Martwi mnie kierunek, w którym idą brytyjskie marki. Tylko jedna zrobiła to dobrze
Rolls-Royce Spectre, Bentley EXP 15 i Jaguar Type 00. Wbrew pozorom te samochody łączy więcej, niż mogłoby się wydawać. Jeden był pionierem i przetarł szlak, reszta podąża wyznaczoną przez niego drogą. Problem w tym, że powtórzenie takiego sukcesu może być bardzo trudne.
Wczoraj światło dzienne 2ujrzał Bentley EXP 15. To zapowiedź elektrycznego modelu, który w gamie marki ma wpisać się pomiędzy Continentala GT, Flying Spura i Bentaygę. Trudno go przypisać do konkretnego segmentu. Wygląda jak krzyżówka wielkiego majestatycznego coupe, SUV-a i crossovera. To wszystko doprawiono monumentalną stylistyką, która odwołuje się do historii marki. To odważny ruch.
Gdy zobaczyłem pierwsze zdjęcia tego modelu od razu odniosłem wrażenie, że brytyjskie marki podążają teraz w tym samym kierunku. W grudniu ubiegłego roku Jaguar rozpalił wszystkich swoim prototypem Type 00. Przyznam szczerze, że jako osoba kochająca linię starych Jaguarów, zwłaszcza XJ-ów, patrzę z lekkim niepokojem na ten model. Jednocześnie daje mu kredyt zaufania, gdyż wierzę, że może nas zaskoczyć czymś ciekawym.
Zastanawiacie się co łączy Jaguara i Bentleya? Obydwa auta zrywają z tym, co te marki oferowały w minionych latach. Jaguar robi całkowity reset i zamierza wejść do ligi, w której gra właśnie Bentley. Mam wrażenie, że EXP 15 to odpowiedź z Crewe na plany Jaguara i zabezpieczenie się na wypadek sukcesu „elektrycznego kota”.
Obydwa auta, czyli Bentley EXP 15 i Jaguar Type 00, płyną na fali, którą wygenerował… Rolls-Royce
Uważam, że te auta nie poszłyby w takim kierunku, gdyby nie Spectre. W Goodwood podjęto bardzo odważną decyzję i zdecydowano się zrezygnować z silnika V12 w luksusowym coupe. Wraith odszedł na emeryturę, a jego miejsce zajął bardzo zaawansowany elektryk. Nie jest „najlepszy” pod kątem mocy ładowania czy wydajności, ale to zdaje się nie mieć większego znaczenia.
Sprzedaż Spectre’a jest dużo lepsza, niż zakładano. Ludzie z bardzo grubymi portfelami bez zająknięcia przyjęli nową koncepcję Rolls-Royce’a, nie oglądając się jakoś specjalnie za widlastą dwunastką. Wydawać by się mogło, że będzie dokładnie na odwrót - wszak w przypadku supersamochodów jest dokładnie na odwrót.
Jest tutaj jednak wyraźna różnica. W supersamochodach i hipersamochodach liczy się coś więcej, niż przyspieszenie do 100, 200 lub 300 km/h. Te auta muszą brzmieć i wywoływać gęsią skórkę. Rolls-Royce ma z kolei pieścić zmysły ciszą i luksusem, pozwalając na przyjemne i dyskretne przemieszczanie się w wybrane miejsca. Ładowanie też nie jest problemem, gdyż większość użytkowników takich samochodów może to robić teraz we własnych domach. Realnie więc zyskują jeszcze więcej prywatności.
Wizja dotarcia do takiego klienta ewidentnie kusi ludzi z Jaguara i Bentleya
Wcale mnie to nie dziwi. Obie marki chcą grać w najwyższej lidze, gdzie nie liczą się rekordowe wyniki sprzedaży, a marża na każdym samochodzie. Obawiam się jednak, że coś, co Rolls-Royce mógł zrobić z łatwością, Bentleyowi i Jaguarowi nie przyjdzie tak łatwo.
Przede wszystkim zastanawiam się, czy forma nadwozia, którą przyjęto w EXP 15, jest atrakcyjna. Owszem - jest w tym aucie coś z wielkiego coupe, ale jednocześnie brakuje mu jakiejś elegancji i klasy. Wygląda niczym projekt z Chin, albo wymysł niszowego stylisty. Już nawet Jaguar ma tutaj lepszy pomysł, gdyż po prostu robi wszystko od zera - ale zachowuje przy tym ideę opracowania czterodrzwiowej limuzyny. Moda na crossovery może i jest „opłacalna”, ale na pewno nie wszyscy powinni podążać tą drogą.


