Land Rover Defender 130 D300 - TEST. „Jak ja Cię pożądam!”
Przez moje ręce przewinęły się już setki samochodów, lepszych i gorszych. Żaden jednak tak bardzo mnie nie zauroczył, jak nowy Land Rover Defender. Wersja 130, choć wielka i nieco nieporęczna, ma wszystko, czego potrzeba do szczęścia - a do tego nie boi się żadnych wyzwań.
Nowy Land Rover Defender wywołał niemałe poruszenie. Już pierwsze zapowiedzi tego auta zwiastowały prawdziwą rewolucję. Powiedzmy sobie szczerze - poprzednie wydanie tego samochodu od traktora różniło się tylko tym, że nie miało wielkich kół na tylnej osi, a do tego potrafiło osiągać prędkość wyższą niż 80 km/h. Oczywiście groziło to utratą słuchu i dużym niebezpieczeństwem, no ale...
Nigdy nie było to jednak auto komfortowe i wygodne. Jego zadanie było banalnie proste - być możliwie najlepszym w terenie oraz praktycznym w pracy. Oczywiście Defender obrósł kultem, a wiele firm zaczęło bawić się w modyfikowanie tego samochodu.
Wsadzano tutaj najróżniejsze silniki, próbowano podnieść komfort podróżowania, ale koniec końców zostawaliśmy z tym uroczym „traktorem”, posiadającym wnętrze obszyte skórą Connolly, z amerykańskim V8 pod maską. Przykładowo oczywiście.
Zdefiniowanie na nowo tej maszyny wymagało dwóch rzeczy - odwagi i dobrego pomysłu. Brytyjczycy akurat w takich tematach odnajdują się doskonale. Land Rover ma na swoim koncie genialne terenówki i SUV-y. Doświadczenia zdecydowanie tutaj nie brakowało, a kluczem do sukcesu było połączenie kluczowych cech w odpowiednich proporcjach.
I to w Defenderze wyszło perfekcyjnie. Marcin Napieraj w swoim teście nie ukrywał zachwytów, nawet pomimo dychawicznego i zupełnie nie pasującego do charakteru tego samochodu silnika 2.0 z turbodoładowaniem pod maską.
Land Rover Defender 130 D300 - TEST. To idealny zestaw, naprawdę!
W moje ręce trafiła wersja z nieco innej bajki - najdłuższa, z najmocniejszym dieslem i najbogatszym wyposażeniem. Tutaj nie oszczędzano na niczym. Mamy więc nie tylko nowoczesne rozwiązania z zakresu komfortu i bezpieczeństwa, ale także świetne wykończenie i idealny silnik, który jest wręcz stworzony do tego samochodu.
Powiedzmy sobie szczerze - 3-litrowy sześciocylindrowy diesel jest dokładnie tym, czego potrzeba w takim aucie. To nie jest małe auto, w którym skromna turbodoładowana benzyna może stanowić optymalne rozwiązanie.
Przede wszystkim rzędowa szóstka, która pracuje pod maską Defendera, urzeka łagodną pracą i naprawdę przyjemnym brzmieniem. Można się tutaj poczuć niczym w wielkiej ciężarówce, która przy ruszaniu powoli napędza do pracy wszystkie tłoki.
Stado 300 koni mechanicznych i blisko 700 Nm momentu obrotowego trafia stale na wszystkie cztery koła za pośrednictwem 8-biegowego automatu. Pomimo swoich wymiarów, masy i aerodynamiki kiosku Ruchu, Defender sprawnie nabiera prędkości i spokojnie objeżdża wiele samochodów na drodze.
I jak się prowadzi na asfalcie!
Wiele osób twierdzi, że Land Rover Defender to konkurent Jeepa Wranglera i Mercedesa Klasy G. Powiem z przekąsem - tak, ale nie. Tak, bo te auta faktycznie są dobrymi terenówkami i nadają się do codziennej jazdy. Nie, gdyż Defender jest po prostu dużo lepszy.
Wrangler to taczka, w której jedynie nadajemy kierunek. W terenie jest świetny, ale na co dzień może męczyć swoją topornością. Klasa G od Mercedesa stawia z kolei na luksus, który pozwoli nam spokojnie czekać na traktor w najtrudniejszym terenie. Na asfalcie nie jest jednak wybitnym autem, a codzienna jazda potrafi zmęczyć.
I tu wchodzi Defender, cały na biało (choć zwykle ochlapany błotem). Brytyjczykom udało się stworzyć abstrakcyjnie dobry kompromis pomiędzy zdolnościami terenowymi, a właściwościami jezdnymi na asfalcie.
Wiadomo, fizyki nie oszukacie. Da się ją jednak lekko zagiąć, co ten Land Rover robi w doskonały sposób. Za kierownicą poczujecie się niczym w wielkim SUV-ie. Zakręty nie przerażają, a prędkości autostradowe nie wymagają walki z kierownicą. Pokonywanie długich dystansów w tym aucie jest po prostu czystą przyjemnością.
Nie oznacza to także wysokiego zapotrzebowania na olej napędowy. Biorąc za punkt odniesienia Mercedesa G350d spodziewałem się mało ekonomicznej maszyny, która po prostu „pali nieco mniej niż porównywalna benzyna”.
