Lamborghini serwuje to samo w innej obudowie, za większe pieniądze - i to jest prawdziwe Fenomeno

Pod spodem kryje się Revuelto, ale nie rozpoznacie go patrząc na nadwozie. Lamborghini Fenomeno rzuca na kolana za sprawą ceny.

W branży motoryzacyjnej kilka lat temu pojawiło się określenie "Winkelmann Effect". Efektem Winkelmanna nazywa się tworzenie limitowanej serii samochodu, wykorzystując jako punkt wyjścia istniejąca konstrukcję. Taki samochód obudowuje się nowym, często odważnym wizualnie nadwoziem, ale podzespoły, w tym napęd, pozostają takie same. Cena oczywiście idzie w górę (i to drastycznie), a garstka szalonych kolekcjonerów rzuca się na nowość niczym wygłodniałe psy na jedzenie. To określenie doskonale opisuje Lamborghini Fenomeno - nowość marki z Sant'Agata Bolognese.

Nazwa "efekt Winkelmanna" pochodzi oczywiście od Stephana Winkelmanna, związanego z Lamborghini, z niewielkimi przerwami, od 2005 roku. Niemiecki menadżer zdecydowanie ma się czym chwalić. Był specem od marketingu w grupie Fiata, a prowadzą tę włoską markę w Niemczech (przed przejściem do grupy Volkswagena), wyraźnie zwiększył jej udział w sprzedaży.

Gdy przejmował stery w Lamborghini, miał do czynienia z malutką marką, produkującą naprawdę niewiele samochodów. Za jego czasów sprzedaż wzrosła o 300%, a rentowność marki (należącej do portfela Audi) osiągnęła abstrakcyjny poziom. Zresztą cały czas jest to jeden z najważniejszych składników sukcesu... Audi.

Winkelmann zasłynął także tworzeniem limitowanych serii na bazie znanych modeli. Aventadora przebrano wielokrotnie, zawsze zmieniając nadwozie (mniej lub bardziej) i dokładano do tego abstrakcyjną cenę. Teraz ten sam proces rozpoczęto z nowym Revuelto.

Swoją drogą - te wszystkie limitowane serie Bugatti Chirona to także dzieło Winkelmanna, przez pewien czas prowadzącego manufakturę z Molsheim.

Wróćmy jednak do Lamborghini Fenomeno. Czym wyróżnia się ten model?

Design przywodzi na myśl Lamborghini Centenario - i patrząc na Fenomeno nie mogę pozbyć się wrażenia, że właśnie ten projekt sprzed lat był swego rodzaju inspiracją. Zresztą gdyby tak postawić je obok siebie, to dzieliłyby wiele cech.

Mitja Borkert, szef stylistów Lamborghini, trzyma się twardo przepisu na ostre przetłoczenia, charakterystyczne heksagonalne detale i mnogość różnych wyróżników. To nie jest samochód lekki wizualnie i dyskretny. O to chyba jednak tutaj chodzi. Zresztą taki styl ewidentnie pasuje klientom marki.

Lamborghini Fenomeno 2025

Najbardziej charakterystycznym elementem jest pas tylny, z nietypowymi światłami. Wielka "końcówka wydechu" w praktyce kryje mniejsze rury. Wygląda to jednak dość dziwnie.

Wnętrze jest już w dużej mierze wspólne z Revuelto i zyskało jedynie zmodyfikowane obszycia. Napęd także nie uległ zmianie. To wciąż wolnossące V12 z hybrydą, oferujące ponad 1000 KM.

Na drogi wyjedzie dokładnie 29 takich samochodów, a każdy z nich ma kosztować skromne 3 miliony euro. Chętnych, jak łatwo się domyślić, nie brakuje.