RAPORT: Na co stać naszego długodystansowego Kodiaqa? Przegląd wyposażenia i cennika
Skoda Kodiaq to bez wątpienia jeden z większych i praktyczniejszych SUV-ów. Ale jak sprawdza się w codziennej eksploatacji?
Zwykle podczas testu staramy się zwrócić uwagę na pewne detale w samochodach, które doceniliby nabywcy takich pojazdów. Mając jednak z autami do czynienia przez kilka dni podczas przygotowywania publikacji można przeoczyć pewne detale. Za nami już 1,5 miesiąca i 7000 kilometrów w Kodiaqu. Czas więc zajrzeć do środka oraz "pod nadwozie" i sprawdzić, co najlepiej sprawdza się w tym aucie.
Przeczytaj także: Raport: Za nami miesiąc z Kodiaqiem 1.5 TSI
Wnętrze da się lubić
Od razu podkreślmy jedną rzecz - nie jest to kokpit, który ma zachwycać wyglądem. Jego rola jest zupełnie inna - tutaj liczy się przede wszystkim praktyczność i komfort użytkowania. A z tym w Kodiaqu jest doskonale. Od czego warto zacząć? Przede wszystkim w trakcie długiej podróży można docenić pojemne schowki. Świetny jest zestaw skrytek przed pasażerem - poza standardowym (klimatyzowanym!) wygospodarowano także dodatkową zamykaną półkę na mniejsze przedmioty, np. na dokumenty czy kable. Bardzo dobrym patentem jest też szuflada pod fotelem pasażera - tam na przykład ulokowaliśmy komplet kamizelek odblaskowych, które trzeba mieć pod ręką w wielu krajach. Komfortowym rozwiązaniem jest także ulokowanie dwóch gniazd USB i wtyczki 12V obok półki z ładowarką indukcyjną - ładowanie wszelkich urządzeń mobilnych to czysta formalność. Cały czas za wadę uznajemy natomiast lokalizację uchwytów na kubki - tego nie rozwiązano w idealnie optymalny sposób. Dobrym udogodnieniem jest natomiast organizer w tym miejscu, w którym jest także miejsce na kluczyk. Schowki w drzwiach mieszczą także duże butelki, a dodatkowo są pokryte flokiem, dzięki czemu przedmioty tam schowane nie obijają się wydając przy tym niepożądane dźwięki.
Duży plus należy się także fotelom. Zwłaszcza siedzenie kierowcy wypada doskonale - świetnie sprawdza się podczas długich podróży, głównie dzięki dobremu wyprofilowaniu oraz szerokiej regulacji (elektrycznej). Szkoda tylko, że takowej zabrakło w fotelu pasażera - lędźwiowa, działająca tylko w jednej płaszczyźnie, pozostawia nieco do życzenia.
Ilość miejsca na tylnej kanapie jest fenomenalna, a sama ławka jest bardzo wygodna i ma wystarczająco długie siedziska. Doskonałym patentem natomiast, będącym dodatkową opcją, jest pakiet komfortowego snu premium, wyceniany na 1800 zł. W jego skład wchodzą specjalne podpórki wysuwane z tylnych zagłówków, na których można wygodnie oprzeć głowę. Pod podłogą bagażnika znajdziemy z kolei koce, którymi można przykryć się w trasie. Proste i zarazem genialne rozwiązanie. Warto dodać, że w konsoli centralnej z tyłu znajdziemy: gniazdo 230V, 12V i USB. Tak więc na deficyt prądu nikt nie będzie narzekał. Oczywiście w tym aucie jest też 3-strefowa klimatyzacja automatyczna.
Nieco mniej pochlebnie można z kolei wypowiedzieć się o trzecim rzędzie, który docenią dzieci lub dorośli na krótkim dystansie. Przesunięcie kanapy pomaga, ale wciąż nie jest to zbyt komfortowa przestrzeń na długie wyprawy.
Okej, a co z praktycznością?
W tej kwestii Kodiaq jest naprawdę mocnym zawodnikiem. Bagażnik w zależności od konfiguracji mieści od 560 do 835 litrów, zapewniając także możliwość powiększenia do ponad 2000 litrów. Jak już pisałem w pierwszym raporcie, Kodiaq na długą trasę został załadowany po dach - pomieścił w sobie "rzeczy" na 4 lata mieszkania za granicą. Da się? Da!