Nic bardziej mylnego! Defender D300 przy 120 km/h „wcina” mniej niż 9 litrów oleju napędowego na setkę”, zaś przy autostradowych 140 km/h zużywa równo 12 litrów. Jak na auto o tych gabarytach i mocy, to jest to fenomenalny wynik.
przy 100 km/h: | 6,5 l/100 km |
przy 120 km/h: | 8,8 l/100 km |
przy 140 km/h: | 12,3 l/100 km |
w mieście: | 11-13 l/100 km |
A potem zjeżdżasz z asfaltu - i dzieją się cuda
Podstawowym zarzutem wobec nowego Defendera była „automatyzacja” napędu. Nie ma tutaj wielkiej wajchy od napędu i reduktora. Mózgiem operacji jest elektronika, która pozwala nam na wybór trybu jazdy dopasowanego do aktualnie pokonywanego terenu. Do tego mamy opcję reduktora i blokady centralnego dyferencjału.
W parze z tym wszystkim pracuje także pneumatyczne zawieszenie, które po podniesieniu zwiększa prześwit do solidnych 290 mm. Głębokość brodzenia Land Rovera Defendera 130 to z kolei imponujące 900 mm.
Efekt? Nie trzeba myśleć o tym, co i w jaki sposób ustawić. Ten samochód naprawdę dzielnie radzi sobie w różnych warunkach - na piachu i w naprawdę gęstym i głębokim błocie. Kierowca musi jedynie nadawać kierunek jazdy i odpowiednio dozować moc pedałem gazu.
Warto dodać, że testowany egzemplarz stał na zwykłych zimowych oponach Pirelli Scorpion. To ogumienie, któremu daleko jest do optymalnego poza asfaltem. Mimo to Defender bez zająknięcia wjechał w miejsca, do których wiele aut nawet by się nie zbliżyło.
Land Rover Defender 130, czyli ten wielki. Naprawdę wielki
Najdłuższa wersja ma wiele plusów, ale i kilka minusów. W terenie przede wszystkim warto pamiętać o niższym kącie zejścia, gdyż długim „tyłkiem” łatwo jest zahaczyć o ziemię lub o inne przeszkody.
Jeśli jednak nie zapuszczacie się w trudny offroad, to wersja 130 będzie idealnym wyborem dla dużej rodziny. Wersja siedmioosobowa oferuje 3 rzędy siedzeń, choć ten ostatni można traktować bardzo awaryjnie. Co ciekawe oferuje on też podgrzewanie siedzisk i własne nawiewy. Miejsca nie ma tam jednak zbyt dużo.
Do tego po złożeniu oparć powstaje niewygodny schodek, który utrudnia załadunek bagaży. Realnie najlepszym wyborem jest więc wariant pięcioosobowy. Wówczas zostajemy z gigantycznym kufrem, do którego spokojnie zapakujemy bagaże 4-osobowej rodziny, nawet na kilkutygodniowy wyjazd.
Sam komfort podróżowania jest tutaj na bardzo wysokim poziomie. Wyciszenie kabiny imponuje, a pneumatyczne zawieszenie świetnie radzi sobie z niedoskonałościami dróg. Za kierownicą poczujecie się jak w dobrym dużym SUV-ie, choć specyficzny design wnętrza zdradza charakter auta.
Paradoksalnie jest to jeden z najbardziej przemyślanych kokpitów na rynku. Mnogość schowków i półek, wygodny panel klimatyzacji, świetne multimedia i duże uchwyty na napoje pozwalają na łatwe uporządkowanie wnętrza.
Pozycja za kierownicą jest doskonała, a fotele świetnie sprawdzają się w długich trasach. Na brak komfortu nie można też narzekać podróżując w drugim rzędzie. Płaska podłoga, szerokie siedziska i podgrzewanie zewnętrznych miejsc to coś, co uprzyjemni każdą długą podróż. Miejsca na nogi także nikomu nie zabraknie, a świat miło podziwia się przez wielki przeszklony dach.
Naprawdę chciałbym mieć ten samochód. Jest idealnym autem na długie wyprawy
W trasie nie męczy, w mieście da się nim w miarę wygodnie jeździć, a do tego zjeżdżając z asfaltu dojedziemy dalej, niż jakąkolwiek inną maszyną.
Wszystko ma jednak swoją cenę. Ta w przypadku Defendera jest niestety piekielnie wysoka. Egzemplarz, który widzicie na zdjęciach, kosztuje 679 000 złotych. Owszem, jest wyposażony pod korek i ma absolutnie wszystkie opcje na pokładzie. Jednak nawet jeśli zrezygnujecie z części wyposażenia, to wciąż wydacie ponad 500 000 złotych.
Tym samym jest to maszyna dla bardzo wąskiego grona klientów. Niemniej popularność tego auta jest ogromna. Lista oczekujących ciągle rośnie, a nawet na polskich drogach pojawia się coraz więcej egzemplarzy. I to cieszy - gdyż Land Rover Defender to idealna synteza SUV-a i terenówki, która w magiczny sposób zachowuje najlepsze cechy obydwu aut.
Chapeau bas Land Roverze, zrobiliście jedno z najwspanialszych aut na rynku.
SILNIK | diesel, R6, 32 zaw. |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | common-rail |
POJEMNOŚĆ | 2997 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | 300 KM (220 kW) przy 4000 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 650 Nm przy 1500-3500 obr./min. |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, 8-biegowa |
NAPĘD | 4x4 |
ZAWIESZENIE PRZÓD | niezależne podwójne wahacze, pneumatyka |
ZAWIESZENIE TYŁ | multilink, pneumatyka |
HAMULCE | tarczowe wentylowane |
BAGAŻNIK | 290/2078/3800 litrów |
ZBIORNIK PALIWA | 89 litrów |
TYP NADWOZIA | SUV |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 5358/2008/1970 mm |
ROZSTAW OSI | 3022 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 2559/856 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 750/3000 kg |
EMISJA CO2 | 216 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 7,5 sekundy |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 191 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12/2 lata |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | Defender S D250: 440 600 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | Defender X: 655 200 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 678 000 zł |