Pięć samochodów z japońskiego rynku, których brakuje nam w Europie
Wszyscy wiemy, że japoński rynek rządzi się swoimi prawami. Nawet osoba znająca się na motoryzacji, przez pierwszych kilka dni w Kraju Kwitnącej Wiśni będzie miała problem z rozpoznaniem wielu modeli. Wybraliśmy dla Was pięć z nich, którymi z pewnością chcielibyście się przejechać.
Odpuszczę sobie w tym tekście najmocniejsze wersje znanych w Europie samochodów. Wszyscy wiemy, że Subaru oferuje tam 300-konnego Levorga, niemal dowolną Hondę można zamówić z pakietem Mugena, a każdy z tamtejszych producentów w swoich salonach trzyma mnóstwo lodówek na kółkach, zwanych Kei Carami, które tłumnie „zaludniają” japońskie ulice. Kiedyś wybór byłby jeszcze cięższy, kilka/kilkanaście lat temu oferowane były mocarne Skyline’y sedan, Toyoty Soarer, czy choćby model Vulcan, będący Aurisem z 3.5-litrowym V6 pod maską. Dziś podstawowy japoński samochód ma milion hybrydowych wersji (Hondy Accord i Legend oferowane są wyłącznie jako hybrydy). Zapraszamy jednak do przejrzenia tych kilku najciekawszych i niekoniecznie "dopędzanych" prądem.
Daihatsu Copen Robe/Cero
Zaczynamy od Kei Carów, które wywołują radość. Daihatsu samego Copena ma kilka wersji, z których każda występuje w kilku wersjach. A Robe i Cero to… w zasadzie ten sam samochód, który wygląda zupełnie inaczej. Nie rozumiecie? Każdy z tych modeli możecie kupić osobno. I sobie upalać 64-konnego roadstera o masie 850 kg. Ale możecie też kupić zestaw paneli nadwozia oraz lamp, i zmienić sobie model Robe w Cero, albo Cero w Robe. Albo zrobić przód od tego, a tył od innego. Mogą być nawet w innych kolorach. Niestety w Copenie brakuje tylnego napędu i tego już nie da się tak łatwo pozmieniać.
Honda S660
RWD znajdziemy z kolei w kolejnym Kei Carze. Honda S660 jest duchowym następcą modelu „S” z lat 60-ych, z nieco zmienioną filozofią. Mianowicie, poza napędem na tył, najmniejsza sportowa Honda również silnik posiada za plecami kierowcy. Centralnie umieszczona jednostka z powodu japońskich przepisów nie może mieć więcej pojemności niż 660 ccm oraz 64 KM. I podobnie jak Daihatsu, waży ok. 850 kg. Zapowiada się fantastycznie. A co ciekawsze, mówi się o litrowym, doładowanym silniku (ok. 130 KM) w wersji na rynki eksportowe. Ja już zapisuję się w kolejce, bo S660 w salonie można dostać za ok. 65 tys. zł.
Toyota Crown Athlete
Rodzina Toyot z serii Crown obejmuje wiele modeli. Od modelu Comfort, który wygląda, jakby zatrzymał się stylistycznie w drugiej połowie lat 80-ych (a przy tym jest podstawową taksówką na drogach w Japonii), aż po topowego Athlete. Wielki sedan z tylnym napędem, segmentu mniej więcej E, z bogatym wyposażeniem i fabrycznym „pakietem tuningowym”. Do dyspozycji kilka silników, w tym 2.0 turbo, znane ostatnio z Lexusa, 2,5-litrową hybrydę, która w przeciwieństwie do europejskiego odpowiednika osiąga przyzwoite 220 KM, a także 3,5-litrowe V6 o mocy 315 KM. Do wyboru napęd na tył, albo AWD. Idealna baza pod tuning w stylu VIP, albo mocny sedan do jazdy na co dzień.
Toyota Vellfire
Jak nie sedan, to może minivan? Potrzebujecie dużo miejsca i dobrych osiągów, a 2.0 Ecoboost w Fordzie Galaxy jest niewystarczający? Vellfire, będący zmodyfikowaną Toyotą Alphard odpowiada na Wasze potrzeby. Nie dość, że wygląda z przodu jak Lord Vader, można go zamówić na wielkich kołach, a w środku znajdziecie 6 komfortowych miejsc (albo 7 nieco mniej wygodnych) i mnóstwo bogatego wyposażenia, to jeszcze oddaje do dyspozycji silnik V6. Oczywiście 3.5 litrowy, o mocy 280KM. Mimo ponad 2 ton masy własnej do 100km/h przyspiesza poniżej 8 sekund i jak twierdzą właściciele, z 7 pasażerami na pokładzie spokojnie utrzymuje ok. 190km/h. Do zamówienia jako FWD lub z napędem na obie osie. Szaleństwo.
Toyota Century
Najwyżej pozycjonowany na japońskim rynku samochód. Na jego bazie powstała limuzyna japońskiego cesarza. Century to model na tyle specjalny, że od 1967 roku mamy dopiero jego drugą generację (debiut w 1997). Od drugiej połowy lat 90-ych pod maską spoczywa pięciolitrowe V12 opracowane wyłącznie dla tego modelu i nie występujące nigdzie indziej (jedyne seryjne V12 w japońskim samochodzie). Napęd wyłącznie na tył, moc 280 KM i bardzo bogate wyposażenie dbające o komfort podróżnych: od pneumatycznego zawieszenia, po dodatkowe ekrany dla drugiego rzędu siedzeń, lodówki, stoliki itp. Na drogach wcale nie są bardzo dużą rzadkością: poznacie je po tym, że w większości mają zasłonięte firanki na tylnych oknach. Kto nimi jeździ? Nie wiadomo nic poza tym, że na pewno są to osoby bardzo ceniące japońską tradycję i klasyczną elegancję.