Nissan GT-R 2024 to duży problem dla marki. Ten samochód ma już 15 lat
To bez wątpienia najdłużej produkowany samochód sportowy naszych czasów. Nissan GT-R 2024 debiutuje w odświeżonym wydaniu i nie sugeruje rychłego przejścia na emeryturę. Wcale mnie to nie dziwi - Japończycy mają z tym autem ogromny problem.
Przypominam Wam, że ten samochód ujrzał światło dzienne podczas targów w Tokio w 2007 roku. Doskonale pamiętam szok, jaki wywołał. Japończycy zrobili coś, co zdawało się być już niemożliwe - stworzyli naprawdę fenomenalną maszynę, w której inżynieria połączyła się z nowoczesnymi technologiami. Nissan GT-R budził pożądanie i zainteresowanie jak mało które auto.
W 2008 lub w 2009 roku taki samochód regularnie pojawiał się w okolicach mojego bloku w Warszawie. W otoczeniu zwyczajnych budynków w typowej miejskiej sypialni wyglądał niczym przybysz z kosmosu.
To był też moment, w którym tunerzy pokochali ten samochód. A to sprawiło, że GT-R wylądował w rękach osób z grubymi portfelami i zacięciem do rywalizacji. Słynne potwory, które powstawały z myślą o wyścigach na 1/4 mili, zdawały się mnożyć w ekspresowym tempie. GT-R był wszędzie i każdy chciał go mieć.
Tymczasem mamy rok 2023, a Nissan GT-R debiutuje w wersji na rok modelowy 2024
Piętnaście lat po oficjalnym rozpoczęciu sprzedaży Nissan jest w tarapatach. Ten samochód to zarazem wielki wyczyn i przekleństwo marki. Wiecie dlaczego?
Otóż już w tym 2007/2008 roku Japończycy zawiesili poprzeczkę bardzo wysoko. "Zwyczajny" sportowy Nissan, nie będący w żadnym stopniu supersamochodem, objeżdżał jak chciał większość konkurentów. A inżynierowie marki wciąż dokręcali śrubę i poprawiali wszystko, co się dało. Nie było drugiego auta za takie pieniądze, które w mniej niż 3 sekundy rozpędzało się do setki - a GT-R w seryjnej postaci potrafi to zrobić.
Problem w tym, że czasy się zmieniły. Nissan GT-R R35 jest reliktem najwspanialszego okresu w motoryzacji, gdy nikt nie szczypał się z wydatkami, a inżynieria korespondowała z nowoczesnymi technologiami. Następca tego samochodu, czy tego chcemy czy nie, będzie zelektryfikowany w mniejszym lub większym stopniu. A to oznacza dodatkowe kilogramy i walkę o zachowanie dobrych właściwości jezdnych.
Nissan GT-R był po prostu zbyt dobry na swoje czasy
Z tego powodu japońska marka może go śmiało oferować nawet 15 lat po premierze. Może nie jest to samochód o wyglądzie, który wciąż porywa. Nie ma w nim najnowszych multimediów, ani też najpiękniejszego wnętrza.
Osiągi jednak wciąż nie odstają od najnowszych sportowych i supersportowych samochodów.
Zobacz premierę nowego Nissana GT-R
Najnowsza wersja wciąż nie rozczarowuje
Japończycy delikatnie odświeżyli ją wizualnie z przodu i z tyłu, całkowicie zmieniając kształt zderzaków. Te oczywiście zoptymalizowane są pod kątem aerodynamiki, tak aby przepływ powietrza był jak najbardziej korzystny.
Sercem modelu GT-R R35 pozostaje jednostka VR38DETT, która w standardowej wersji generuje 570 KM i 600 KM w wydaniu Nismo.
Oferta na nowy rok modelowy składać się będzie z modelu T-Spec, o nieco bardziej łagodnym charakterze i z wersji Nismo Special Edition. Ta pierwsza stawia na większą uniwersalność i ma nieco bardziej "komfortowe" nastawy zawieszenia. Wyróżnią ją także charakterystyczny lakier, który oferowany był w limitowanej serii modelu R34 GT-R.
Wariant Nismo Edition jest z kolei nastawiony na osiągi i właściwości jezdne. Tutaj kompromisów nie ma - nie tylko w konfiguracji zawieszenia i napędu, ale także we wnętrzu, gdzie kierowca i pasażer siedzą na lekkich i bardzo cienkich fotelach Recaro.
Nissan GT-R 2024 pozostaje w ofercie w Japonii
Z Europy ten samochód zniknął w ubiegłym roku, oczywiście ze względu na normy emisji spalin. To samo najprawdopodobniej stanie się z nim w USA, gdzie także wymagania stawiane wobec producentów rosną z roku na rok.