KTM walczy o przetrwanie. To oznacza, że pożegna się z samochodami
KTM stało na skraju bankructwa. W ciągu roku tej austriackiej marce udało się stanąć na nogi, aczkolwiek może to być okupione pożegnaniem z samochodami ich autorstwa. A te, jak dobrze wiemy, są fenomenalne.
Kto by pomyślał, że ta kultowa austriacka marka będzie w tak trudnej sytuacji. KTM przez ponad rok walczył o przetrwanie, starając się uciec z objęć bankructwa. Rękę podała im indyjska firma Bajaj Auto, która została głównym inwestorem. Nie oznacza to jednak, że turbulentne czasy są już za tym producentem. Wręcz przeciwnie - restrukturyzacja trwa, a jednym ze sposobów na zwiększenie rentowności firmy może być zamknięcie działu produkującego samochody.
To byłby więc koniec naprawdę wyjątkowych maszyn. Gdy w 2008 roku KTM X-BOW wyjechał na drogi, nikt nie spodziewał się, że zrobi takie zamieszanie na rynku. Ta "surowa" i bardzo analogowa konstrukcja oferuje doskonałe właściwości jezdne i nie rozczarowuje swoimi możliwościami.
Konstrukcja X-BOW-a stała się też punktem wyjścia dla nowego modelu GT-XR. To najbardziej zaawansowany pojazd w historii tej marki, z zamkniętą kabiną (i z wyjątkowym dachem/drzwiami) i z 2,5-litrowym silnikiem R5 z Audi RS3.
Największym problemem jest fakt, że te świetne pojazdy sprzedają się bardzo słabo
KTM w ubiegłym roku sprzedał 36 egzemplarzy modelu X-BOW w najróżniejszych wariantach. Koszty produkcji są więc znacznie wyższe, niż próg rentowności całego projektu. Austriacka firma rezygnuje z działów, które obciążają firmę - w tym z działu produkującego rowery. Zakończono również współpracę z marką CFMoto, aby uprościć schemat działań, upłynnić działalność i wrócić do korzeni.
Nikogo nie powinno więc dziwić to, że X-BOW także może zniknąć z rynku. Istnieje jednak szansa, że KTM podejmie wyzwanie sprzedaży projektu. W końcu jest to gotowy samochód, który ma ogromny potencjał. Teoretycznie więc zewnętrzny inwestor, lub jakaś mała manufaktura z dużymi ambicjami, mogą być zainteresowane zakupem gotowej konstrukcji.
Swoją drogą: ta firma jest kolejnym przykładem na to, że czasy, w których tworzenie niszowych konstrukcji było opłacalne, są już dawno za nami. Kolejni mali producenci muszą rezygnować z ambitnych planów, a unikalne konstrukcje, odcinające się od "mainstreamu", są już rzadkością. Akurat za KTM-em będziemy tęsknić.


