Rolls-Royce Droptail "La Rose Noir" - dział Coachbuild znów fascynuje

Czarna Róża. "La Rose Noir" to pierwszy z czterech egzemplarzy nowego dziecka działu Coachbuile. Rolls-Royce znów fascynuje najbogatszych.

Coachbuild, czyli karosowanie samochodów na indywidualne zamówienia, święcił triumfy do lat 50-ych XX wieku. Teraz w pewien sposób wraca "na salony". Oczywiście tylko te najbardziej luksusowe. Jest kilka firm, które tworzą auta pod indywidualne zamówienia klientów. Jedną z nich są Brytyjczycy z Rolls-Royce'a. Rolls-Royce Droptail to najnowszy, trzeci ich projekt działu coachbuild. "La Rose Noir" to pierwszy egzemplarz.

Może i nie jest klasycznie piękny, ale bez wątpienia fascynuje konstrukcją i detalami.

Rolls-Royce Droptail skupia się na pięknie

Jeśli nie spodobał Wam się na pierwszy rzut oka, spojrzyjcie drugi raz. Rolls-Royce Droptail jest bowiem nagromadzeniem detali, które mogą urzekać. A w każdym razie intrygować. Tak jak zmodyfikowany grill Pantheon, lekko zagięty teraz w stronę maski. I ręcznie malowany tym samym kolorem, co nadwozie. Mamy tutaj składany dach, który zamienia elegancki kabriolet w oryginalne coupe. Oczywiście, jest przeszklony, a użyte materiały są elektrochromatyczne. Najwięcej kontrowersji może budzić nietypowy tył, w którym wiele powierzchni przenika się, tworząc oryginalny widok.

Rolls-Royce Droptail

Samochód, który powstanie w liczbie czterech sztuk, ma swoje nawiązania historyczne. Rolls-Royce deklaruje, że auto miało trzech "duchowych" poprzedników z początków historii marki. To Rolls-Royce Silver Ghost "Sluggard" z 1912 roku, Silver Ghost Piccadilly z 1925 oraz Phantom Brewster New York Roadster z 1930 roku.

W marce nazywają nowego roadstera "powrotem do ery romantyzmu". Dwie osoby, otwarty dach, spokój z podróżowania Rollsem - to ma sens. Zwłaszcza w takim otoczeniu, jak prezentowany egzemplarz.

"La Rose Noir"

Pierwszy z Droptaili to Czarna Róża, z estetyką inspirowaną jednym z gatunków róży - Black Baccara. To ma swoje odbicie w różowo - czarnym nadwoziu. Lakier nazwano "True Love" i ponoć zajęło 150 prób zanim dobrano oczekiwany odcień. To jednak nic w porównaniu z parkieterią. "Pokład jachtowy" za kierowcą i pasażerem to 1700 elementów z ręcznie obrobionego drewna platana zachodniego, ułożonych we wzór imitujący opadające płatki róży. Ponoć ułożenie go zajęło blisko dwa lata. Z 4,5, które zajęło stworzenie "La Rose Noir".

Ciekaw jestem, czy każdy Droptail będzie miał te drewniane elementy. Wyglądają rewelacyjnie.

Miłym dodatkiem jest też dedykowany zegarek Audemars Piguet Royal Oak Concept w desce rozdzielczej, który nadaje się również do noszenia.

Choć nigdzie nie poinformowano o tym oficjalnie, samochód ma wiele wspólnego z modelem Dawn. I bardzo dobrze. A przede wszystkim, pod maską znajduje się perła w koronie Rolls-Royce'a, czyli 6,75-litrowe V12 biturbo. O, po raz pierwszy w historii działu Coachbuild, zwiększonej mocy. Dołożono tutaj 30 KM, choć wciąż nie wiadomo, jaki jest finalny efekt. Jeśli skorzystano z jednostki Black Badge, dostaniemy 630 KM. I 840 Nm.

Z zainteresowaniem patrzę na kolejne projekty działu Rolls-Royce Coachbuild. Te samochody już są klasykami, a bogaci klienci zapewne ustawiają się w kolejce, aby stworzyć swojego własnego Rollsa. Tak trzeba żyć.