Nikt już nie chce być tani i stylowy. Gdzie się podziały wszystkie popularne coupe?

Co się stało z wieloma samochodami, które lata temu rozbudzały pasję do motoryzacji? Producenci położyli na nas krzyżyk i mówią wprost: "albo fortuna, albo crossover". Na proste, tanie coupe dla dwóch osób nie ma co liczyć.

Nie widzę w tym wszystkim sensu. Mamy starzejące się społeczeństwa, o przekroju rodziny, w którym poza parą coraz częściej pojawiają się określenia "psiecko", "kocórka", czy "psynek". Tymczasem, gdy spojrzymy w oferty producentów, widać, że chyba każdy chce jak największego samochodu, zdolnego do przewiezienia lodówki (raz na 6 lat, pewnie), zabrania się z namiotem na koniec świata, a w najlepszym razie zapędzenia na tył trójki dzieci (z czego mniej kochane, bo na środku kanapy nie posadzimy nikogo, kogo lubimy). A gdzie fajne auta dla dwójki? Tanie coupe, które dobrze wygląda, nie kosztuje fortuny i wcale nie musi być bardzo szybkie.

Tanie coupe miały swój czas, teraz nikomu się nie opłacają

Ford Puma, Opel Tigra, Hyundai Coupe, Toyota Paseo oraz wiele innych. W latach 90-ych można było dopłacić stosunkowo niewiele, by cieszyć się autem o nadwoziu 2+2, które wyglądało oryginalnie na drodze.

Niektóre z tych aut były tylko ciekawszymi wersjami nadwoziowymi klasycznych aut, a niektóre potrafiły naprawdę dużo. Kto spojrzał na scenę tuningową późnych lat 90-ych i 2000-ych, znalazłby Hondy Civic Coupe w kilkudziesięciu wersjach i stylach. Samochód był popularny, łatwy w zakupie i utrzymaniu. A zapewniał nieco więcej sportowych wrażeń. Kierowcy, którzy zdecydowali się na Forda Pumę z silnikiem 1.7, również doceniali to, jak ten samochód, nawet "w serii" się prowadził.

tanie coupe

Ale przede wszystkim, były jakieś

Nie były praktyczne, bardzo uniwersalne, czy pozwalające na "zdobywanie świata", ale były wyraźnym sygnałem dla młodych, że mogą mieć coś fajnego w gamie producenta. Ci ludzie często potem przesiadali się do większych i droższych aut tej samej marki, wiedzeni dobrymi doświadczeniami, czy sentymentem.

Dokładnie to samo spotkało trzydrzwiowe wersje hatchbacków. Żeby nie powiedzieć, że to samo spotkało hatchbacki w ogóle. Ale spójrzcie na Stilo w trzydrzwiowej odmianie, Astrę GTC (o coupe nie wspominając), czy trzydrzwiowe Megane trzeciej generacji. Wszystkie te samochody wyglądały bardzo dobrze i sprzedawały się nienajgorzej. W którymś momencie uznano jednak, że to nie ma dalej sensu i się nie opłaca oferować kolejnej wersji nadwozia.

Jednym z ciekawszych samochodów, który usiłował przedłużyć ten trend była Honda CR-Z. Samochód tyleż ciekawy, co "przestrzelony" w wielu miejscach. Jak na hybrydę był zbyt mało oszczędny i wypuszczono go kilka lat za wcześnie. Jak na tanie coupe, był za drogi, bo występował tylko jako hybryda (w Europie). A jak na przyszłego klasyka, brakowało mu dobrego napędu (to z kolei ponoć bardzo łatwo zrobić później).

To już nie wróci

Teraz Ford przywrócił Capri, jako crossovera coupe. Wcześnie Puma stała się miejskim crossoverem (i hitem sprzedaży, to fakt). Nie są pierwsi, nie będą ostatni. To już niestety nie wróci, a szkoda. Nawet usportowione wersje SUV-ów, są tylko SUV-ami, a aut mniejszych, ciekawszych po prostu nie ma.

Być może auta elektryczne, ze swoimi platformami "deskorolkowymi", które pozwalają na niemalże dowolną zabudowę, przywrócą małe i średnie coupe. Ale wciąż, nie ma szans, aby były one tanie.