Skoda Fabia 1.2 TSI 110 KM Monte Carlo

Simply Clever, a może nie do końca? Proste hasło, prosta zasada i lawina sprzedaży od lat, która poniekąd wpłynęła na postrzeganie marki jako solidnej i pewnej. Ile w tym zasługi samych produktów, a ile marketingu?

Dzisiejszy test nowej Fabii będzie dobrą okazją, by choć częściowo to sprawdzić. Pięć zim wstecz dane mi było jeździć poprzednią odsłoną miejskiej Skody. Choć liczba nowych aut, jakie miałem wtedy okazję poprowadzić, była znikoma, niewiele zapamiętałem z trzydniowego obcowania z czeskim klasykiem gatunku. I bynajmniej nie rzecz w tym, że śnieżnobiała Fabia miała pod maską terkoczący w myśl idei Greenline wysokoprężny motor, który nie oferował niczego ponad ekonomię.

 

Nie muszę chyba mówić, że czeskie Das Auto nie porwało mnie w żaden sposób. Wiele małych aut już wtedy miało ciekawe rozwiązania stylistyczne, coś co potrafiło zaskoczyć dużego chłopca lub przyciągnąć uwagę kobiety. A Fabia? Poza nieco kojarzącym się z MINI, budzącym mieszane uczucia nadwoziem – po prostu była. Skoro tak mało pamiętam z tamtego spotkania, to po co w ogóle to odniesienie?skoda-fabia-12-tsi-110-km-monte-carlo-29

Może to dziwne, ale pierwsze chwile z nową Fabią od razu skojarzyły mi się z tamtą zimą. Ten sam „zapach” (plastiku?) po otwarciu drzwi, tak samo pracujący lewarek zmiany biegów, podobny sposób prowadzenia, może ciut bardziej precyzyjny. Czasem ten sam powiew spalin dochodzący z dyszy nawiewów. Znów otacza mnie morze twardego, czasem chropowatego tworzywa, tym razem ozdobionego trójkolorową tapicerką, popularnym „fortepianowym” lakierem i przypominającymi karbon wstawkami na desce rozdzielczej. W końcu siedzimy w dumnie nazwanej wersji „Monte Carlo”.

Nieco ponad Simply

Zanim jednak dokładnie przeanalizujemy wnętrze, rzućmy okiem na nadwozie. Tutaj z pełnym zaskoczeniem przyznam, że design przypadł mi do gustu. Choć nie jestem zwolennikiem „czarnych dachów”, w połączeniu z kilkoma innymi detalami w tym kolorze i czerwonym lakierem wyszło to naprawdę zgrabnie. Do tego stopnia, że zwyczajny Corrida Red nabrał pewnej wyrazistości. Swoje zrobiły też czarne klosze reflektorów z soczewkami, które chociaż optycznie dobrze naśladują ksenony.

skoda-fabia-12-tsi-110-km-monte-carlo-04

 

Całość wygląda naprawdę spójnie i nowocześnie, jednocześnie konsekwentnie podążając za stylistyką pozostałych modeli Skody. Śmiem jednak wątpić w mój entuzjazm po spotkaniu z Fabią w jednej z podstawowych wersji wyposażenia, a takie przecież będą stanowić trzon jej sprzedaży. W sumie jeździ ich już sporo, tylko gdzieś się jakby pochowały…

Pół klasy wyżej

W środku nie jest już tak wybitnie, choć sporo się pozmieniało. Mamy nieco ciekawszy projekt deski rozdzielczej, ładniejsze zegary i trochę miejsca zarezerwowanego na „indywidualne” wykończenie deski. Gdyby nie czerwień, byłoby tu jednak nadal dość ponuro. Mimo foteli ze zintegrowanymi zagłówkami pokrytymi krzykliwą tapicerką, sportowo wyglądającej kierownicy (dość przyjemnej w trzymaniu, ale za dużej i ze zbyt cienkim wieńcem) i prawie maksymalnie wyposażonej kabinie, wciąż czujemy, że siedzimy w jedynej w swoim rodzaju… Skodzie.

Jak wspomniałem we wstępie, z każdej strony ironicznie uśmiecha się do nas twardy plastik o średnio przyjemnej w dotyku fakturze. Poza oczywistymi elementami wnętrza, miękkie wykończenie znajdą tylko osoby podróżujące z przodu – pod łokciami. Cała deska rozdzielcza, jak i boczki tylnych drzwi… i chyba nie muszę kończyć. Niepodważalnym plusem jest to, że podczas testu ani razu żaden z elementów nie zatrzeszczał, a przy próbach bezsensownego nacisku różnymi częściami ciała, większość z nich okazała się być dobrze spasowana.

skoda-fabia-12-tsi-110-km-monte-carlo-16

Trudno przyczepić się też ergonomii wnętrza. Projektanci skupili się także na wygospodarowaniu dodatkowej przestrzeni, co widać choćby po zerknięciu do schowka przed pasażerem, który pomieści sporo, ale ma nieregularne kształty. Pomocnym gadżetem, który przypadł mi do gustu, jest dopasowany do wnęk na kubki, pewnie trzymający uchwyt na telefon lub podobne urządzenie. Przyda nam się, jeżeli tylko wymiary naszego przenośnego towarzysza nie będą zbyt pokaźne, co w erze dużych ekranów może być problemem.

