Samsung SSC-1 to nie smartfon, a sportowe auto z 1997 roku
Jego nazwa brzmi jak podobnie do wewnętrznych określeń dla telewizorów lub innej elektroniki. Samsung SSC-1 był jednak czymś szalony, zwłaszcza w 1997 roku. To samochód sportowy tej koreańskiej marki, o którym zapewne nigdy nie słyszeliście.
Druga połowa lat 90. nie jest okresem, o którym Koreańczycy wyrażają się w ciepłych słowach. Azjatycki kryzys finansowy dotknął wówczas każdego mieszkańca kraju, a sytuacja w wielu firmach i domach była naprawdę trudna. Trudno więc uwierzyć, że gdzieś w środku tego okresu pojawił się on - Samsung SSC-1 1997, czyli samochód sportowy tej koreańskiej marki.
To auto owiane jest tajemnicą. Wiadomo, że na targach pojawiło się dwukrotnie. Widziano je też w akcji, ale tylko raz. Później słuch o nim zaginął na dobre. Co ciekawe Samsung pochwalił się za to specyfikacją, tak więc przynajmniej wiemy, co oferował model SSC-1. Jesteście zaciekawieni?
Samsung SSC-1 jak na rok 1997 wyglądał naprawdę dobrze
Oczywiście sylwetkę auta definiuje centralnie ulokowany silnik, jednak cała reszta nie zawodzi. Przód jest prosty, ale i zgrabny - podobnie jak tył. Mam wrażenie, że styliści nie napracowali się tutaj, ale też nie mogą powiedzieć, że olali swoją robotę.
Konstrukcja tego samochodu pozostaje wielką tajemnicą. Czy wszystko opracowano od podstaw, czy też Samsung wykorzystał jakieś gotowe podzespoły do stworzenia platformy? Plotka głosi, że bazą dla tego auta stało się Venturi Atlantique, które po prostu "skopiowano".
Faktycznie, jeśli spojrzycie na pewne detale tych samochodów, to zauważycie podobieństwo. Koreańczycy wówczas chętnie bazowali na różnych samochodach, choć z reguły odbywało się to w pełni oficjalnie. Jak było tutaj? Tego zapewne nie wie nikt.
Lee Kun-Hee, ówczesny szef czebolu Samsung, powołując markę motoryzacyjną do życia liczył na wielkie sukcesy. Wspomniany kryzys finansowy uderzył z zaskoczenia i pokrzyżował szereg planów. Wówczas pojawiły się plany sprzedaży marki: Hyundaiowi lub Daewoo.
Ten pierwszy zdecydował się jednak na wzięcie pod swoje skrzydła Kii (resztę historii dobrze znacie), a Daewoo weszło w szeregi General Motors. Samsung finalnie kilka lat później podał ręce z Renault, a od tego roku przestaje występować pod taką nazwą - w Korei pierwsze skrzypce przejmuje francuska marka.
W tym aucie wykorzystano silnik V6
Samsung SSC-1 korzystał z jednostki 2.5 V6, generującej 190 koni mechanicznych. To silnik z gamy Nissana, używany też w pierwszej limuzynie Samsunga, czyli w modelu SM5. W lekkim aucie moc była w zupełności wystarczająca.
Aby ograniczyć koszty projektu, wiele elementów pożyczono z innych marek. Tym samym przednie światła pochodzą z Nissana 300ZX (czyli mamy też wspólny mianownik z Lamborghini Diablo), tylne zaś przeszczepiono z Supry MK4.
Kabina była niechętnie pokazywana w szczegółach, ale swoim designem raczej nie porywała - jak zresztą większość koreańskich aut z tamtych czasów.
Co stało się z tym samochodem?
Tego nie wie nikt. Być może stoi gdzieś w magazynach marki, ale równie dobrze mógł wylądować już dawno temu w zgniatarce. W każdym razie showcar marki zginął w cieniu kryzysu finansowego i nigdy nie zaimponował w taki sposób, jak zakładał to sobie Samsung.
Zdjęcia/Źródło: Archiwum marki / Dyler