Prince & Skyline Museum. Głęboko ukryty skarb dla miłośników marki
Ukryte na głębokiej prowincji, mało dostępne, w miejscu totalnie nie kojarzonym z motoryzacją. A jednak Prince & Skyline Museum jest warte odwiedzenia.
Byłem zupełnie zaskoczony, gdy odkryłem, czym obecnie zajmuje się Kozo Watanabe. Ten emerytowany japoński inżynier jest dobrze znany miłośnikom samochodów z czerwonym "R" na atrapie. Pracując przez wiele lat w Nissanie, był odpowiedzialny za wiele projektów związanych ze sportem. Uważany jest za ojca Skyline'a GT-R R33 oraz R34. Pracował też przy doszlifowaniu serii R32, czyli pierwszego GT-R nowożytnej ery, zwanego Godzillą. Watanabe-sama obecnie jest emerytem, jednak wciąż pełni rolę doradcy przy Prince & Skyline Museum.
Gdzie? To jest takie muzeum? To musiałem się tam wybrać!
Prince & Skyline Museum, Okaya, prefektura Nagano
Niewielka, jak na Japonię, miejscowość Okaya mieści się w prefekturze Nagano i jest w zasadzie pośrodku niczego. Owszem, niedaleko są piękne góry, a blisko pięćdziesięciotysięczne miasto leży nad malowniczym jeziorem Suwa. Znane jest z potraw z węgorzy oraz Muzeum Jedwabiu.
Raczej nie traficie na nie ani w przewodnikach, ani nawet w tych publikacjach, dotyczących motoryzacyjnego zwiedzania Japonii.
Samo muzeum mieści się na wzgórzu górującym nad miastem, w dużym parku. Po drodze nie znajdziecie drogowskazów, poza tym, że przy schodach prowadzących do budynku stoi wbity w ziemię kijek z kartką przedstawiającą Skyline'a GT-R Hakosuka i informacją, że do muzeum "to tędy".
Perła dla miłośników marki
Jeśli spodziewacie się wyjątkowej ekspozycji, spektakularnych sal, jakiejkolwiek interaktywności, to na pewno się zawiedziecie. Prince & Skyline Museum jest niewielkim budynkiem, który zatrzymał się w czasie jeszcze w latach 90-ych.
W Muzeum Prince & Skyline, zgodnie z nazwą, znajdziemy modele od początku linii Skyline, czyli również te auta, sprzedawane pod marką Prince.
Ciasno ustawione w salach wystawowych są upchane niczym w garażu, albo szopie, gdzie czekają na lepszy los. Wszystkie jednak są w nienagannym stanie, co nawet w bogatych muzeach nie jest oczywistością.
Przy wejściu, razem z biletem (1000 JPY) dostaniecie mapkę z rozmieszczonymi modelami samochodów w hali. Jest po japońsku, ale oznaczenia modeli dla żadnego fana nie będą niespodzianką.
Znajdziemy tam między innymi Prince'a Glorię Super 6, który woził oficjeli i sportowców podczas Igrzysk w Tokio w 1964 roku. Są też modele ALSID i BLSID-3, czyli wczesne Skyline'y z lat 50-ych, a także modele cabrio. W bocznej salce znajdziemy mniejsze modele marki oraz auta dostawcze.
Magiczna jest jednak "wyścigowa" część muzeum.
Bo w Prince&Skyline Museum znajdziemy mnóstwo przykładów wyścigowej historii modelu. Od serii KPGC10 (czyli ta generacja, z której powstał GT-R Hakosuka) przez modele R31, R32, czy R33, które mają za sobą kawał sportowej historii.
Jeden z R32 to pierwsze Nismo - z numerem nadwozia 10001. Ma listę zwycięstw i podiów, która ledwo mieści się na kartce.
Znajdziemy też R32 w barwach BP, którym ścigał się legendarny Tom Kristensen.
Z aut cywilnych również warto wymienić kilka modeli. Prince & Skyline ma wyjątkową kolekcję dla GT-R-owych nerdów. GT-R R33 Skyline sedan? Proszę bardzo. R32 z szyberdachem, którego nigdy nie było w sprzedaży? Jest. A może Tommykaira M20? Czyli pierwszy samochód w pełni zmodyfikowany przez firmę, która była pierwszą oficjalną firmą tuningową w Japonii? A proszę bardzo.
Kącik miłośnika GT-R R34 jest równie ciekawy. Od modelu, który ustanawiał rekordy na Nurburgringu (ma zachowane wszystkie naklejki z czasów testu) oraz ostatni R34 V-Spec II "Nur.", który wyjechał z fabryki Murayama? A proszę bardzo. Możecie go podziwiać. Tak samo jak wyjątkowy prototyp R34. Trudno go poznać, bo wygląda jak R33, ale to muł testowy, na którym testowano ostateczne ustawienia napędu i silnika. Swego czasu budził na japońskich torach wyścigowych sensację.
R33 "i pół" czyli muł testowy zwany Krukiem
W całym muzeum są zaledwie 34 samochody, ale każdy fan Nissana powinien je zwiedzić, żeby móc zajrzeć w głąb tej historii.
Oprócz samochodów w Muzeum znajdziemy zdjęcia, modele (duuużo modeli), elementy aut, silniki RB, film pokazujący historię wyścigową Nissana, a także niewielki sklepik z pamiątkami. Niewielki, ale bogato wyposażony. Naklejki, modeliki, breloczki, koszulki, a także kubki, czy... porcelanowa zastawa z Nissanem GT-R będą dobrym uzupełnieniem wycieczki.
Mimo tego, że wszystko wygląda, jakby dawno tam nikt nie zaglądał, to Muzeum jest warte odwiedzenia, jeśli będziecie przemieszczać się gdzieś przez japońskie góry.