Ssangyong Tivoli 1.6 e-XDI 4WD A/T Sapphire

Gdyby tak przygotować ranking producentów, którzy mają największego pecha, to Ssangyong zdecydowanie znalazłby się w pierwszej trójce. Złe decyzje podejmowane przez kilkanaście lat doprowadziły finalnie do bankructwa i znknięcia z rynku na trzy lata. Koreańczycy chcą jednak zapomnieć o tych czasach, powracając do gry z nowym modelem, dopasowanym do aktualnych rynkowych trendów - crossoverem Tivoli.

Powrót do świata żywych nie udałby się, gdyby nie “drobna” pomoc wprost z Indii. Mahindra (tak, Ci od terenówek) postanowili przejąć pozostałości Ssangyonga. Kosztowało ich to około 17 miliardów złotych. Dużo, mało? Patrząc na to, co Ssangyong miał w zanadrzu - a miał naprawdę dużo do zaoferowania - była to oferta życia. Po pierwsze - w tej cenie Hindusi dostali całą sieć dealerską w Europie i Azji, po drugie - tzw. know-how w dziedzinie projektowania aut terenowych, co dla Mahidry było idealnym połączeniem. Pod nowymi skrzydłami powstało też auto gotowe podbić serca klientów zarówno na starym kontynencie, jak i w innych krajach.

ssangyong_tivoli-10

Tak oto narodził się Tivoli. Nazwa czytana od tyłu brzmi jak I LOV IT, choć o miłości więcej będzie nieco później. Na pierwszy rzut oka nowy Ssangyong prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Ostre przetłoczenia oraz masywna sylwetka pozwalają wyróżnić się na tle konkurentów. Co prawda niektórzy ponarzekają na pewne podobieństwo do Kii Soul (zwłaszcza z przodu), aczkolwiek można to uznać w tym przypadku za zaletę. Nieco więcej kontrowersji budzi tył z “lejącymi się” światłami. Może przywodzić on na myśl najróżniejsze chińskie konstrukcje, choć jakby nie patrzeć pasuje do dość specyficznej sylwetki Tivoli. Idealnym dopełnieniem masywności nadwozia są 18-calowe felgi, które zamontowano w testowym egzemplarzu. Jakby nie patrzeć Koreańczycy i Hindusi robią wszystko, aby zakochać się w ich aucie.

ssangyong_tivoli-1

Niestety z tą miłością nie będzie lekko i kolorowo, niczym w komedii romantycznej - zwłaszcza po rozgoszczeniu się w kabinie Ssangyonga. Koreański crossover wita nas plastikami i wzorami, które przenoszą nas w czasie niczym DeLorean z “Powrotu do Przyszłości”. Twarde materiały pokrywają w zasadzie całą deskę rozdzielczą, od jej szczytu aż po mroczne czeluści w okolicach dywaników. Może chociaż projekt kokpitu ratuje sytuacje? Otóż... nie. Całość wygląda jak mieszanka lat 90’ i 00’ opakowana w nowe rozwiązania. Małe przyciski rozsiano po całym panelu środkowym, przez co ich obsługa nie należy do specjalnie intuicyjnych. Chcecie przeskoczyć przez kolejne podstrony w menu komputera pokładowego? Nic prostszego - szukamy przycisku, który finalnie odnajdujemy gdzieś po lewej stronie konsoli centralnej. Spalanie, prędkość, dystans, kolor zegarów… Kolor zegarów? Owszem - niczym w Mustangu możecie wybrać jeden z kilku odcieni, w tym zielony, żółty, niebieski i biały, odpowiednio dla jazdy w dzień i w nocy. Efekciarstwo pełną parą! Ssangyong dorzucił także własny system inforozrywki. Wymaga on jednak chwili cierpliwości, gdyż przyswojenie obsługi nie przychodzi łatwo. Cóż, wybierając Tivoli trzeba iść na pewne kompromisy. Jako ciekawostkę warto dodać, że w kokpicie ukryto gniazdo HDMI. Może jakiś wieczorny seansik w aucie? Czemu nie, choć tylko przy wyłączonym silniku - zamontowany pod maską diesel tak dziarsko klekocze, że zawstydziłby niejednego “tedeika”, zwłaszcza po rozruchu na zimno. Dopiero po złapaniu temperatury roboczej jednostka nieco się uspokaja i pozwala na przyjemną jazdę.

ssangyong_tivoli-15

Oczywiście Ssangyong ma też dobre strony, które bardzo pozytywnie zaskakują. Po pierwsze fotele. Wygodne, wykończone przyjazną w dotyku eko-skórą świetnie sprawdzają się podczas dłuższych wycieczek. Co ciekawe w testowanej odmianie Sapphire posiadają podgrzewanie, a kierowca ma także opcję wentylacji. Hit! Z tyłu miejsca jest wystarczająco dużo, choć dłuższych podróży nie polecamy wysokim osobom - głównie ze względu na ograniczoną ilość miejsca na nogi. Bagażnik? Pomińmy ten temat. Oficjalnie do dyspozycji jest 430 litrów. W praktyce jednak przestrzeni tej jest znacznie mniej, ze względu na styropianową półkę pod podłogą, która teoretycznie ma ułatwiać przewożenie drobniejszych rzeczy. Jest ona jednak nieco zbyt płaska, przez co naprawdę niewiele przedmiotów zmieści się tam bez problemu. Morał z tego taki - jedna walizka wejdzie, reszta do miękkich toreb.

