Najtańsza Klasa G jest najdziwniejsza. I równie fascynująca jak G63 AMG
Najtańsza Klasa G jest... najmocniejsza. I najbardziej kontrowersyjna. Pojeździłem tydzień tym szalonym "elektrykiem" i mam kilka wniosków.
Mercedes uwielbia długie nazwy. Mercedes G 580 with EQ Technology. Z jednej strony rozumiem i szanuję za "niewydzielenie" tego modelu, z drugiej... no dłużej i mniej wygodnie się nie dało. A "elektryczna Klasa G" robi już wystarczająco dużo kontrowersji wokół siebie samym swoim istnieniem.
Jest przedziwnym autem, które jest tak samo abstrakcyjne i bezsensowne, jak... po prostu świetne. Bo w końcu czy to nie jest skrócona definicja każdej współczesnej klasy G? Bez sensu i cudowna?
Klasa G na prąd to herezja, ale... jak to pasuje!
Z tą cudownością to może bym nie przesadzał, bo ten samochód ma kilka wad, ale zaskoczyło mnie to, jak bardzo... nie poczułem tego, że przerobiono go na "elektryka". Choć uwielbiam brzmienie V8-ki w tej generacji mercedesowskiego kiosku, to przecież równie fajnie jeździ się dieslem.
A jak przyjemnie jeździ się... cicho. G580 with EQ Technology, sunąc po mieście jest po prostu w swoim żywiole. Turla się cichutko, a wygląda "jak zawsze". Zwłaszcza jeśli, jak w testowym egzemplarzu, o napędzie świadczy tylko boks na drobiazgi zamiast koła zapasowego (spokojnie, koło można domówić) oraz zielone tablice rejestracyjne. Poza tym to "zwykła klasa G", dodatkowo czarna jak tylko się da. W centrum Warszawy się w zasadzie nie wyróżnia.
Choć na pewno nie można nią z fasonem i rykiem ruszyć spod świateł. Za to na pewno można ruszyć nią szybko. Ten kiosk waży ponad 3 tony i zapewniam Was - nie oszczędzajcie w nim na oponach.
Ma blisko 1200 Nm i o dwa konie więcej niż G63 AMG. Jest minimalnie wolniejszy do 100 km/h, a to oznacza, że jest cholernie szybki. Na wilgotnym asfalcie cztery silniki elektryczne "mielą" oponami przy każdym dynamicznym dodaniu gazu. Pod pewnymi względami jest bardziej szalony niż topowa maszyna z Affalterbach.
Trzeba z nim uważać, bo to trzytonowe monstrum nie traci werwy nawet na trasie. Nie ma też problemu, żeby jeździć autostradą - nawet niemiecką. Nie brzmi, ale idzie jak burza.
W takich warunkach jak burza spada też poziom naładowania akumulatora. A to nie byle jaka "bateryjka", bo ma 120 kWh pojemności, z możliwością ładowania do 200 kW. Zresztą, nic mniejszego nie miałoby sensu w tym samochodzie. W trasie i tak to wystarczy na maksymalnie 250 - 300 km, a i to nie przy prędkościach autostradowych.
Powiedzmy jednak, że w żadnej z wersji klasa G nie jest mistrzem oszczędności. Ważniejsze jest to, że w trybie mieszanym ten elektryczny mastodont przejeżdża między 300, a 400 km, a po mieście osiągalne jest ponad 400 km. Czyli "da się" zrobić taki samochód, będący w jakiś przyzwoity sposób użyteczny.
Terenówka? Tak - równie szalona, co funkcjonalna
Klasa G znana jest z możliwości terenowych. I elektryczny model, według zapewnień producenta, nic z tego nie stracił. Może brodzić, wspinać się, a zaawansowana elektronika i osobne sterowanie silnikami przy każdym kole zastępują mechaniczne blokady mostów. Oczywiście są też G-Steering i G-Turn, gadżeciarskie możliwości obracania, czy skręcania samochodem w miejscu, kiedy trafimy w miejsce, z którego nie da się wyjechać.
