Opel Mokka 1.7 CDTI 4x4 Cosmo

Trzymając się naturalnych skojarzeń z pobudzającym napojem, chciałoby się powiedzieć, że Opel chciał nam zaserwować smaczne, aromatyczne, czarne Espresso z czekoladą. Testowa Mokka owszem, jest czarna, ale poza tym szlachetnej arabiki nie przypomina, raczej przywodzi na myśl kawę zbożową.

No, ewentualnie możemy uznać, że to "rozpuszczalna". Już wyjaśniam dlaczego, zwłaszcza, że Mokka ma kilka mocnych punktów. Miał to być oryginalny crossover, niewielki SUV segmentu B. No i taki jest. Widoczny na zdjęciach ma nawet napęd na cztery koła, co wcale nie jest takie pewne w tej kategorii. Posiada również niewielkiego, ale mocnego diesla i bogate wyposażenie. Ma więc teoretycznie wszystko, co potrzebne do tego, żeby przekonać do siebie zarówno klienta, jak i wybrednego dziennikarza motoryzacyjnego.

Gdzie z tym SUV-em
Wszyscy moi koledzy po fachu już się poznęcali nad urodą Mokki. Samochód jest dość ciekawy, ma zwartą sylwetkę z wyraźnymi przetłoczeniami, które niejako go powiększają. Cierpi jednak na przerost "brody". Przód schodzi tak nisko, że dokładka zderzaka nie tylko uniemożliwi nam przejazd gorszymi leśnymi drogami, ale i wykluczy niektóre podjazdy pod krawężnik. Z tyłu problemu nie ma, więc jakby co, można próbować na wstecznym. Wyposażony w 18-calowe felgi Opel, ze wspomnianym przednim zwisem oraz niewielkim prześwitem, faktycznie raczej pokazuje, że jego miejsce jest w mieście i wcale nie zależy mu na tym, żeby zjeżdżać z utwardzonych dróg. Skąd jednak w takim razie 4x4 oraz asystent zjazdów ze wzniesienia? Czyżby tylko chęć połechtania ego właściciela? Bardzo możliwe, choć akurat 4x4 to dobry wynalazek, nawet jeśli jest tylko dołączane i nie ma nawet możliwości zblokowania napędu na stałe. Na pewno poprawia trakcję i bezpieczeństwo w warunkach zimowych.

Sama Mokka prowadzi się nawet "na sucho" całkiem przyzwoicie. Mimo wspomnianych całkiem sporych felg, opony mają solidny profil i mały Opel nie wybija plomb swoim pasażerom. Oczywiście, na zakrętach wysokie i wąskie nadwozie wychyla się nieco, ale nie bardziej niż inne samochody tej klasy. Można powiedzieć, że pod względem komfortu udało się wypracować przyzwoity kompromis. Pod względem bezpieczeństwa i pewności prowadzenia również nie ma się czego wstydzić. Mokka ma lekką tendencję do płużenia przodem, ale nie ma żadnej przypadłości, która skreślałaby ją w oczach 90 proc. klientów. Po prostu sprawnie się przemieszcza, dostarczając odpowiednie informacje o nawierzchni i kierunku ruchu przez układ kierowniczy i zachowując się przy tym przewidywalnie.

Na pewno na pochwałę zasługują hamulce. Wygląda na to, że flagowa europejska marka koncernu GM w końcu uporała się z problemem dozowania siły hamowania. Mokka pod względem podwozia jest całkowicie "bezobsługowa" i nie wymaga od kierowcy nic poza tym, czego nauczył się na kursie. To bardzo dobra wiadomość, w końcu nie każdy potrzebuje samochodu "ambitnego", który wymaga specjalnego traktowania, żeby w pełni się nim cieszyć. Ale na pewno nie możemy traktować Mokki jako SUV-a. Ta podniesiona Corsa to po prostu... podniesiona Corsa.

