Pojechałem poznać samozwańczego kierownika ładowarki i popatrzeć na kolejkę. Tymczasem nikogo tam nie było

Wybrałem się do Nadarzyna, aby poznać kultowego już kierownika darmowej ładowarki dla samochodów elektrycznych. Liczyłem na to, że ustawię się w kolejce. Moje rozczarowanie było ogromne...

Zapewne słyszeliście już o słynnej ładowarce na parkingu P+R w Nadarzynie. Jeśli jednak jakimś cudem ominęła Was ta historia, to opiszę ją w skrócie. Na parkingu w centrum tej miejscowości, tuż obok przystanku autobusowego, jest stacja ładowania, w pełni darmowa. Jak łatwo się domyślić "za darmo to uczciwa cena", więc kolejka chętnych do skorzystania z tej ładowarki zrobiła się bardzo długa.

Tutaj do akcji wkroczył człowiek, który postanowił "uporządkować" sposób użytkowania tego urządzenia. Korzystając z aplikacji Plugshare, służącej do wyszukiwania punktów ładowania, stworzył listę kolejkową, wedle której kierowcy mieli się ładować.

Tym samym jeśli nie byliście na liście, podjechaliście na parking P+R Nadarzyn aby się podładować i akurat było wolne miejsce przy ładowarce, to czekał Was "lincz społeczny", gdyż za chwilę ktoś miał zająć to miejsce. Oczywiście zgodnie z listą, którą zarządzał samozwańczy szeryf. W aplikacji Plugshare podpisuje się jako "Jacek EV".

Sytuacja w pewnym momencie wymknęła się spod kontroli, gdyż wieść o planowaniu kolejności ładowania obiegła internet. Oczywiście pojawiło się dużo trolli, którzy naśmiewali się z tego całego zdarzenia. Prawda jest jednak taka, że to całe "planowanie kolejności ładowania" na publicznej darmowej ładowarce obnaża absolutny brak sensu istnienia takich punktów.

ładowarki nadarzyn szeryf

Samozwańczy kierownik ładowarki, szum w mediach i "radosny" koniec sytuacji. Sytuacja z Nadarzyna pokazała, że nie stać nas na darmowe rzeczy

Stwierdziłem, że skoro mam akurat elektryka w garażu, to grzechem byłoby nie podjechać do Nadarzyna. Wskoczyłem za kierownicę, ustawiłem nawigację i radośnie ruszyłem na południe. Zakładałem, że jeśli miejsce będzie wolne, to skorzystam z ładowarki i się na niej podładuje - przynajmniej chwilę.

Sama ładowarka, stare urządzenie ABB, wygląda bardzo niepozornie. To malutki słupek, wciśnięty obok jednego z miejsc parkingowych. Moc ładowania nie jest duża, ale brak opłaty działa niczym magnes na wiele osób.

W kolejce, na aplikacji Plugshare, "ustawiali się" właściciele najróżniejszych samochodów. Były tutaj stare Leafy, były też nowe Mercedesy EQE i EQS. Każdy walczył o to, aby w określonych godzinach "zatankować" za darmo, nawet jeśli wymagałoby to ustawienia planu dnia pod to jedno ładowanie. Absurd, nieprawdaż?

Ku mojemu zdziwieniu na miejscu zastałem pustkę. Miejsce było wolne, ładowarka nieużywana, a w okolicy nie widziałem nawet jednego samochodu, który czaiłby się na swój slot. Zaparkowałem więc, aczkolwiek z ładowania nic nie wyszło, gdyż nie zauważyłem braku właściwego kabla. Tu potrzeby jest prosty kabel ze złączem Type2, ten, który miałem w bagażniku (na co nie zwróciłem uwagi), miał końcówkę do "siły".

Postanowiłem więc po prostu postać w tym miejscu i poczekać na pierwszego "umówionego" kierowcę. Przez ponad 20 minut nikt nie podjechał, a ja poczułem się niczym Marcin Najman w Częstochowie. Pozostało więc skapitulować i odjechać.