Dodatkowy schowek znajdziemy w przednim podłokietniku, a przydatne siatki w wewnętrznych boczkach foteli (to coś nowego!) i bagażniku. Ten ostatni już na pierwszy rzut oka wydaje się być większy niż w typowych przedstawicielach segmentu małych aut i potwierdzają to dane na papierze, choć wejście w klasę kompakt z ilością 330 litrów wydaje się być nieco naciągane. Czuć mimo wszystko, że to przestrzeń bagażowa jest priorytetem, w przeciwieństwie do pasażerów tylnej kanapy.

skoda-fabia-12-tsi-110-km-monte-carlo-22

Może na zdjęciu wygląda to nadzwyczaj dobrze (wszak miejsca na nogi wydaje się być sporo), ale w rzeczywistości jest mało przestronnie i po prostu niewygodnie. Siedzisko tylnej kanapy jest bardzo krótkie i zbyt głębokie, a zajmując miejsce „za samym sobą” prawie dotykałem kolanami oparcia (przypominam, że daleko mi do koszykarza). Podobnie wygląda to na szerokość – na styk zmieszczą się dwie osoby średniej postury. Sporą ilość przestrzeni odnotowałem jedynie nad głową.

Z przodu jest oczywiście lepiej, choć za wąskie i nieco zbyt twarde mogą okazać się dobrze trzymające siedziska foteli. Zdecydowanie mniej otulają boczki oparć, które w czasie jazdy dawały mi sporo luzu i niekoniecznie sprawdzały się na szybkich łukach Monte Ca… wróć! podmiejskich, źle wyprofilowanych zakrętach z ograniczeniem do 40. Mimo dumnie prezentujących się plakietek, to nie jest auto połykające zakręty, ale o tym za chwilę.

skoda-fabia-12-tsi-110-km-monte-carlo-12

Ostatni etap naszej wędrówki po odnowionym wnętrzu Fabii odbędziemy podróżując po menu systemu Bolero. Opcja ta jest tańszą alternatywą dla posiadającego wbudowaną nawigację Amundsena, jednak po dorzuceniu funkcji Smart Link (650 zł), umożliwiającą „przejęcie” telefonu przez system w aucie, może być równie przydatna. Nieco denerwująca okazała się obsługa samego ekranu dotykowego, który szybko reagował na dotyk, ale czasem był zbyt czuły, na przykład przy przewijaniu listy utworów. Jeśli dodamy do tego suwak umieszczony możliwie najdalej od kierowcy, jeszcze bardziej odsunięte manualne pokrętło i brak możliwości zmiany albumu z pozycji kierownicy – przyznacie, że łatwiej będzie do czasu postoju odpuścić sobie tę czynność.

Brak takiej funkcji z pozycji kierownicy nieco dziwi – obie pary zdublowanych przycisków służących do zmiany ścieżki dźwiękowej po przytrzymaniu przewijają wybrany utwór, a przecież można było to zrobić inaczej. Ciekawą rzeczą jest też przycisk do obsługi głosowej, której w naszym egzemplarzu nie było (po wciśnięciu ukazywała się informacja o braku dostępności). To z oszczędności, czy z myślą o nas, gdy po wyjechaniu z salonu jednak zapragniemy dorzucić tę opcję, bez „rozbierania” wnętrza?

Emocje?

Pakiet stylistyczny pakietem stylistycznym (to przecież tylko opakowanie), ale pod maską mamy ciut więcej, niż większość Fabii poruszających się po drogach. Silnik 1.2 o mocy 110 KM i maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 175 Nm nie jest może tym, na co wskazywałaby bojowa stylistyka zewnętrzna, ale przecież przyzwyczailiśmy się już do tego rodzaju połączenia. Czterocylindrowa, doładowana jednostka benzynowa budzi się do życia od około 1500 obrotów, by przy 2000 obrotów porządnie wprawić w ruch dość lekką konstrukcję auta. Co ciekawe, silnik nie opada z sił w średnim, ani nieco wyższym zakresie obrotów, a robi to dopiero nieco przed czerwonym polem, dając dość przyjemne odczucia z jazdy i całkiem przyjemne brzmienie.

