie, kompaktowe SUV-y to jeden z najważniejszych segmentów. Nowa KIA Sportage ma za zadanie przebić popularność poprzednika. To może się udać.

KIA Sportage to przebój koreańskiej firmy. Do tej pory w Polsce znalazło 70 tysięcy sztuk kompaktowego SUV-a. Ponad połowa z tej kwoty to ostatnia generacja. A nowa, choć na pewno polaryzująca wizualnie, ma spore szanse przebić ten wynik i pozostać najlepiej sprzedającym się modelem marki w Polsce. A także pomóc jej podskoczyć na liście najlepiej sprzedających się samochodów. W zeszłym roku KIA była czwarta, z niewielką stratą do Volkswagena i druga, jeśli chodzi o zakupy prywatne.

Czym Sportage może przyciągnąć klientów? Przekonaliśmy się podczas pierwszych jazd. Oczywiście, część Waszych pytań pozostanie wciąż bez odpowiedzi, ze względu na krótki czas jazd, ale postaramy się na kilka odpowiedzieć.

KIA Sportage, którą przyszło mi testować, to model GT Line, z przednim napędem, skrzynią automatyczną oraz silnikiem hybrydowym. Jednostka 1.6 Turbo połączona z silnikiem elektrycznym ma do 230 KM mocy systemowej. Kosztuje od 172 900 zł, a w topowej specyfikacji, z dorzuconym niemal "wszystkim" co ofertuje (dwukolorowy dach, skórzana tapicerka, audio harman/kardon, pakiet asystentów jazdy, panoramiczne okno dachowe) - 194 500 zł.

Sportage

KIA Sportage jest praktyczna i ergonomiczna

Kwestie wizualne pozostawię Waszej ocenie. Na pewno samochód na drodze się wyróżnia i moim zdaniem nawet jeśli będzie ich na drogach dużo, "zestarzeje się" lepiej niż  Hyundai Tucson. Wielu osobom się bardzo podoba, inne uważają go za okropny.

Trudno jednak uznać za okropne wnętrze. Fakt, samochód ma na konsoli środkowej nieco za dużo fortepianowej czerni, a selektor skrzyni biegów wygląda niezbyt szlachetnie, ale ogólnie KIA sprawia bardzo dobre wrażenie. Przede wszystkim jest uporządkowana i "spokojna". Siedzi się zaskakująco wysoko (ale to nie przeszkadza), przed oczami mamy połączone dwa 12,3-calowe ekrany: zegarów oraz systemu inforozrywkowego. Przykryto je jedną, lekko zakrzywioną taflą szkła, dzięki czemu widać je dobrze i są pod ręką. Same multimedia to logiczny i ergonomiczny standard z Korei. Nic się nie zmieniło.

Świetny jest za to panel poniżej. Ma dwa pokrętła i dotykowe przyciski na matowym ekranie. Spełniają funkcję sterowania klimatyzacją. Albo i nie. Można je przełączyć i wtedy stają się praktycznym sterowaniem sprzętem audio. Nie sprawi to, że zagra świetnie, ale jeśli chodzi o ergonomię - super rozwiązanie.

Same fotele są wygodne, a dookoła mamy sporo miejsca do przechowywania. Podobnie jest z tyłu. Dość wygodna kanapa, a do tego oparcia przednich foteli wyposażono w porty USB-C. Są też duże haczyki na powieszenie torby albo kurtki. I trzecia strefa klimatyzacji - po raz pierwszy w europejskiej gamie marki.

Bagażnik? 587 litrów - ustawnych, z miejscem na schowanie rolety po jej wyjęciu. Tylko z dość wysokim progiem załadunku - choć w SUV-ie akurat nie powinno to dziwić. Warto wspomnieć, że bagażnik w Sportage ma do 591 litrów, ale... od 526 litrów. Ta druga wartość dotyczy diesla z układem "miękkiej hybrydy". Więcej ma PHEV, benzyna z MHEV, "nasza" zwykła hybryda, a najwięcej standardowy silnik benzynowy.

Jak to jeździ?

Jeśli spodziewacie się odpowiedzi "jak Tucson", to muszę Was rozczarować. Sportage jest zestrojona wyraźnie inaczej niż krewniak od Hyundaia. Jest sztywniej, pewniej i mniej "pontonowato". Samochodem udało nam się pojechać spory kawałek po ekspresówce i kilkadziesiąt kilometrów po bocznych drogach. Prowadzi się dobrze nawet przy wyższych prędkościach, a nierówności polskich dróg gminnych wybiera bardzo przyzwoicie. W opcji jest również elektronicznie sterowane zawieszenie, które w trybie Sport dodatkowo utwardzi samochód. Układ kierowniczy jest poprawny i również nie da się o nim złego słowa powiedzieć.

W przeciwieństwie do wyciszenia. O ile przy niewielkich prędkościach, w mieście i na drogach pozamiejskich Sportage jeździ dość cicho, to na ekspresówkach i autostradach w samochodzie pojawiają się wyraźne szumy powietrza. Po prostu jest dość głośno. Biorę poprawkę na to, że mógł być w trakcie jazdy silny wiatr, ale większość dziennikarzy obecnych na prezentacji zwracało na to uwagę.

Podobnie jak na zużycie paliwa. Na dokładne pomiary przyjdzie czas, ale hybryda w mieście zużywała ok. 7 l/100 km, za to przy prędkości autostradowej blisko 10 l/100 km. Sporo. Miałem nadzieję, że uda się to trochę poprawić w silniku 1.6 T-GDI.

 

Jednostka hybrydowa w Sportage nie zdradza swojej mocy. Ale to dlatego że ma tylko dwa tryby jazdy: Eco i Sport. Dopiero w tym drugim czuć, że samochód może mieć ponad 200 KM po mocnym wciśnięciu pedału gazu. Standardowo zachowuje się całkiem poprawnie i radzi sobie z SUV-em, ale nie ma tutaj żadnych fajerwerków, jeśli chodzi o osiągi. Sprawnie utrzymuje prędkość i nie będzie męczyć się przy szybszej jeździe.

Podsumowanie

KIA Sportage będzie często widoczna na drogach. Jestem tego pewien. Samochód daje sporo możliwości wyboru (7 silników, napęd AWD lub FWD, dwie pełne hybrydy, cztery linie wyposażenia) i jest po prostu solidnym przedstawicielem swojego segmentu. Do tego cena nie jest zła - doposażony do odpowiedniego poziomu jest tańszy od Hyundaia Tucsona i wyraźnie celuje w Toyotę RAV4. Tu ważne będzie porównanie układów hybrydowych i pojedynczych elementów wyposażenia.

Szybki test KIA Sportage ujawnił dwie potencjalne wady, ale znacznie więcej zalet - zwłaszcza jeśli chodzi o rozplanowanie i wygodę wnętrza.