Poza tym mamy tutaj duże schowki pod podłogą bagażnika. Nasz egzemplarz, pomimo obecności 7 miejsc i koła zapasowego, też takowe posiada. Wchodzi tam m.in. gaśnica oraz wiele rzadziej używanych przedmiotów. Utrzymanie porządku w kufrze nie jest więc problemem. Oczywiście mamy tutaj także haczyki na zakupy oraz wyciąganą lampkę, która staje się latarką.
Wykończenie na czwórkę z plusem
Wiele osób twierdzi, że Skody są kiepsko wykończone. Patrząc na nasze auto muszę się z tym nie zgodzić, choć faktycznie Kodiaq ma kilka słabszych punktów. Na przykład nie jesteśmy przekonani do bardzo plastikowych boczków tylnych drzwi oraz ogromnej połaci tego materiału w przednich boczkach. Widać też, że nie które elementy nie są idealnie spasowane - lekko odstają lub czasami wręcz trzeszczą. Są to jednak drobne rzeczy i w żadnym stopniu nie uprzykrzają życia. Ocierający się o plastik fotel także przestał skrzypieć - widocznie z czasem się wyrobił.
Dużym atutem jest kolorystyka tego auta - lakier Lava Blue w połączeniu z jasnym wnętrzem tworzy przyjemny i "pozytywny" wizualnie zestaw, który może wpaść w oko. Tapicerka Suedia z kolei jest przyjemna i w przeciwieństwie do skóry nie nagrzewa się, a kierowca i pasażerowie nie mają problemu z "przyklejaniem" do siedzisk.
Bezpieczeństwo? Na najwyższym poziomie
Pod tym kątem nasz Kodiaq wypada w zasadzie wzorcowo. Model ten, będący w zasadzie flagowcem w gamie SUV-ów, zyskał komplet nowoczesnych rozwiązań z portfolio koncernu Volkswagena. Mamy więc zestaw kamer 360 stopni (bardzo przydatny, zwłaszcza podczas podróży i parkowania w wąskich ulicach), system Front Assist, zapewniający awaryjne autonomiczne hamowanie w sytuacji awaryjnej, czy aktywny tempomat. Ten w naszym aucie działa do 160 km/h - i szczerze mówiąc nie widzę potrzeby dopłacania do wersji funkcjonującej do 210 km/h, gdyż poza Niemcami nie ma gdzie z niego skorzystać. Doskonałym patentem, o czym już się przekonaliśmy, a co jeszcze Wam pokażemy, jest układ Trailer Assist. Pomaga on sterować autem podczas jazdy do tyłu z przyczepą. Staje się to dziecinnie proste i tak naprawdę nikt nie będzie miał tutaj problemów. Hak z kolei chowa się pod podłogą dzięki elektronicznej blokadzie (sterowanej z bagażnika).
Bardzo dobrze sprawdzają się też ledowe światła z ledowymi lampami przeciwmgłowymi. Snop światła może i nie jest bardzo długi, ale jasny i dobrze doświetla drogę. Nocne podróże przez ciemne miejsca nie są więc problematyczne i stresujące. Tylne lampy także wykonano w technologii LED, dzięki czemu atrakcyjnie wyglądają.
Elementem, do którego moim zdaniem zdecydowanie warto dopłacić, są cyfrowe zegary. Jest to druga generacja tego rozwiązania z gamy koncernu Volkswagena - znacznie lepsza od pierwszej. Dla przykładu starszy wariant wciąż oferowany jest w Volkswagenie Tiguanie. Nie posiada on możliwości indywidualizacji wyświetlanych danych. Tutaj mamy także kilka różnych wyglądów, prezentujących poszczególne dane w odmienny sposób.
Moim zdaniem nie trzeba też dopłacać do aktywnego zawieszenia. Przez półtora miesiąca tylko raz skorzystałem z ustawienia innego niż NORMAL. W Comforcie Kodiaq staje się bardzo bujany, zaś w Sporcie... nie, nie zamienia się w samochód sportowy. Do sprawdzenia pozostał nam jeszcze tryb Offroad - ale wszystko w swoim czasie.
To wszystko jednak kosztuje
Nasz Kodiaq Style, choć nie jest w najbogatszej wersji wyposażeniowej czy z najmocniejszym silnikiem, wyceniony został na 191 300 zł. To efekt dołożenia niemal wszystkich opcji z katalogu akcesoriów. Tak naprawdę poza szklanym dachem i innymi felgami nie da się tutaj nic dołożyć. Pokazuje to jednak, że skonfigurowanie Skody na ponad 200 000 zł nie stanowi problemu. Oczywiście rezygnując z niektórych elementów wiele nie stracimy, a portfel będzie w lepszym nastroju.