Segment B
Niestety, mimo że Mokka z zewnątrz sprawia wrażenie sporej, jest całkiem wysoka i ma ponad 4 metry długości, we wnętrzu wszystko wygląda jak w Corsie. Przestrzeni jest wystarczająco, ale nie można powiedzieć, żeby był jej nadmiar. Większość kompaktów oferuje więcej miejsca, przede wszystkim na szerokość. Kierowca i pasażer mają również tunel środkowy, który przeszkadza trochę kolanom. Same fotele, choć są dość wygodne, są zbyt wąskie i mają za małe możliwości regulacji. Przy moim niewielkim wzroście nie byłem w stanie ustawić sobie fotela "pod siebie" - zabrakło ze trzech centymetrów na wysokość.

Z tyłu jest... lepiej. Kanapa jest wygodna i podróż dla dwójki pasażerów nie będzie żadnym wyrzeczeniem. Jest to dość zaskakujące, że w samochodzie tej wielkości lepsze wrażenie robi tył, niż przód, ale jak widać, projektantom Opla "tak wyszło".

Bagażnik teoretycznie oferuje minimum 356 litrów pojemności. Co nie przekłada się na praktykę, bo "na oko" przestrzeni na bagaż jest co najmniej kilkadziesiąt litrów mniej. Możliwe, że wynika to z posiadania przez Mokkę koła zapasowego. Jednak jeśli będziemy pamiętać o segmencie samochodu, możemy uznać bagażnik za całkiem przestronny - w miejskich samochodach jest pod tym względem gorzej.

Jeśli przyjrzymy się wykończeniu, zobaczymy że Mokka niczym nie zaskakuje. To standard, do którego przyzwyczaiła nas Insignia, czy Astra. Jest solidnie, materiały są dość porządne i nie za bardzo jest się do czego przyczepić, no chyba że zaczniemy mówić o ergonomii. Oczywiście, są zwolennicy "oplowskich" desek (wszędzie są niemal identyczne), którzy docenią dublujące się przyciski, pokrętła wciskane i milion guzików, ale ja należę raczej do tych, którzy wolą mniej rozszalałą klawiszologię. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby wnętrze Mokki było złe. Jest po prostu typowe dla przedstawicieli producenta z Russelsheim.

Mocny, głośny punkt
Testowana Mokka wyposażona była w silnik diesla o pojemności 1,7 litra. Dostarcza on 130 KM i solidne 300 Nm. Miałem z nim już do czynienia w Chevrolecie Cruze, jednak w Oplu ma on dwie wady. Jedna to głośność - Mokka jest wyraźnie gorzej wyciszona niż Chevrolet. O ile na trasie jest bardzo przyzwoicie, to podczas częstego ruszania i przyspieszania w jeździe miejskiej klekotanie może irytować. Druga wada wynika z charakteru silnika, ale uwypukla ją potężna masa Mokki (1,5 tony) oraz charakterystyka skrzyni biegów. Maksymalny moment obrotowy osiągany jest dopiero przy 2000 obr./min., przez co często po prostu brakuje "ciągu" w niższych partiach obrotów, żeby dynamicznie zebrać się bez redukowania. Trzeba się trochę namachać lewarkiem sześciostopniowej skrzyni - czasem nawet wymagane jest zrzucenie o bieg niżej, niż mogłoby się nam zdawać. Sam drążek pracuje dość dobrze, z odpowiednim oporem i dość precyzyjnie, więc "wachlowanie" nie jest dla kierowcy męczarnią.

Przejdźmy do zalet silnika. Mimo wspomnianej dużej masy, Opel przyspiesza do 100 km/h w poniżej 10 sekund, co można uznać za niezły wynik. Trzeba silnik przegonić w wyższe partie obrotów, ale poskutkuje to naprawdę przyzwoitą dynamiką. Zarówno wyprzedzanie w trasie jak i utrzymanie wyższej prędkości, nie są dla Opla problemem. Pod tym względem jednostka spisuje się nadzwyczajnie dobrze.