To działa, choć miłośników "kręcenia bączków" (tu nabiera to innego znaczenia) pod marketem studzę - auto musi mieć odpowiedni tryb, zapięty reduktor, a nawierzchnia lepiej, żeby faktycznie była dość luźna. No chyba, że lubicie opony zmieniać co chwilę.
Poza tym Mercedes G580 dysponuje sporym wykrzyżem osi, solidnym zawieszeniem i większością możliwości, które znacie z wersji spalinowych.
A przy tym jest komfortowym, dość miękkim autem, które nic sobie nie robi z nierówności na drodze, jest dość zwrotne i bardzo wygodne do jazdy również na asfalcie. Tu serio niewiele się zmieniło.
Podobnie jak we wnętrzu. Zwykły Mercedes klasy G, tylko ma więcej niebieskich wstawek i nieco inne przyciski w miejscu blokad dyferencjałów. Wciąż mamy tu wysoką jakość, multimedia MBUX, obszerne fotele z przodu i nieco mniej wygodną kanapę z tyłu. I nieduży bagażnik. Za to wspomniany wcześniej otwierany schowek "na tylnych drzwiach" jest całkiem sympatyczny i praktyczny, nie tylko na dodatkowe kable. Mam parę zastosowań dla tej półeczki. Na przykład na pikniku. Szkoda, że nie jest chłodzony.
Ciekawa polityka cenowa
1 003 700 zł. 735 200 zł. 685 700 zł. 664 100 zł. Klasa G nie jest tanim samochodem i nie ma takim być. Ale naszpikowany technologią, blisko 600-konny wariant elektryczny rozpoczyna ta ostatnia kwota. Blisko 400 tys. zł taniej niż AMG i 20 tysięcy taniej niż diesel 450d. Testowany egzemplarz jest oczywiście nieco droższy, nawet pomijając fakt, że należy do niedostępnej już linii "Edition One". Ale z podobnym wyposażeniem taką G 580 with EQ Technology możemy postawić pod ładowarką domem za ok. 820 000 zł. Na pewno taniej niż "pięćsetka" z V8 pod maską.
Czy w związku z tym będzie mniej prestiżowy? Dla niektórych pewnie tak. Sam pewnie nie zdecydowałbym się na ten wariant. Ale biorąc pod uwagę, że ten model Mercedesa jest obecnie symbolem statusu, a nie jedynym autem w domu, to odmiana elektryczna "robi show" równie dobrze, co odmiany napędzane standardowymi silnikami. I może legalnie "cisnąć" buspasem, w naszym kraju. Współczynnik bycia ponad wszystkimi wybija poza skalę.
Elektryczna klasa G, czyli Mercedes G 580 EQ - podsumowanie i opinia
Mówiąc całkiem serio - Mercedesowi udał się ten samochód. Nie stracił zupełnie charakteru modelu. Jest nieco inny, ale to stara, dobra "Gelenda" tylko z innym rodzajem napędu. Zawsze waży tyle co mały księżyc, więc dodatkowe kilogramy czuć tylko przy hamowaniu (ale i tak w większości robi to rekuperacja). Jest szybka jak diabli, potrafi robić dziwne rzeczy, a przy tym jest komfortowa, wciąż terenowa, a zasięg nie jest aż tak niski, jak można by się spodziewać.
Szkoda, że nie brzmi tak dobrze, nawet mimo (całkiem niezłego) mruczenia głośnikami w środku. No ale, G 450d też nie brzmi i nikt się jej nie czepia.
DANE TECHNICZNE PRODUCENTA | cztery silniki elektryczne umieszczone przy kołach |
---|---|
MOC MAKSYMALNA | 432 kW (587 KM) |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 1164 Nm |
NAPĘD | AWD |
ZAWIESZENIE PRZÓD | podwójne wahacze poprzeczne |
ZAWIESZENIE TYŁ | sztywna oś |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe went. |
BAGAŻNIK | 620/1990 l |
BATERIA | 116 kWh netto |
TYP NADWOZIA | Kiosk |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4624/1931/1986 mm |
ROZSTAW OSI | 2890 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 3085/415 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | bd |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 4,7 s |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 180 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
GWARANCJA NA BATERIĘ / SILNIK | |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | 664 100 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 664 100 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | ok. 820 000 zł |