Powód takiego stanu rzeczy był prosty: gmina wyłączyła ładowarkę

Jak widać w Nadarzynie ktoś uznał, że ta cała sytuacja nie stawia urzędu gminy i wójta w dobrym świetle. Urządzenie odcięto od zasilania, a 1 stycznia teoretycznie ma ruszyć tutaj system normalnych opłat. To oznacza, że kolejek raczej już nie będzie, a pan Jacek będzie musiał znaleźć nowe zajęcie.

ładowarki nadarzyn szeryf

Z pewnego punktu widzenia rozumiem ideę "uporządkowania" działalności takiego obiektu. Tu pojawiła się inicjatywa oddolna, aczkolwiek całkowicie chybiona. Darmowa ładowarka powstała za pieniądze gminne (lub z dotacji) i ma być dostępna dla każdego.

Obowiązku korzystania z aplikacji Plugshare nie ma, więc wiele osób może nawet nie zdawać sobie sprawy z faktu, że ktoś tworzy cały system kolejkowy. Dochodziło więc do scysji, gdzie postronna osoba była niemal linczowana za wepchnięcie się na ładowanie poza "ustaloną kolejnością". Wyimaginowaną, rzecz jasna.

Darmowa ładowarka to zło wcielone, ale cały ten "show" obnażył także inny problem

Użytkownicy samochodów elektrycznych, zwłaszcza tak zwani "early adopters", w dużej mierze szkodzą elektromobilności. Z czystej ciekawości śledzę różne grupy, w których kierowcy elektryków wymieniają się najróżniejszymi opiniami. Ci, którzy nie czują się jeszcze gotowi do przesiadki do elektryka, są piętnowani. Ci, którzy nie mogą sobie pozwolić na komfortowe ładowanie (bo mieszkają przykładowo w starym bloku) dostają fenomenalne rady pokroju słów dawnego prezydenta Komorowskiego - "weź kredyt, zmień pracę (i kup sobie dom, z fotowoltaiką i magazynem energii)".

Tu dodatkowo użytkownicy samochodów elektrycznych uznali, że każdy ma wręcz psi obowiązek korzystać z aplikacji Plugshare. Brzmi to tak, jakby bez niej nie dało się jeździć pojazdem na prąd.

Swoją drogą: Nadarzyn nie jest jedynym miejscem, gdzie dochodzi do takich sytuacji

Co prawda pod adresem Nadarzyna można użyć już czasu przeszłego, niemniej czas teraźniejszy odnosi się np. do ładowarki w Wieliszewie. Sytuacja jest podoba: w aplikacji Plugshare tworzy się cały system kolejkowy. Absurd goni absurd, gdyż ludzie specjalnie podjeżdżają o 1:30 w nocy (lub nawet później), aby naładować się za darmo.

ładowarki Wieliszew PKP

Jeśli ktoś kupuje Mercedesa EQE, EQS lub elektrycznego Macana, to stać go na ładowanie na normalnych, znacznie szybszych ładowarkach. Ba, w przypadku programów ładowania dla klientów, ceny na szybkich ładowarkach są często naprawdę atrakcyjne. Nie jestem w stanie pojąć toku myślenia, który kieruje takimi ludźmi.

Swoją drogą, ciekawe czy kiedykolwiek przyszło im tankować samochód "za darmo". Nie słyszałem o takiej sytuacji

Wszystkie gminy i miasta powinny po prostu wprowadzić system płatności za ładowanie. Rozsądny, dobrze wyceniony, przyjazny, ale jednak porządkujący cały ten chaos. Fani oczekiwania na swoją kolej powinni z kolei pomyśleć o inwestycji w robota kolejkowego EWA 1, który zajmie im miejsce wśród chętnych do skorzystania z ładowarki.