Szkoda, że mniej rozkręcony silnik daje wrażenia akustyczne podobne do tych, jakie emitują trzycylindrowe jednostki. Wszystko to pozostaje na szczęście dobrze wyciszone, a do kabiny nie docierają żadne wibracje. Denerwującą dla mnie czynnością w testowanej Fabii za każdym razem było ruszanie z miejsca. Po odpuszczeniu pedału sprzęgła i lekkim dodaniu gazu obroty „skaczą” by teoretycznie ułatwić nam wprawienie auta w ruch – w praktyce jednak, zaczynają falować i utrudniają idealnie płynne wykonanie tej czynności. Być może sprawdzi się to u początkującego kierowcy, bo rzeczywiście trudniej dzięki „asystentowi” zgasić silnik, ale mnie takie rozwiązanie irytowało.

skoda-fabia-12-tsi-110-km-monte-carlo-14

Testowana Fabia okazała się być oszczędna, niezależnie od stylu jazdy. W mieście, podążając spokojnie za innymi „od świateł do świateł”, nie powinniśmy przekroczyć siedmiu litrów na 100 kilometrów, natomiast trasa pokonywana z prędkością około 120 km/h to wynik oscylujący w granicach „szóstki”. Sprawna jazda po mieście to nadal wartości dalekie od dziesiątki, co przy niezłych osiągach 110-konnego „benzyniaka” daje całkiem przyjemny stosunek ekonomii i dynamiki jazdy.

Komfort? Bez rewelacji. Auto sprawia wrażenie nieco zbyt twardego w stosunku do tego, jak zachowuje się w zakrętach. Choć przy mniejszych prędkościach wydaje się być w miarę sztywne i stabilne, przy szybszych ruchach kierownicą zdradza, że daleko mu do połykacza zakrętów. Powinno więc być bardziej tolerancyjne dla naszych dróg, a tak nie jest. Wjechanie w przeciętnie zapadniętą studzienkę (taką mocną dwójkę w skali pięciu) już daje się mocno we znaki, a przecież w każdym mieście czai się ich mnóstwo i nie sposób wjechać w jedną z nich. Częściowo to zasługa opon o niskim profilu, ale bez nich nasza Fabia nie byłaby taka piękna.

skoda-fabia-12-tsi-110-km-monte-carlo-11

 

Układ kierowniczy Fabii sprawdza się za to w typowo miejskim klimacie dobrze, do czego klasa małych aut ostatnio mnie przyzwyczaiła. Ma być lekko i przyjemnie, a precyzję zostawmy dla bardziej rasowych aut. Trudno się jednak do czegokolwiek mocniej przyczepić. Samochód prowadzi się pewnie, jak na typowego małego „handlowca”. W miarę precyzyjny, choć w mojej subiektywnej opinii „tanio” (szczególnie przy pierwszych dwóch biegach) pracujący lewarek zmiany biegów chyba najskuteczniej przypominał mi jazdę poprzednią generacją. Szkoda, że w tej kwestii nie zmieniło się za wiele.

A może by tak co innego?

Chętnie rozpatrywałbym małą Skodę na tle konkurencji w przedziale cenowym na poziomie 40-50 tysięcy złotych, ale odmiana Monte Carlo na to nie pozwala (zapraszam do lektury testu Fabii 1.0 z LPG). Niecałe 58 tysięcy złotych za podstawę kombinacji 1.2 TSI 110/Monte Carlo jest sporą kwotą, a niemal 70 tysięcy za naszą konkretną konfigurację to moim zdaniem za dużo, biorąc pod uwagę choćby nieprzyjemne wykończenie kabiny. W tej cenie rozpatrywałbym już o wiele ciekawszą i dobre dwie klasy lepiej wykonaną Mazdę 2 – nawet z nieco gorszym wyposażeniem. Skoda ma za to pewnego asa w rękawie – przychylne klientowi sposoby finansowania. Na pewno w dużej mierze to one, do spółki z upustami, pomagają osiągnąć marce sukces na naszym rynku.

Podsumowanie

Skoda pod skrzydłami Volkswagena coraz lepiej radzi sobie od klasy kompakt wzwyż. Obecną Octavię, jak i poprzednią generację Superba wspominam dość dobrze, choć to zupełnie „nie moja liga”. Po tygodniowym teście odniosłem też wrażenie, że odkąd pojawiło się Citigo, trochę jakby zapomniano o Fabii, która od lat mocno trzyma się na rynku. W kilku aspektach przypomina swoją poprzedniczkę i chyba najlepiej sprawdzi się jako małe auto flotowe w tańszych wersjach, niż lepiej wyposażone, na które odkłada „cała rodzina”. Poza stylistyką, warto poprawić tu kilka bardziej istotnych kwestii, na czele z jakością materiałów we wnętrzu.

Dane techniczne

NAZWA Skoda Fabia 1.2 TSI 110 KM Monte Carlo
SILNIK benzynowy, turbo, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 1197
MOC MAKSYMALNA 110 KM (81 kW) przy 4600–5600 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 175 Nm przy 1400–4000 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW manualna, 6-biegowa
NAPĘD przedni
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ belka skrętna
HAMULCE tarczowe went./tarczowe
OPONY 215/40 R17
BAGAŻNIK 330/1150
ZBIORNIK PALIWA 45
TYP NADWOZIA hatchback
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 3992/1732/1467
ROZSTAW OSI 2470
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1129/530
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 560/1100
ZUŻYCIE PALIWA 6,1/4,1/4,8 (test: 6,9/6,0/6,5)
EMISJA CO2 110
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 9,4
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 196
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE co 30 tys. km lub co 2 lata
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ 1.0 MPI Active: 40 380
CENA WERSJI TESTOWEJ 57 830
CENA EGZ. TESTOWANEGO 69 180