Ma ona jeszcze jedną zaletę. To oszczędność. Ja wiem, że to teoretycznie nieduży samochód, jednak wyniki spalania, które udało mi się osiągnąć, naprawdę godne są auta miejskiego, z silnikiem sporo słabszym. Jeżdżąc tydzień po Warszawie, stojąc w korkach wynikających z otwarcia nowej obwodnicy, pchając się do centrum i wszędzie tam, gdzie akurat byłem potrzebny, nie udało mi się zbliżyć do poziomu 7 l/100 km. Komputer raz pokazał taki wynik, ale jak wybrnąłem ze "stania" i zacząłem jechać, silnik się uspokoił. Średnio w mieście Mokka zużywała niecałe 6,5 l/100 km. W trasie do głosu dochodzą opory powietrza i problemy natury "fizycznej", ale i tak jest nieźle. Poza terenem zabudowanym widziałem wskazania na poziomie 4,3 litrów na "setkę". Ciężko to utrzymać, ale tankowanie pokazało, że wahające się między 4,5 a 5,5 l wyniki w teście pozamiejskim, daje wynik uśredniony na poziomie 4,9 l/100 km. W ten sposób możemy uznać, że większość wad wymienionych wcześniej jest nie tak istotna, bo skoro mamy całkiem dynamiczny, a przy tym bardzo oszczędny samochód, to nic więcej nie trzeba.

Przebudzenie
Trzeba. Raczej zwariować. Albo założyć, co też czynię na potrzeby tego testu, że cena Mokki jest ceną wyjściową, a rabaty będą sięgać 20-30 proc.

Opel skonfigurował prasówkę "optymalnie", to znaczy dołożył tam wszystko, co tylko się dało. Od kamery cofania, przez szyberdach, skórzaną tapicerkę, aż po kamerę Opel Eye i aktywny tempomat. Jest wszystko, czego potrzeba do szczęścia i jeszcze trochę, żeby nie było nudno. Zwłaszcza podczas patrzenia w cennik. Startowa cena "wszystkomającej" wersji Cosmo z tym silnikiem i napędem na cztery koła, to już jest 99 000 zł, co jest nieco zbyt wygórowaną ceną. Dokładamy wspomniane dodatki i co? I kalkulator pokazuje nam 120 400 zł. Wychodzimy więc z salonu Opla. Idziemy na przykład do Volkswagena, albo Toyoty. W okolicach tej kwoty możemy wybierać w RAV4, albo w Tiguanie 2.0TDI. Gorzej wyposażonych, ale jednak "pełnowymiarowych". Pozostając w obrębie crossoverów, możemy udać się na przykład do Peugeota. Właśnie debiutuje 2008. Nie ma on niestety napędu na cztery koła, dzięki czemu musi być sporo tańszy. I jest - o 24 tys. zł. W Oplu rezygnacja z 4x4 to oszczędność 7000 zł. Czyli i tak 17 tys. różnicy.

Jest jeszcze "bliźniak" - Chevrolet Trax. Oczywiście, nie jest wyposażony we wszystko to co Opel, bo GM nie jest organizacją charytatywną. Jak to w Chevrolecie, nie ma ksenonów, czy aktywnego tempomatu z Opel Eye. Ale i tak nie przekroczy "setki" z ceną.

Zalety:
+ oszczędność silnika
+ niezła dynamika
+ bogate wyposażenie
+ komfortowe i pewne zawieszenie

Wady:
- cena
- zbyt niski przedni zwis
- niewielki bagażnik i drobne braki w ergonomii

Podsumowanie:
Mokka jest jak wspomniana kawa zbożowa. Można pić, są zwolennicy takiego napoju, ale z prawdziwą kawą nie ma za wiele wspólnego, choć wiele obiecuje. Otrzymujemy mały, ale ciężki samochód, z ciężkostrawną ceną i niespełniający wymagań dla crossovera - przodem można zawadzić o byle gałąź. Za to Opel przekonuje solidnym zawieszeniem i niezłym prowadzeniem oraz w miarę dynamicznym i "przeoszczędnym" silnikiem. Mechanika jest więc na odpowiednim poziomie. Mokka gubi się gdzieś jednak marketingowo i trudno ją uznać za bardzo dobrą ofertę w klasie.