Maxus MIFA 9 - TEST. Czego jeszcze mogliby nauczyć się Chińczycy?
Nie jest tajemnicą, że do chińskiej motoryzacji zabieramy się jak pies do jeża. I słusznie. Maxus MIFA 9 udowadnia, że nie ma się czego bać, ale... Chińczycy też mają pracę domową do odrobienia.
Maxus jest póki co jedną z niewielu firm, które zdecydowały się wejść na polski rynek. Już niedługo to się zmieni, ale póki co to przyczółek i pierwsza "poważna" konkurencja dla aut z innych regionów świata. Maxus MIFA 9, dodatkowo pojawia się niczym grom z jasnego nieba w bardzo trudnym segmencie. I wcale nie dlatego, że jest w nim ciasno. Wręcz przeciwnie - luksusowe, biznesowe minivany to u nas nisza, którą stara się wypełnić Mercedes klasy V i trochę Volkswagen Multivan. Teraz pojawił się też Lexus LM, tak naprawdę jedyny (choć nie do końca) konkurent chińskiej propozycji.
Spójrzmy jednak na ten temat trochę inaczej. Maxus MIFA 9 to "wejście", które wydaje się być odważne i bardzo mocne. Sprawdźmy więc, co oferuje klientom nie tylko w tym segmencie, ale czego się spodziewać.
Maxus MIFA 9 - TEST. "Prostota jest najkunsztowniejsza"
To hasło, które ostantnio wpadło mi w ucho, pasuje idealnie do MIFY 9. I głównie dlatego, że to pierwszy i najpoważniejszy zarzut dla tego samochodu.
Wyposażony niemal kompletnie minivan ma mnóstwo funkcji i możliwości. Mam jednak wrażenie, że producent postawił na wrzucenie ich... w dowolne miejsca. W efekcie, choć autu nic nie brakuje, a system multimedialny działa niemal bezbłędnie, warto spędzić kilkanaście/dziesiąt minut na uczeniu się, co gdzie jest.
Bo naprawdę, nie rozumiem, czemu aby włączyć tempomat muszę dwa razy popchnąć dźwignię zmiany biegów na "Drive". Albo żeby włączyć masaż (swoją drogą bardzo dobry), muszę wejść w "Ustawienia systemowe/fotele/masaż" i dopiero wybrać jedną z opcji. Zresztą pamięć foteli również tam jest. Wiele opcji jest nie tam gdzie trzeba i zdecydowanie za głęboko, jak na częstotliwość ich używania. Do tego np. przyciski na kierownicy są tak słabo podświetlone, że w słoneczny dzień trzeba zgadywać, co gdzie jest na gładkich panelach pod palcami. Za to mamy rozbudowane oświetlenie ambientowe oraz możliwość sterowania szybami... przesuwając je na ekranie centralnym. Śmieszny gadżet, choć przyciski na drzwiach by wystarczyły. Zamiast tego wolałbym możliwość odsuwania i zasuwania "drzwi prezesa" z miejsca kierowcy. Skoro już mówimy o biznesowym wykorzystaniu auta.
Znacznie lepiej pomyślano sterowanie "kapitańskimi" fotelami w drugim rzędzie. "Smartfony" w stylu BMW serii 7 mają wszystkie funkcje, są ergonomiczne i mają wszystko pod ręką.
Niestety, jeśli chodzi o ergonomię, to forma wygrała z funkcją, a tych jest tu wystarczająco dużo, żeby je opisać. Łącznie z tym, że czujniki parkowania podają odległość od przeszkody w centymetrach. Sprytne.
"Chińszczyzna"? To chyba tylko na obiad
Jeśli spodziewaliście się, że chińskie auto jest przeciętnej jakości, to muszę Was rozczarować. Maxus MIFA 9 robi bardzo dobre wrażenie. Owszem, nie jest to klasa S, ale na pewno trzeszczy mniej od klasy V. Wszystko jest solidnie spasowane i wykonane. We wnętrzu użyto też dobrej klasy materiałów. Od alcantarowej podsufitki i słupków, przez skórzaną tapicerkę, aż po plastiki. Wielu producentów europejskich ma gorzej wykonane auta. Można mieć zastrzeżenia do estetyki, ale w ogólnym rozrachunku Maxus wygląda ładnie i schludnie w środku. Nie jest "przegięty", a dwa ekrany mogą kojarzyć się (po raz kolejny) z tymi w Mercedesach. Na szczęście nie na tyle, żeby to jakkolwiek przeszkadzało.
Naprawdę niezła jakość przekłada się też na wygodę jazdy. Samochód jest dobrze wyciszony i pozwala na relaks tak potrzebny w aucie tego typu. Choć biznesowe minivany są stworzone dla pasażerów, również kierowca nie będzie narzekał. Fotel jest miękki, obszerny i naprawdę bardzo wygodny. Do tego podłokietnik, ładowarka indukcyjna, duże schowki i gniazda USB. Naprawdę dobre miejsce pracy.
Przeszkadzają mu niestety asystenci jazdy. Większość należy od razu wyłączyć. To olbrzymi samochód, a asystent pasa ruchu jest bardzo przewrażliwiony więc "drze się" non stop. Podobnie asystent prędkości, a czujnik monitorowania uwagi i zmęczenia kierowcy wysyłał mi tyle komunikatów, że chyba powinienem iść na urlop. Zmęczony byłem niezależnie od pory dnia.
Gdybym tylko mógł zrzucić prowadzenie na kogoś.
W drugim rzędzie Maxus MIFA 9 zapewnia iście królewskie warunki. Fotele są niesamowicie wygodne, do tego mają podnóżki, stoliki oraz szeroki zakres regulacji. Jak bardzo? Otóż, można je rozłożyć niemal do poziomu, zapewniając komfort godny samolotowej biznes klasy. I to w tych lepszych liniach lotniczych.