ssangyong_tivoli-30

A jak jeździ się Tivoli? Otóż jeździ się całkiem nieźle. Trzeba jednak wziąć poprawkę na kilka wkurzających elementów. Po pierwsze - elektrycznie wspomagany układ kierowniczy ma trzy tryby - Sport, Normal, Comfort. W praktyce można by je nazwać brakiem czucia, większym brakiem czucia i tragicznym brakiem czucia. Niczym w jednym ze znanych programów telewizyjnych - trzy razy nie, dziękujemy, do widzenia. Po drugie - ospały automat, w który wyposażony był testowy egzemplarz zachęca raczej do spokojnej jazdy. Szybkie zrywy nie są jego żywiołem - nawet w trybie POWER, który teoretycznie ma poprawiać dynamikę auta. Poza tym każde mocniejsze wdepnięcie prawego pedału w podłogę kończy się smutnym skowytem męczonego 115-konnego diesla, więc lepiej oszczędzić sobie zdrowia. Tivoli zdecydowanie nie należy do królów przyspieszenia, choć pierwsza setka pojawia się na zegarach w uczciwe 12 sekund. Kiedy jednak jakoś pogodzimy się z tymi niedoskonałościami to przyjdzie nam poznać stosunkowo przyjazne auto. Być może przyzwyczajenie związane z regularnym obcowanie z konkurencją nieco spaczyło moje poglądy. Trzeba docenić jak dużo Ssangyong włożył w rozwój i jak szybko zaczyna podbijać rynek. Gama Tivoli powiększyła się niedawno o zdecydowanie obszerniejszą wersję XLV, która będzie pozbawiona wszelkich problemów z pakownością. A jakość? Tego niestety trzeba się nauczyć. Miejmy nadzieję, że odpowiednia wiedza oraz doświadczenie przyjdą w miarę szybko.  

ssangyong_tivoli-3

Tak więc w tym miejscu warto postawić pytanie - czy Tivoli ma jakiegoś asa w rękawie? Jak najbardziej - jest nim napęd na cztery koła. Przyznam szczerze, że popisałem się sporą głupotą - podczas testu tego auta wjechałem w tak głębokie leśne błoto, że byłem już psychicznie przygotowany na kilkukilometrową podróż pieszą w poszukiwaniu ciągnika. Na szczęście Ssangyong wyposażył swojego crossovera w blokadę centralnego dyferencjału, dzięki czemu moc trafiała w równym rozkładzie 50:50 na przednie i tylne koła. Lekka huśtawka, odrobina walki kierownicą i bez problemu udało się ruszyć miejsca. To jest chyba największa zaleta tego auta - tam, gdzie większość crossoverów utknie, Ssangyong będzie w stanie wciąż dzielnie jechać. Nie traktujmy go jednak jak pełnoprawnego offroadera, bo takim nigdy nie był i nie będzie. A, no i jeden mały problem - napęd 4x4 dostaniecie tylko za dopłatą, a jest to niemałe 7 000 zł.

Spójrzmy jeszcze na spalanie. Tivoli wyposażone w diesla i automatyczną skrzynię biegów nie należy do mistrzów jazdy o kropelce, choć o paliwożerność też ciężko go posądzać. W trasie normą jest wynik w granicach 6-7 litrów. Wjeżdżając do miasta spalanie wzrośnie do około 8-9 litrów, przy czym tutaj kluczem do sukcesu jest delikatna praca prawą nogą - samochód ten wybitnie nie lubi "ciężkiej stopy". A ceny? Testowany egzemplarz kosztuje nieco ponad 108 tysięcy złotych i wyposażony jest w zasadzie w każdy dodatek - 18-calowe felgi, bezkluczykowy system dostępu, kamerę cofania (czujników brak), skórzaną tapicerkę, szyberdach oraz system inforozrywki. Czy to dużo? Konkurencja w postaci Suzuki Vitary lub Hondy HR-V kosztuje porównywalnie, a oferuje nieco lepszą jakość wykończenia wnętrza. Tam jednak nie znajdziemy takich dodatków jak skóra czy też wentylowane fotele.

Podsumowanie

Tivoli jest ogromnym krokiem w stronę "europeizacji" palety Ssangyonga. Samochód ten czerpie garściami ze znanych nam crossoverów, lecz dodatkowo dodaje od siebie "terenowe zdolności". Ciekawy wygląd? Jest. Bogate wyposażenie? Jest. Brakuje jedynie tej "kropki nad i" w postaci dobrych materiałów. Bez tego niestety samochód ten pozostaje nieco w cieniu konkurentów. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują jednak, że jeśli Ssangyong wyciągnie wnioski ze sprzedaży i opinii klientów na temat tego auta, to następna generacja może być naprawdę mocnym zawodnikiem w segmencie miejskich SUV-ów.

Dane techniczne

NAZWA Ssangyong Tivoli 1.6 e-XDI 4WD A/T Sapphire
SILNIK diesel, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM common-rail
POJEMNOŚĆ 1597
MOC MAKSYMALNA 115 KM (85 kW) w zakresie 3400-4000 obr./min.
MAKS. MOMENT OBROTOWY 300 Nm w zakresie 1500-2000 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, 6-biegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny McPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe
HAMULCE tarczowe wentylowane/tarczowe
OPONY 205/45 R18
BAGAŻNIK 430/1020
ZBIORNIK PALIWA 47
TYP NADWOZIA SUV
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.)
ROZSTAW OSI 0
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM
ZUŻYCIE PALIWA
EMISJA CO2 0
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 0
GWARANCJA MECHANICZNA
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ
CENA WERSJI TESTOWEJ
CENA EGZ. TESTOWANEGO