Nie tylko dla Prezesa
Co ciekawe, chiński van ma też trzeci rząd. Można się do niego łatwo dostać wchodzą pomiędzy środkowymi fotelami. I choć na zdjęciach tego nie widać, to pełnoprawne, całkiem wygodne miejsca, które pozwolą przewieźć (w sumie) siedem osób na dłuższym dystansie. Każdy z własnym uchwytem na kubki, podłokietnikami, osobną klimą i portami USB z tyłu.
Jeśli jedziemy we czwórkę, to możemy przesunąć kanapę do przodu, tworząc spory bagażnik. Bądź powiększyć go do niemalże dostawczych 1010 litrów, kładąc oparcia trzeciego rzędu. Drobne zakupy i kable z kolei bez trudu zmieszczą się w przednim bagażniku.
Moc jest nieistotna. Za to aerodynamika, owszem
Siedzieć w Maxusie można długo, ale sprawdźmy "jak to jeździ?". Elektryczny silnik ma "zaledwie" 245 KM i 350 Nm, czyli niedużo, jak na standardy aut z tym rodzajem zasilania. Ale to wystarcza przy 2,5 tonach auta. Dynamika jest całkiem dobra, auto nie jest może demonem prędkości, ale w żadnym wypadku nie zawadza na drodze. Mimo sporej masy "zbiera się" szybko nawet przy wyższych prędkościach i bez problemu utrzymuje autostradowe zakresy.
Maxus MIFA 9 wyposażono w akumulator o pojemności 90 kWh, z możliwością ładowania mocą do 130 kW. Całkiem sporo. Jeśli auto będzie poruszać się po mieście, to wystarczy ona naprawdę na długo. Choć chińskie auto nie ma zaawansowanych systemów aktywnej rekuperacji, sprawnie odzyskuje energię (ustawienie "Normal"). Będziecie jeździć i tak w jednym, bo wybór jest schowany głęboko w menu.
Na tyle sprawnie, że średnio na tych 90 kWh w mieście powinniście zrobić ponad 400 km. A jak ktoś jest chętny, to dobije do 500 km.
Gorzej jest w trasie. W czasie testu wiał bardzo silny wiatr, który mógł wpłynąć na pomiary, ale nawet przy 100 km/h Maxus potrzebował nieco ponad 25 kWh/100 km. Przy 120 i 140 od 30 w górę . Jak bardzo? Nie wiemy po wskaźnik pokazuje maksymalnie 29,9 kWh/100 km.
Trochę szkoda, ale aerodynamika tego samochodu nie jest jego mocną stroną. W końcu ma (z lusterkami) grubo ponad 2 metry szerokości, 184 cm wysokości, i front niczym ściana domu.
Dziennikarski obowiązek nie pozwala mi nie wspomnieć o problemie z ładowaniem auta. W wyniku jakiegoś błędu auto współpracowało w czasie testu tylko z jednym typem ładowarek. Biorąc jednak pod uwagę, że auto miało przejechane już ponad 13,5 tys. prasowych kilometrów, problem musiał się pojawić niedawno. Problem dotyczy tego konkretnego egzemplarza i według przedstawiciela, ASO pracują nad jego rozwiązaniem.
Całkiem poręczny "mamut"
Wspomniane wcześniej wymiary (a do tego blisko 5,3 metra długości i 320 cm rozstawu osi) nie utrudniają mu jednak manewrowania. Z zestawem kamer i dość dobrze zestrojonym układem kierowniczym, trzeba po prostu brać poprawkę na wymiary i jechać.
Z całkiem dużą dawką komfortu. Maxus MIFA 9 to miękkie auto, nastawione na relaks. Do pełni szczęścia brakuje mi tu pneumatyki, bo 19" felgi czasem przekazują nierówności do wnętrza.
Maxus MIFA 9 - podsumowanie i opinia
Kosztujący 363 tysiące (w tej specyfikacji - dopłata za kolor) Maxus to ciekawy samochód. Jego główną wadą jest ergonomia oraz relatywnie niewielki zasięg w trasie. Poza tym to auto, które kompletnie nie ma się czego wstydzić. Widać, że Chińczycy robią wszystko, żeby samochody były konkurencyjne. Powinni popracować jednak nad przerostem formy nad treścią.
To ostatnie to również zarzut do "wrzucania" swojego flagowca na nasz rynek. Maxus MIFA 9 będzie miał niezmiernie trudne zadanie, bo... nie ma na niego klientów. Choć kosztuje połowę tego, co topowy Lexus LM, jest jednak mniej luksusowy i... mniej uniwersalny. Póki co widzę, że świetnie by się sprawdził jako "shuttle", w hotelach, czy na lotniskach. Ale tego typu usługi w naszym kraju nie są zbyt popularne. Może gdyby zastąpić kapitańskie fotele nieco bardziej zwykłymi i dać nieco niższą cenę, byłby ciekawą alternatywą dla ID.Buzza, albo nawet spalinowych dużych vanów.
DANE TECHNICZNE PRODUCENTA | |
---|---|
MOC MAKSYMALNA | 180 kW (245 KM) |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 350 Nm |
NAPĘD | przedni |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe |
BAGAŻNIK | 1010/2179 l |
BATERIA | 90 kWh |
TYP NADWOZIA | van |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/7 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 5270/2000/1840 mm |
ROZSTAW OSI | 3200 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 2535/250 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 750/100 kg |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | b.d. |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 180 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 5 lat lub 100 000 km |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | |
GWARANCJA NA BATERIĘ / SILNIK | 8 lat lub 200 000 km |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | 356 577 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 356 577 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 362 477 zł |